Witajcie!
Jak nastrój na początku listopada?
Dopadła Was jesienna chandra? Mam nadzieję, że nie i nadal tryskacie pozytywną
energią. U mnie bywa różnie z nastrojem, ale w tym tygodniu jest bardzo dobry,
ponieważ już za dwa dni wyruszam do domu. Stęskniłam się za moją rodzinką.
Szkoda, że weekend trwa tylko dwa dni, ale lepsze to niż nic. Opowiadajcie co
tam u Was!
Przypominam o głosowaniu
w konkursie na miniaturkę, ponieważ został tylko niecały tydzień, a pod
postem nie ma ani jednego głosu. Nie tak to powinno wyglądać, oj nie tak.
Wierzcie mi, nawet najkrótsza opinia ucieszy autorki miniaturek, więc
klawiatury w dłoń i jedziemy!
Dzisiaj publikuję post z siedmioma
pytaniami do Ew. — zwyciężczyni w drugiej edycji konkursu na najlepsze
opowiadanie. Mnie jej odpowiedzi bardzo zaskoczyły. Oczywiście pozytywnie, ale
nie będę się rozpisywać, tylko od razu zapraszam Was do lektury.
Arcanum
1. Zoey,
córka Hermiony i Draco, ma bardzo oryginalną osobowość. Czy tworząc ją, miałaś
jakiś wzorzec, czy powstała ona tylko jedynie w Twojej wyobraźni?
Charakter
Zoey powstał wyłącznie na potrzeby opowiadania. Pamiętam, że tworząc jej
postać, próbowałam połączyć te najbardziej oczywiste zachowania Hermiony i
Draco, czyli upartość, ambicję i stuprocentowe zaangażowanie w to, co się robi.
Dodałam jeszcze trochę dziecięcej niewiedzy oraz chęci poznawania świata –
idealny przepis na Zo Granger. :)
2. Którego
z bohaterów „Najważniejszego obowiązku...” najlepiej Ci się pisało/kreowało?
Masz jakąś ulubioną scenę z tego opowiadania, a jeśli tak, to którą?
Szczerze
mówiąc, nie pamiętam. Najważniejszy obowiązek pisałam naprawdę dawno
temu (w 2011?), więc ciężko mi jest cokolwiek sobie przypomnieć z okresu
tworzenia tej historii. Zawsze miałam słabość do Malfoya, więc może jego? :)
Co się
tyczy ulubionej sceny, to mam dwie. Pierwszą jest moment pojawienia się Zo w
domu Draco, kiedy to zostaje poinformowany o tym, że posiada córkę. Mam
szczególny sentyment do ich rozmowy, którą ułożyłam jeszcze przed rozpoczęciem
pisania. Właściwie głównie dzięki tej scenie powstało całe opowiadanie –
śmiesznie, nie? :) Drugą jest ostatni fragment rozdziału dziesiątego, o ile
dobrze zapamiętałam, czyli chwila zapomnienia pomiędzy Draco a Hermioną.
3. Masz na
swoim koncie tak wiele opowiadań z różnych uniwersum. W którym z nich czujesz
się najlepiej?
Zdecydowanie
w uniwersum Harry'ego Pottera, co zresztą widać po ilości napisanych przeze
mnie cośków. :) Harry towarzyszył mi od pierwszej klasy podstawówki; można
powiedzieć, że dorastaliśmy razem. Jest więc nierozłącznym elementem, bez
którego teraz nie wyobrażam sobie dzieciństwa.
4. Czy
tworząc historie, układasz sobie jakiś plan, czy opowiadania powstają pod
wpływem weny lub przypadkowego pomysłu?
Oho, ciężkie
pytanie... Chyba różnie – zależy od opowiadania.
