Ariana dla WS | Blogger | X X

25 sie 2015

Wywiad z Martą + przypomnienie!

INFORMACYJNIE:
Na początek chciałybyśmy ogłosić, że przedłużamy termin zgłoszeń do jury na miniaturkę miesiąca. Brakuje nam jeszcze trzech osób, więc prosimy o przesyłanie zgłoszeń! Bez tego konkurs nie może się odbyć, więc to Wasza decyzja czy odbędzie się on czy nie. Bez Was niczego same nie zrobimy, potrzebujemy Waszej obecności... Dajcie o sobie wreszcie znać. ;)
Zachęcamy również do przesyłania miniaturek na konkurs!

Zakładka URODZINY przypomina o swoim istnieniu!

Oraz jak Wam mijają ostatnie dni wakacji? Podręczniki i zeszyty kupione? U mnie kiepsko, właśnie zaczęło padać, ale to nic, w końcu od dawna nie widziałam deszczu. No i z dnia na dzień to ja mam bardziej pochmurny humor, nie mogę uwierzyć, że tak szybko zleciały te dwa miesiące...
_______________________________________________

Cześć, kochani!
Dziś razem z Mrs M. przybyłyśmy tu, aby opublikować wywiad z Martą, zwyciężczynią konkursu na miniaturkę miesiąca #4 i autorką bloga tworcakremowki-namieszlgranger.blogspot.com. Wywiad odbyłby się o wiele wcześniej, ale jak wiadomo są wakacje, co równa się z wyjazdami. Mamy nadzieję, że każdy kto przeczyta wywiad, pozostawi po sobie ślad w postaci komentarza - jak wam się owy wywiad podobał... może jakichś pytań zabrakło? 
______________________________________________
Mrs M: Spotkałyśmy się dzisiaj, by przeprowadzić w Tobą wywiad, jako że wygrałaś konkurs na miniaturkę miesiąca na naszym katalogu. Razem ze mną wywiad będzie przeprowadzała również E., więc pytania będziemy zadawać na zmianę. Możemy zaczynać, jesteś gotowa?

Marta: Oczywiście, zaczynajmy!

Mrs M: Okey, super. Jako że w poprzednich konkursach na początku zawsze zaczynałyśmy tym samym pytaniem, w tym postanowiłyśmy zmienić trochę kolejność, więc pierwszym pytaniem, od którego zaczniemy naszą rozmowę będzie pytanie o konkurs, w którym brałaś udział. Co pociągnęło Cię do wzięcia udziału? Uważasz, że ważne jest, aby brać udział w takich przedsięwzięciach, pisząc własne opowiadania?

Marta: Na konkurs wpadłam dzień przed terminem wysyłania prac, więc nie myślałam, że uda mi się wyrobić z napisaniem czegokolwiek na niego. Jednak podczas czytania tematów prac wpadł mi do głowy pomysł i stwierdziłam,że czemu by nie. Miałam chwilę wolnego czasu, więc dałam się ponieść wyobraźni i jak widać opłaciło się. Jeśli chodzi o drugą część Waszego pytania to uważam, że nie zaszkodzi się sprawdzić. Ja od zawsze byłam osobą raczej niepewną swoich zdolności, a takie konkursy pozwalają udowodnić sobie, że jednak coś się potrafi i oczywiście, co bardzo ważne, można dowiedzieć się co powinno się jeszcze poprawić. :) Także ja osobiście polecam branie udziału w konkursach i sama na pewno pokuszę się na udział w kolejnych edycjach.

Mrs M: Jak widać – opłaciło się wysłać pracę na dzień przed konkursem, zajęłaś pierwsze miejsce! Twoja praca była naprawdę niesamowita, każdego czymś urzekła, a mnie? Mnie wyjątkowo poruszyła. Konkurs na naszym katalogu był pierwszym konkursem w jakim wzięłaś udział?

Marta: Bardzo miło mi to słyszeć. :) Mnie za to poruszyły opinię jury, bo nie spodziewałam się tak wielu miłych słów. Jeśli chodzi o konkursy to tak, był to pierwszy konkurs w którym wzięłam udział i bardzo się cieszę, że zdecydowałam się w końcu przełamać i wysłałam swoją pracę.

