Autor: zakrecona01
Kategoria: Historie o Hermionie
Gdy była gotowa do wyjścia, ruszyła w kierunku Wielkiej Sali. Jak na
Wielkie Schody przystało, wycięły jej kawał i zaprowadziły pod portret
Grubej Damy. Akurat wychodziły stamtąd jakieś dwie dziewczyny, co
oczywiście nie obyło się bez wymownego spojrzenia. Zaraz pewnie pójdzie w
obieg informacja, że Hermiona pojawiła się w zamku. Może nie aż tak
szczegółowo, lecz wywoła to drobne plotki. Szatynka sama uczyła się w
Hogwarcie, dlatego wiedziała, jak się takie sprawy tutaj mają.
W końcu doszła do Wielkiej Sali. Większość nauczycieli siedziała już za stołem. Zauważył ją profesor Dumbledore. Uśmiechnął się do niej, wskazując dłonią na miejsce obok profesor McGonagall. Hermiona szybko przeszła przez środek Wielkiej Sali. Na szczęście jeszcze wielu uczniów nie przyszło, toteż nie czuła się aż tak skrępowana. Zasiadła do stołu.
– Dzień dobry. – Uśmiechnęła się delikatnie do Minerwy McGonagall.
– Dzień dobry. – Rzuciła jej przelotne spojrzenie.
Hermiona nie wiedziała za bardzo co powiedzieć, więc zajęła się konsumpcją śniadania. Coraz więcej uczniów schodziło się na poranny posiłek, byli już prawie wszyscy. Profesor Dumbledore wstał i podszedł do mównicy.
– Witam wszystkich – powiedział, po czym poprawił swoje okulary-połówki. – Zapewne zastanawiacie się, dlaczego zakłócam wam tak ważną chwilę, jaką jest śniadanie, jednak mam dla was pewne obwieszczenie.
W końcu doszła do Wielkiej Sali. Większość nauczycieli siedziała już za stołem. Zauważył ją profesor Dumbledore. Uśmiechnął się do niej, wskazując dłonią na miejsce obok profesor McGonagall. Hermiona szybko przeszła przez środek Wielkiej Sali. Na szczęście jeszcze wielu uczniów nie przyszło, toteż nie czuła się aż tak skrępowana. Zasiadła do stołu.
– Dzień dobry. – Uśmiechnęła się delikatnie do Minerwy McGonagall.
– Dzień dobry. – Rzuciła jej przelotne spojrzenie.
Hermiona nie wiedziała za bardzo co powiedzieć, więc zajęła się konsumpcją śniadania. Coraz więcej uczniów schodziło się na poranny posiłek, byli już prawie wszyscy. Profesor Dumbledore wstał i podszedł do mównicy.
– Witam wszystkich – powiedział, po czym poprawił swoje okulary-połówki. – Zapewne zastanawiacie się, dlaczego zakłócam wam tak ważną chwilę, jaką jest śniadanie, jednak mam dla was pewne obwieszczenie.
Autor: Charlotte Petrova
Kategoria: Dramione
Jednak mam wrażenie, że coś jest nie tak. Że czegoś – kogoś – mi brakuje.
Draco
Draco
Autor:Mrs M.
Kategoria: Dramione
Każde z nas musiało pójść w swoją stronę. Ignorując rwące się serce,
posłuchać po raz pierwszy rozsądku i zrobić to, co należy, a nie to,
czego się chce. Bałam się, że pewnego dnia obudzę się i zobaczę w
Malfoyu człowieka, który nie uratował mojego jedynego dziecka; chciałam
oszczędzić mu takiego cierpienia. Nie mogłam wiedzieć, co przyniesie mi
przyszłość, ale byłam pewna jednego — że wszystko najgorsze, co mogło
się stać, już się wydarzyło. Czas żałoby był czasem, w którym należało
zacząć uczyć się godzić ze stratą. Kolejne łzy nie przynosiły ulgi;
rozpacz nie mogła przywrócić Sophie życia, a złość nie cofnęła czasu.
Pozostało bezgraniczne poczcie pustki i smutek.