Pierwsze
(kiedyś nosiło zacny tytuł Potter Lily i James, którego niesamowita twórczość
bawi mnie do tej pory :P) zdecydowanie powstało pod wpływem weny. Zaczytywałam
się wtedy w fanfikach z czasów Huncwotów, a przez takie dziwne natchnienie czy
przeczucie postanowiłam stworzyć tę historię sama. Zdradzę Wam, że z początku
to była istna masakra – błąd za błędem błąd poganiał, nie wspominając już o
wyłączeniu logiki i o sztuczności bohaterów. Parę lat później, gdy przeczytałam
pierwsze rozdziały, czułam jedynie wstyd. Bez namysłu je poprawiłam, zmieniłam
tytuł, a potem wymyśliłam do końca fabułę, żeby nie pisać ot tak, na czuja. Powstała
Fortuna, na którą swoją drogą zapraszam, bo dalej ją „męczę”. :)
Z kolei Odwracając
czas należy chyba do tych najbardziej przemyślanych opowiadań. Rozpisałam
po kolei każdy rozdział, każdą jego część, ułożyłam fabułę, plan, po prostu
wszystko, i dopiero wtedy zaczęłam pisać. Co ciekawe, napisanie całości zajęło
mi jedynie dwa miesiące. To był rekord, jeżeli chodzi o czas od rozpoczęcia do
skończenia historii. :)
Podsumowując,
im starsza się robię, tym bardziej zwracam uwagę na szczegóły. Chyba nie dałabym
rady napisać teraz opowiadania bez wymyślenia przynajmniej pięciu rozdziałów
wprzód albo bez skrupulatnej wiedzy o tym, jak owo opowiadanie zakończyć.
Masakra, nie? :P
5. Twoje
fanfiction z HP są bardzo różnorodne, ale jestem ciekawa w jakich czasach
wolisz pisać — szkolnych czy dorosłości?
Nie mam
faworyta. Bez różnicy, czy piszę w szkolnych czy w dorosłych, chociaż po
głębszym zastanowieniu znalazłam dziwną zależność (albo po prostu taki mój
chwilowy wymysł), że im historia wydaje się być bardziej zawiła i poważniejsza,
wybieram dorosłość. Jeżeli rodzi się ochota stworzenia lekkiego
opowidania/miniaturki/drabułki decyduję się na młodszych bohaterów – nie wiem,
ile w tym prawdy, może sami ocenicie? :)
6. Miewasz
chwile zwątpienia, w których masz dość pisania nowych opowiadań? Co wtedy
robisz, by się pozbyć tego uczucia? Masz ich na swoim koncie bardzo dużo,
naprawdę podziwiam tą zawziętość i bardzo gratuluję tego samozaparcia, by wciąż
tworzyć.
Oczywiście,
że miewam takie chwile, jak z pewnością każdy, kto postanowił zgrzeszyć
stworzeniem własnego cośka. :) Chociaż przyznam, że nigdy nie miałam dość
pisania nowych opowiadań. Zazwyczaj wręcz nie mogę się ich doczekać, a
szczególnie uczucia, które ogarnia przy samym wymyślaniu fabuły (też tak macie?
:D). Zwątpienie, a nawet awersja, pojawia się, gdy chcę coś stworzyć, ale nie
mogę. Nie w sensie braku pomysłu, lecz w wyniku wyrzutów sumienia, że zanim
skończę stare opowiadanie, zmierzam zabrać się za nowe. Takie gnojenie siebie
zwykle sprawia, że ani nie kończę starego, ani nie zaczynam nowego...
Zwalczenie
tego uczucia zajmuje najczęściej parę dni, w przeciągu których staram się w
ogóle nie myśleć o pisaniu. Potem siadam przed laptopem i znów piszę. :)
7. Jaka
jest Ew w życiu codziennym? Opowiedz nam coś więcej o sobie!
Kurczę,
nie lubię mówić o sobie... Uważam, że są o wiele ciekawsze tematy, no, ale cóż
– jak mus, to mus. :)
W tym
roku kończę 23 lata, mam szczura z czerwonymi oczami, w lipcu obroniłam tytuł
magistra chemii, teraz się opierdzielam, ale za rok planuję rozpocząć doktorat
w tej dziedzinie. Nałogowo palę papierosy. Lubię kawę, gorzką czekoladę i żelki
anyżowe. Gdy tylko znajdę wolną chwilę, oglądam seriale – parę razy zdarzyło mi
się nie chodzić przez tydzień na zajęcia, bo leżałam w łóżku z laptopem i
męczyłam odcinek za odcinkiem. :P
Plus dwa dodatkowe
8. Jak to
jest u Ciebie z marzeniami? Zdradzisz nam największe z nich? Lubisz chodzić z
głową w chmurach czy raczej stąpasz twardo po ziemi?