Mrs M: Warto przełamywać te pierwsze bariery, a nuż uśmiechnie się szczęście! (: Czy ten konkurs coś Ci dał? Wykorzystałaś rady naszego jury, jakieś wskazówki co do pisania czy może jeszcze nie miałaś okazji? (:

Marta: Oczywiście, że dał mi wiele cennych rad i wskazówek. Obecnie piszę epilog na swój blog i przy tworzeniu go, staram się zmienić to, na co uwagę zwróciło mi jury, więc myślę, że to będzie moja pierwsza „praca” w wersji z poprawkami według komisji. :)

A oprócz tego, udział w konkursie pobudował mi trochę wiarę we własne siły, pozwolił mi udowodnić sobie samej, że jeśli tylko zechcę, to potrafię stworzyć coś wartego uwagi. :)

E: Najważniejsze, że dzięki konkursowi zyskałaś coś takiego! Miniaturkę zakończyłaś nostalgicznie.  Czy takie właśnie zakończenie planujesz u siebie? I czy bardziej realistyczne jest dla ciebie szczęśliwe czy smutne zakończenie? I dlaczego właśnie to zakończenie jest dla ciebie bardziej realistyczne?

Marta: Jak wiadomo, w książkach/filmach zazwyczaj mamy happy end, ale w życiu nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, dlatego uważam, że niestety częściej to te smutne zakończenia są bardziej prawdopodobne. Jeśli mowa o moim blogu to mam dwa pomysły i nadal walczę ze sobą co ostatecznie wybrać, ale nic nie mogę więcej zdradzić :)

Mrs M: No tak, chyba nikt nie chce zdradzać końcówki swojego opowiadania, tym bardziej, że przed Tobą został epilog! Podziwiam każdą osobę, która wytrwała do końca, to naprawdę wielki wyczyn, według mnie. W swoim opowiadaniu wykorzystujesz paring Fremione... Kiedy i w jakich okolicznościach spotkałaś się z nim po raz pierwszy? :)

Marta: Od początku mówiłam, że jeśli coś zaczęłam, to doprowadzę to do końca i słowa dotrzymałam. Jeśli chodzi o Fremione to zaczęło się od tego, że jestem adminką na fp o Potterze i tam dziewczyna podesłała nam link do swojego bloga o Fremione, z ciekawości weszłam i... zakochałam się! Czytałam z zapartym tchem i sama zapragnęłam coś napisać. No i tak się zaczęło. Teraz jest wielki bum na Dramione, jednak ja uważałam, że Hermiona nigdy nie pozwoliłaby sobie na taką miłość i chciałam napisać coś co będzie wpasowywało się w kanon, a właśnie Fremione pasowało mi tu najbardziej. :)

E: A jeśli chodzi o inne paringi... to jest jeszcze jakiś, oczywiście oprócz Fremione, który lubisz czytać? I czy jest paring, który cię odrzuca?

Marta: Ogólnie to jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o paringi. Jednak jestem w stanie czytać parring za którym nie przepadam jeśli napisany jest w ciekawy i pomysłowy sposób, a przede wszystkim jeśli oddaje charaktery bohaterów, bo to jest dla mnie w blogach najważniejsze. Odrzucają mnie głównie połączenia podchodzące pod pedofilię czyli np. Sevmione, a także Drrary (ale to akurat ze względu na to, że trafiałam tylko i wyłącznie na bardzo obleśne blogi jeśli chodzi o ten paring). Do blogów, które czytam oprócz Fremione to różne opowiadania o Huncwotach, czyli głównie paring Lily i James, a także Cedrik i Hermiona oraz Teodor i Hermiona. :)

Mrs M: Widzę, że Dramione w Twoich „ulubionych” pairingach nie gości, więc musze przyznać, że jestem pod wrażeniem, oczywiście pozytywnym. No właśnie, a czemu nie przepadasz za Dramione? Nie trafiłaś na tyle dobrego bloga czy połączenie Hermiony i Draco po prostu Cię odrzuca?

