Witajcie!
Mamy
połowę stycznia, a pogoda za oknem iście zimowa. Jak się czujecie w te mroźne
dni? Ja najchętniej nie wychodziłabym z domu, ale niestety muszę chodzić do
pracy, więc co rano zwlekam się z łóżka i biegnę na autobus. Ech, miałam tyle
noworocznych postanowień i coś czarno widzę ich realizację. No ale może los
jeszcze się odmieni. Opowiadajcie, co tam u Was! Zanim oddam głos Dolores,
chciałam bardzo podziękować za słowa wsparcia pod naszym ostatnim postem. Fajnie,
że jesteście i nam kibicujecie. Jeszcze raz ogromne dzięki! Halo, Dolores,
jesteś tam?
Dekret
nr 201
Uroczyście oświadczam, że w miesiącu
styczniu czytelnicy Katalogu Granger
są zobowiązani wyznać, jakie magiczne
zwierzę chcieliby mieć,
gdyby zostali uczniami Szkoły Magii i
Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Na udzielenie odpowiedzi mają czas do 31
stycznia.
Oczywiście mogą uzasadnić swoją wypowiedź,
jednak nie jest to niezbędne.
Na najaktywniejsze osoby czekają miejsca w
szeregach Brygady Inkwizycyjnej.
Wielki Inkwizytor Hogwartu
Dolores Umbridge
Tyle
ode mnie. Z wielką ciekawością czekamy na Wasze odpowiedzi. Trzymajcie się
ciepło i nie dajcie się zimie!
Pozdrawiam
Arcanum
Ja żyję! Żeby nie było, że nie...
OdpowiedzUsuńJakiej zimie mam się nie dać, jak u mnie więcej jesiennej/wiosennej pogody aniżeli zimowej? Normalnie aż zazdroszczę tym, którzy mieszkają w podgórskich rejonach T_T Tak, jestem zmarzluch, ale bardzo kocham śnieg i związane z nim atrakcje typu bitwa na śnieżki, śniegowy anioł :D
Co do zwierzątek w Hogwarcie, to dla mnie najpraktyczniejsza jest sowa. Może dostarczyć listy i mniejsze paczki, w krótkim czasie pokonuje odległości które kot, pies czy inny nielot nie pokona... Bywają też lojalne mimo że czasami kapryszą jak księżniczki (Pamiętacie Hedwigę Harry'ego?) i skore do wyzwań (Tutaj mam na myśli Świstoświnkę, której Syriusz nie do końca ufał, a jednak jej się udało. W ogóle czy tylko ja się do dzisiaj dlaczego zawracała Blackowi głowę mimo że on nawet nie brał jej pod uwagę?:D).
Co do zwierzątka, które byłoby bardziej moim towarzyszem a nie posłańcem to na początku chciałam napisać, że był to by kot, ale zmieniłam na psa. No, bo skoro Ron mógł mieć Parszywka to czemu niby ja nie mogłabym mieć psa? Najlepiej tak dużego jak Łapa, żeby jego ugryzienie zabolało takie wredoty jak Malfoy... A no i żeby miał sporo sierści, żeby było do czego się przytulać w zimowe wieczory! Ale za kadencji Dolores o takim psiaku mogłabym tylko pomarzyć...
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne pytania, bo fajnie się na nie odpowiada!
Ejjjj, zazdraszczam zimy z prawdziwego zdarzenia! U mnie troszeńkę ostatnio sypło śniegiem, po którym zostały pozostałości na trawnikach i nie radzę go ruszać, bowiem on bardziej żółty niż biały... Chyba się naprawdę przeprowadzę do Krakowa!
OdpowiedzUsuńW ogóle, pani profesor Umbridge, co to znaczy jedno zwierze? Ja chcę je wszystkie!
Ale tak już ogarniając, to kocham Niuchacze w wersji Fantastycznych Zwierząt i byłabym skłonna je wskazać, ale moją pierwszą prawdziwą miłością z Hogwartu był Faweks. Więc feniks. Dlaczego? Bo jest piękny, długowieczny, pokazuje sam sobą, że czasem trzeba się rozsypać w popiół, by odrodzić się na nowo, a poza tym jest niezwykle przydatnym stworzonkiem (nie tylko ze względu na łzy). No i jego pieśni... ach.
Kochałam się też w hipogryfach, bo trochę sympatyzowały z moim podłym charakterkiem, ale jeśli chodzi o codzienne towarzystwo, zdecydowanie wybieram koty... i króliki! Mam coś z Luny!
Pozdrawiam półzimowo (Podzielcie się z Gorzówkiem śniegiem, no weźcie, no...), buziaki!
Farfocel