Na tę
chwilę mam trzy. Pierwszego, najważniejszego, nie zdradzę, bo ciągle liczę, że
się spełni (nie, nie chodzi o list z Hogwartu :D). Myślę, że moje drugie
marzenie dotyczy każdego, kto choć w minimalnym stopniu próbował sił w
pisarstwie. Mówię, oczywiście, o wydaniu książki. Szok, prawda? :) W każdym
razie nawet jako-taki zarys mam, ale ciągle brakuje mi wiary w siebie, co
pewnie może wydać się głupie, ale to najprawdziwsza prawda. Trzecie należy do
tych „banalnych”, które łatwo spełnić, ale trzeba posiadać odpowiednie warunki
– chciałabym mieć psa, a gwoli ścisłości chow chowa. Ogólnie wolałabym
niedźwiedzia, ale dla niego to już w ogóle bym nie miała warunków. :)
Co do
ostatniej części pytania: myślę, że każdego po trochu. Ostatnio życie dało mi
nieźle w kość, więc staram się działać racjonalnie, co czasami nie wychodzi, bo
od dziecka byłam typem osoby lubiącej bujać w obłokach, dlatego teraz ciężko mi
to w sobie zdusić.
9. Kreując
bohaterów, ich charaktery, wzorujesz się na sobie lub na innych osobach ze
swojego bliskiego otoczenia?
Raczej
nie. Staram się wymyślać całkiem nowe charaktery – w końcu każdy człowiek jest
inny. Myślę, że takie podejście sprawia, że bohaterowie swoim kształtem
przypominają postacie, które mogłyby istnieć w rzeczywistości. A przynajmniej
żywię nadzieję, że mi się udaje. :)
W sumie przypałętałam się tutaj, żeby jeszcze raz podziękować za te pytania - fajnie się bawiłam, odpowiadając na nie. :)
OdpowiedzUsuńI tyle, chyba. :P
Pozdrawiam!
Ja żyję!
OdpowiedzUsuńLedwo, jednak żyję!
Najpierw kwestia pytań - odpowiedzi na nie były, jak dla mnie, w sam, jeśli chodzi o długość. Nie za długie, nie za krótkie. Zgodność z pytaniami też została zachowana...
Jeszcze raz gratuluję Ew. wygranej! Ale moim faworytem i tak jest "Fortuna kołem się toczy" (bo Huncwoci <3). Muszę zacząć w końcu ją komentować, tylko kiedy jak czasu brak :C Nie chodzić przez tydzień na zajęcia przez seriale? Meh, jakbym się rodziny nie bała (znaczy nie miała ochoty wysłuchiwać ich marudzenia), to pewnie też tydzień - albo nawet dwa - zawaliła... dla swojego opowiadania. Tak, tak, jakbym mogła, to bym ciągle pisała, niekoniecznie fanfiction :3 Ale nie mogę...
Jak to nie ma żadnych opinii pod głosowaniem na miniaturkę? Nie, no ludzie, nie róbcie sobie żartów. Ja rozumiem, że macie obowiązki - szkoła, studia, praca i prawdopodobnie życie rodzinne (dzieci/mąż/żona) - ale serio by było, gdybyście coś napisali. Nie mówię, że kilkustronicowe referaty, ale napisanie parę zdanek chyba by nikogo nie zabiło, prawda? ;)
Gratuluję wybrania słów Hermiony na cytat miesiąca - tym razem postąpiliście mądrze.
Co tam u mnie? W jednym wielkim skrócie: studia, nasilenie się handry, studia, handra... Dobrze, że istnieje blogosfera, bo inaczej już dobre dwa tygodnie temu musieliby mnie wsadzić do św. Munga.
Pozdrawiam!