Marta: Fred byłby zazdrosny o blondaska. :) A tak serio to zawsze staram się wczuć w bohatera książki/opowiadania/filmu i przeżywać wszystko razem z nim, starać się go zrozumieć, poznać. Hermiona jest mi bardzo bliską postacią, w pewnym sensie odnajduję w niej siebie i dlatego uważam, że nigdy nie związałaby się z Malfoy'em, jej honor by jej na to nie pozwolił. To samo działa w drugą stronę, wydaję mi się, że Draco, mimo tego, że się zmienił to i tak nie związałby się ze szlamą. Dlatego właśnie Dramione do mnie nie przemawia, nigdy nie byłam fanatyczką zakazanej miłości. :)

Mrs M: A jak już jesteśmy przy temacie opowiadań – pamiętasz jakie było pierwsze opowiadanie, które przeczytałaś w blogosferze? Wiążesz z nim miłe wspomnienia, zmieniło w Tobie podejście do czegoś?

Marta: Oczywiście! Mole książkowe nie zapominają takich rzeczy. :) Pierwsza rzecz przeczytana przeze mnie w blogosferze to był właśnie blog, który zainspirował mnie do napisania czegoś swojego. Niby brzmi to trochę komicznie, bo jak można po przeczytaniu jednego opowiadania zapragnąć pisać, prawda? A no, jak widać, można. Wcześniej słyszałam tylko same złe opinie o blogosferze. Narzekanie, że pęka od błędów ortograficznych wypalających oczy, że większość opowiadań jest emocjonująca niczym obieranie ziemniaków i oczywiście, że wszystkie są na jedno kopyto. Ja, jak ta biedna, zbłąkana owieczka, ślepo im wierzyłam, bo przecież po co sprawdzać jakieś blogi, kiedy można obmacywać swoje ukochane, papierowe wersje, czyli książki. Jednak nadeszła chwila buntu i przełomu, a mianowicie moment, gdy trafiłam na bloga Clar (który niestety od dawna jest zawieszony nad czym bardzo ubolewam) i zrozumiałam, że to, co do tej pory słyszałam o blogosferze to stek bzdur. Zakochałam się w tym półświatku, pragnęłam wbić się w niego, stać się częścią tej społeczności, dodać do niej trochę swojej wyobraźni, więc zaczęłam czytać jak szalona. Zarywałam całe wieczory na czytanie blogów, (nie tylko Fremione oczywiście ;)) i w końca sama zaczęłam tworzyć, więc mogę powiedzieć, że po moim pierwszym spotkaniu z blogosferą zmieniło się wszystko.

E: Gdy jesteśmy przy pisaniu – czy pisałaś, publikowałaś coś przed stworzeniem aktualnego opowiadania? I skąd bierzesz pomysły, inspiracje do pisania?

Marta: Od dzieciaka pisałam miniaturki, jak to się mówi, do szuflady, ale pierwsze swoje opowiadanie napisałam jako totalny dzieciuch jeszcze na Słodkim Flircie (tak, tak wiem – nic chwalebnego grać w takie gry :)). Strasznie żałuję, że po formacie komputera straciłam kopie tego opowiadania, bo niby było pełne błędów i różnych niedociągnięć, ale jednocześnie było pierwszą pracą, którą zdecydowałam się opublikować i podchodziłam do niego bardzo sentymentalnie. Ale wracając do pytania – pomysły biorę z życia codziennego. Czasami bywa tak, że nie mam weny i przez dłuższy czas nic nie piszę, aż tu nagle jestem świadkiem jakiejś sytuacji/coś się dzieje w moim życiu i BAM! olśnienie. Wtedy siadam i piszę, a akcja sama przychodzi mi pod wpływem chwili. :P Mogę nawet zdradzić, że jedna postać z mojego bloga jest również oparta na kimś z mojego otoczenia. :)

E: Pewnie ta osoba, którą wcieliłaś w swojego bohatera, jest dla Ciebie bardzo ważna. Ja również w swoje postacie tchnę trochę życia z moich przyjaciół, a nawet rodziny, ale to nie o mnie wywiad, wiec powróćmy do Twojej osoby... a dokładnie czytelnicy? Czy są osoby czytające twoje opowiadanie od początku, które zostały do tej pory, kiedy przed tobą epilog? Co dają ci komentarze, sprawiają ci radość, wzruszasz się czasem, czytając je?

Marta: Była bardzo ważna, ale już nie jest, dlatego ostatecznie w opowiadaniu skończył jako Śmierciożerca (o ja złaaa hah :P). Przechodząc do następnego pytania, to czytelnicy są silnikiem napędzającym całość. Do istnienia blogosfery są potrzebne obie strony – autor i czytelnicy, jeśli którejś z nich by zabrakło to całość przestałaby mieć sens. Komentarze, ciągle rosnąca ilość osób odwiedzających bloga, świadomość, że jest ktoś, kto czeka na kolejny rozdział – to wszystko składa się w jedną bardzo ważną rzecz – motywację. Przez cały okres blogowania to właśnie czytelnicy na bieżąco mnie nakręcali. I muszę przyznać, że są osoby z których opinią nawet bardzo się związałam i za każdym razem niecierpliwie czekałam na ich komentarze. A jeśli chodzi o stałych czytelników... hmmm… myślę, że każdego czytelnika czytającego obecnie mojego bloga mogę nazwać stałym, bo, jak wiadomo, żeby zrozumieć o co chodzi w ostatnich rozdziałach, trzeba przeczytać pierwsze ;)

E: Bardzo mądrze napisane! A jeszcze nawiązując do czytelników – czy dzięki blogom poznałaś kogoś, zawiązałaś jakieś przyjaźnie?

Marta: Przyjaźnie to za dużo powiedziane, ale owszem – zakolegowałam się z paroma osobami i często ze sobą piszemy, doradzamy się też wzajemnie w sprawie swoich blogów itp. Miło jest pogadać z kimś ze sfery bloggera, bo tacy ludzie zazwyczaj mają podobne odczucia do pisania i rozumieją jak wiele ono daje przyjemności :)

Mrs M: A jak się czujesz z myślą, że przed Tobą epilog, ostatni post na Twoim blogu, jak się czujesz z tym, że to koniec „Jak twórca kanarkowej...”? :)

Marta: Z jednej strony czuję się bardzo usatysfakcjonowana, że udało mi się doprowadzić blog do końca, ale z drugiej strony hmm… czuję jakąś dziwną pustkę. Od kilku lat nieustannie w mojej głowie gościł ten blog. Często na nudniejszych lekcjach (dobrze, że pan od PP nie potrafił czytać w myślach) zdarzało mi się układać w głowię cały rozdział, który później na szybko zapisywałam w telefonie wracając autobusem do domu. Teraz w mojej głowie siedzi już tylko myśl, że pora na epilog, który jakoś ciężko mi dokończyć. Bardzo się związałam z tą historią, z czytelnikami… Ale jak wiadomo, nic na siłę, nie można przeciągać, bo zrobiłabym z tego bloga drugą Modę na Sukces, także trzeba po prostu powiedzieć pass i zacząć coś nowego, także do ,,Jak twórca kanarkowej kremówki namieszał w głowie Granger" nadal pozostaje na pierwszym miejscu w moim serduchu, ale nie można stać w miejscu i niedługo chciałabym ruszyć z kolejnym blogiem, tak żeby zapełnić tą lukę w głowię po moim kochanym Fremione. :)

Mrs M: Kończysz swoje opowiadanie – masz już zaplanowane nowe? Pojawiasz się z nowa historia czy musisz trochę odpocząć? No i o czym będzie opowiadać nowa historia, jeśli zdecydujesz się ją pisać? (:

Marta: Nie ma po czym odpoczywać, prowadzenie bloga to sama przyjemność. Jak już wcześniej mówiłam – pisanie daje mi bardzo wiele przyjemności, dlatego nie wyobrażam już sobie czasu bez blogowania. Problem zaczyna się jednak w momencie, gdy zastanawiam się o czym miałby być kolejny blog, ponieważ całkowicie nie mogę się zdecydować.

Mrs M: Zazwyczaj pomysły przychodzą nieoczekiwanie, więc pewnie będzie tak również z Tobą – zanim się obejrzysz wpadnie Ci do głowy jakiś genialny pomysł. A wracając na właściwy tor rozmowy, bo te pytania zostały tak naprawdę „wtrącone” – czy są osoby z Twojego bliskiego otoczenia, które wiedzą, że prowadzisz bloga, że piszesz?

Marta: Mam nadzieję, że w końcu nadejdzie olśnienie haha. :) Tak, o tym że prowadzę bloga wie moja mamuśka – często prosi mnie nawet, żebym przeczytała jej jakiś fragment opowiadania. Oczywiście wie też moja przyjaciółka, z której komputera często korzystałam, gdy nie miałam internetu lub gdy mój komputer był popsuty i nie mogłam wstawić rozdziału od siebie. :)

Mrs M: No właśnie, jeśli już mowa o przyjaciołach – jak bardzo ważni są oni w Twoim życiu? Jaki, według Ciebie, powinien być idealny przyjaciel, jeśli w ogóle ideały istnieją?

Marta: Gdyby nie moja paczka, to nic ciekawego w moim życiu by się nie działo. Przyjaźnimy się od 9 lat i teraz już nie wyobrażam sobie życia bez nich. Są dla mnie jak rodzeństwo, którego niestety nie mam. A jeśli chodzi o ideały – według mnie nie istnieją, bo każda osoba ma prawo do gorszego humoru, jakichś chwil słabości, które mogą spowodować wiele kłótni. Jednak wydaje mi się, że mimo wszystko jest kilka cech, które sprawiają, że ktoś potencjalnie nadaje się na najlepszego przyjaciela– przede wszystkim osoba ta musi być godna zaufania, mieć poczucie humoru, a reszta jakoś się ułoży ;)

E: Skoro jesteśmy w temacie rodziny – jak ważna stanowią dla ciebie część życia?
Wspierają Cię, kiedy trzeba, możesz na nich zawsze liczyć, niezależnie od sytuacji?

Marta: Oczywiście! Najlepszy kontakt mam z mamuśką, bardzo dużo ze sobą rozmawiamy i spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, ale oczywiście córeczką tatusia również jestem haha. Moi bliscy są dla mnie bardzo ważni, dlatego zawsze w ,,Harrym.." zazdrościłam Weasley'om, że ich rodzina jest tak liczna, bo niestety moja nie jest za duża.

E: A co do Harry'ego, to kiedy spotkałaś się z nim po raz pierwszy? Przeczytałaś książkę, czy obejrzałaś ekranizacje? Myślisz, że zmienił coś w twoim życiu?

Marta: Mój kuzyn był fanem Harry'ego. Jest starszy o 9 lat, więc po pewnym czasie jego kolekcja książek zmieniła się i seria HP przypadła mi (nie pytajcie, jak można oddać serię tak wspaniałych książek!). Oczywiście ja, jako początkujący mol książkowy, nie mogłam przepuścić żadnej książki i od razu przygarnęłam pierwszą część w swoje łapki iii... nie mogłam się oderwać! Jak najszybciej przeczytałam wszystkie części (oczywiście ostatnią czytałam z ogromnym bólem serduszka) i ta seria od razu stała się moją ulubioną. Później obejrzałam ekranizację i ponownie przeczytałam książki. I tak w kółko. Nie mogłam się oderwać, bo wszystkie te książki bardzo pobudzały moją wyobraźnię. Zmieniły na pewno wiele. Wszczepiły mi miłość do fantastyki i tak jak już wyżej napisałam – rozbudowały moją wyobraźnię. I oczywiście zaszczepiły we mnie jeszcze większą miłość do czytania. :)

Mrs M: A jakie książki lubisz czytać? Czym kierujesz się, wybierając książki w księgarni, bądź bibliotece?

Marta: Głównie fantastyka przygodowa, ale zdarzają mi się też jakieś romanisidła czy po prostu zwykle książki, jednak głównie stawiam na SF. Mam w zwyczaju, że jeśli już zaczęłam czytać jakąś książkę, to nawet jeśli mi się nie spodobała to i tak ją kończę i powiem szczerze, wiele razy dobrze na tym wyszłam, bo niektóre książki stają się świetne dopiero po połowie. Ale wracając do pytania – wybierając książki zazwyczaj kieruje się opisem znajdującym się z tyłu książki. Jeśli opis fabuły mnie zainteresuje to czemu by jej nie przeczytać? :)

Mrs M: No jasne, że tak! Ja również zwykle najpierw zwracam uwagę na opisy, a potem, jeśli zaciekawią, patrzę jakie jest wykonanie w środku. Jeśli już było pytanie jakie książki lubisz czytać, musi pojawić się pytanie odwrotne – a jakich książek nie lubisz czytać?

Marta: Nie ma takich książek, których bym jakoś strasznie nie lubiła, ale jak ktoś kiedyś powiedział (i to bardzo inteligentnie) – najgorsze co można zrobić książce, to uczynić ją lekturą. Wybredna nie jestem, ale lektury w liceum nie należą do moich ulubionych. Klasyka jakoś do mnie nie przemawia – Król Edyp, Makbet, Dziady – to nie moja bajka. Jednak jak wiadomo, jeśli trzeba, to trzeba i wszystko da się przeczytać. :)

E: Gdy jesteśmy już przy książkach – czy masz w planach wydać książkę? Jeśli tak, masz już na nią pomysł lub jesteś w trakcie jej pisania, czy jest to dopiero zalążek pomysłu?

Marta: Myślę, że większości osób, które blogują gdzieś w głowie siedzi pomysł wydania książki. Mi również, ale na razie jest to etap tworzenia w mojej głowie. Układam sobie wszystko, myślę co i jak wyglądałoby najlepiej i mam nadzieję, że w końcu znajdę w sobie siłę by zacząć przelewać to na papier/worda.

Mrs M: Właśnie tego jak najbardziej Ci życzę! A co jest Twoim „hobby” oprócz pisania? Jest jakaś czynność, która sprawia Ci przyjemność i oddajesz się jej w całości, zapominając wówczas o całym świecie?

Marta: Dzięki. Jeśli chodzi o pasję to należę do ZHP. Jest to świetne odcięcie się od codzienności i możliwość poznania wspaniałych ludzi. Oprócz harcerstwa to oczywiście czytanie i pisanie. O, i zapomniałabym– strasznie lubię zwiedzać, poznawać nowe miejsca. :)

Mrs M: Jeju, harcerstwo! To było kiedyś moje marzenie należeć do tej grupy. (: Masz marzenia? Jakie masz plany na przyszłość?

Marta: Harcerstwo to jest prawdziwa magia. Taki mój własny Hogwart. Nie można tego opisać słowami. :) Obecnie chce napisać dobrze maturkę, to na razie ten najbliższy plan. A jeśli chodzi o późniejsze plany to chciałabym iść na studia (chociaż nie wiem jeszcze na jaki kierunek, co cały czas mnie nurtuje, bo niestety dla humanistów obecny rynek pracy nie jest zbyt przychylny), najlepiej do Wrocławia, bo naprawdę kocham to miasto. To raczej takie normalne, przyziemne marzenia – studia, dobra praca, szczęśliwa rodzina i spokojne życie. A z tych takich bardziej wymyślnych to właśnie napisanie książki, zwiedzenie jak największej ilości miejsc (z Ameryką Północną na czele), a później to się zobaczy. Nie lubię planować życia zbyt daleko w przód, bo nigdy nie wiadomo ile jeszcze niespodzianek szykuje życie. :)

Mrs M: Dokładnie... Harcerstwo jest dla Ciebie takim szczęściem? W ogóle czym jest dla Ciebie szczęście, w czym go widzisz i jaką dla Ciebie definicję posiada szczęście?

Marta: Harcerstwo samo w sobie jest zwykłą organizacją, to ludzie czynią je wyjątkowym. Nie jest moim szczęściem, ale daje mi wiele radości i często sprawia, że poprawia mi się humor. Ale wracając do szczęścia hmm... to bardzo trudne pytanie. Wydaje mi się, że szczęścia nie da się zdefiniować i to w nim jest takie niezwykłe. Gdyby ludzie wiedzieli czym jest szczęście, gdzie je znaleźć i jak sprawić, żeby utrzymać je na stałe to odnalezienie szczęścia nie byłoby żadnym wyczynem i stałoby się czymś ogólnodostępnym, codziennym, więc wszyscy ludzie przestaliby je doceniać. Dlatego sądzę, że szczęścia nie da się zdefiniować, ale jeśli miałabym już podjąć próbę zrobienia tego, to powiedziałbym, że jest to pewien przejściowy stan, który sprawia, że ludzie odnajdują wewnętrzny spokój i zaczynają się szczerze uśmiechać. I w czym to szczęście można znaleźć... nie wiem jak inne osoby, ale mi szczęście dają znajomi, spotkania z nimi, ale przede wszystkim spełnianie się. W pełni szczęśliwa czuje się, gdy mogę rozwijać swoje zainteresowania, stawać się w czym coraz lepsza, pokonywać samą siebie, swoje wewnętrzne bariery. :)

Mrs M: Pięknie napisane. (: A jaka jest Marta w życiu realnym? Jakie są Twoje zalety, ale także, bo każdy człowiek je posiada, wady?

Marta: Ludziom zawsze ciężko mówić o sobie, jeśli chodzi o pozytywy, ja również tak mam. Zazwyczaj widzę w sobie tylko i wyłącznie wady, więc może zacznę od nich. Jestem bardzo humorzasta, często jestem wesoła, a za chwilę zaliczam doła (ale z tego co widzę to syndrom nastolatków, więc nie martwię się tym ;P), jestem też trochę takim generałem, bo lubię mieć rację i dyrygować wszystkim i wszystkimi, no i największa wada (wkurzająca głównie moją mamę)- jestem strasznym leniem, przez co mam problemy ze zorganizowaniem swojego czasu, bo wszystko robię na ostatnią chwilę. A jeśli chodzi o zalety hmm... jestem odpowiedzialna, jeśli czegoś się podejmuję, to zawsze staram się to wykonać na 100%; znajomi też mówią mi, że jestem godna zaufania; zaliczam się też do osób bardzo towarzyskich, łatwo nawiązuje nowe znajomości. To by było chyba na tyle. Po prostu – i w Internecie i na co dzień staram się być sobą. :)

Mrs M: Opłacało się wziąć udział w konkursie na naszym Katalogu? Co powiedziałabyś osobom, które boją się napisać tekst z obawy przed opiniami jury itd.? Masz dla nich jakieś rady?

Marta: Jasne, że się opłacało! Każda opinia jest przydatna –  ta dobra i również ta krytyczna. Jeśli chce się rozwijać, to trzeba próbować dopracowywać wszystko, starać się zmieniać, a oceny jury są w tym bardzo przydatne. Jeśli miałabym dąć jakąś radę to warto zaryzykować, ale tylko wtedy, gdy czujecie się dobrze w jakimś temacie, jeśli od razu wam on przypasuje. Jeśli nie ma pasującego tematu, nie męczcie się, poczekajcie spokojnie na temat, który pozwoli wam się w pełni wykazać, a wtedy nic już nie stoi na przeszkodzie! Nie jestem dobra w dawaniu rad, więc tylko zacytuje ulubione przysłowie mojej babci: Kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje. :)

Mrs M: Masz bardzo mądra babcię! Dziękuję Ci, że zechciałaś odpowiedzieć na nasze pytania, poświęcając przy tym swój wolny czas – mam nadzieję, że ten czas nie okazał się straconym! Bardzo miło nam się z Tobą rozmawiało, dziękujemy. :)

Marta: To był bardzo miło spędzony czas, więc również dziękuję. :)

3 komentarze:

  1. O! Ja też należałam kiedyś do harcerstwa! ;) Takie miłe wspomnienia :)
    Wywiad naprawdę ciekawy, A odpowiedzi Marty mega trafione. Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa :*
    U mnie też niestety pada :/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, Mrs M, powinnaś zostać dziennikarką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję, Anastazjo, to bardzo miłe. :D

      M.

      Usuń