— Ja ciebie też, ale… nie ma dla nas szansy. Zbyt wiele się wydarzyło i nie potrafię o tym zapomnieć. Nigdy nie będę potrafiła zapomnieć. Nie chcę być szczęśliwa, gdy nie ma przy mnie Sophie. Nie chcę i nie mogę.
— Możesz, właśnie, że możesz. Ja mogę dać ci to szczęście. Dawaliśmy to sobie, pamiętasz? Pomożemy sobie nawzajem.
— Ja ciebie też, ale… nie ma dla nas szansy. Zbyt wiele się wydarzyło i nie potrafię o tym zapomnieć. Nigdy nie będę potrafiła zapomnieć. Nie chcę być szczęśliwa, gdy nie ma przy mnie Sophie. Nie chcę i nie mogę.
— Możesz, właśnie, że możesz. Ja mogę dać ci to szczęście. Dawaliśmy to sobie, pamiętasz? Pomożemy sobie nawzajem.
Wszystko to, co się zdarzyło,
ukształtowało mnie na taką osobą, jaką się stałam. Przeszłość była
nieodłączną częścią każdego życia i to, czy nauczymy się z nią żyć,
zależy tylko od nas samych. Można pogodzić się z niektórymi sprawami i
zacząć normalnie istnieć, ale można też wciąż, bezustannie, do niej
wracać. Tylko my mamy wpływ na to, jak będzie wyglądało nasze życie i
czy rzeczywiście pozwolimy przeszłości nami zawładnąć.
Po dwóch latach przyszedł spokój — prawdziwy spokój. Taki, który nie wywoływał już w sercu pustki, ale dziwnego rodzaju szczęście. Po śmierci Sophie nie mogłam odnaleźć się w życiu przez bardzo długi czas, jednak w końcu odkryłam drogę powrotną. Rozwiązanie tkwiło w tym, by uświadomić sobie, jak wiele szczęścia spotkało mnie w życiu. To, że bezpowrotnie je straciłam, było osobną kwestią.
Po dwóch latach przyszedł spokój — prawdziwy spokój. Taki, który nie wywoływał już w sercu pustki, ale dziwnego rodzaju szczęście. Po śmierci Sophie nie mogłam odnaleźć się w życiu przez bardzo długi czas, jednak w końcu odkryłam drogę powrotną. Rozwiązanie tkwiło w tym, by uświadomić sobie, jak wiele szczęścia spotkało mnie w życiu. To, że bezpowrotnie je straciłam, było osobną kwestią.
– Czy to była żona Malfoya?
– Tak.
– Miała płacz na końcu nosa.
– Mnie w to nie mieszaj. – Teodor usiadł za biurkiem i zaczął rozglądać się za przygotowanymi dla Granger wcześniej papierami. – Jeśli ich małżeństwo się rozpadnie, to nie przeze mnie. Trzymaj.
Hermiona szybko przeglądnęła zawartość teczki.
– Dzięki. Nie rób więcej za poradnię małżeńską, tylko zajmij się pracą, dobrze?
Zamknęła się w gabinecie, nim Teodor zdążył odpowiedzieć. Przez głowę przemknęło mu, że jeszcze dzisiaj przed osiemnastą zostanie zwolniony.
– Tak.
– Miała płacz na końcu nosa.
– Mnie w to nie mieszaj. – Teodor usiadł za biurkiem i zaczął rozglądać się za przygotowanymi dla Granger wcześniej papierami. – Jeśli ich małżeństwo się rozpadnie, to nie przeze mnie. Trzymaj.
Hermiona szybko przeglądnęła zawartość teczki.
– Dzięki. Nie rób więcej za poradnię małżeńską, tylko zajmij się pracą, dobrze?
Zamknęła się w gabinecie, nim Teodor zdążył odpowiedzieć. Przez głowę przemknęło mu, że jeszcze dzisiaj przed osiemnastą zostanie zwolniony.
Dumny profil na tle ciemniejącego horyzontu prezentował się jeszcze
dostojniej niż w okolicznościach dziennych, co wręcz ocierało się o
niewykonalne. Nie trzeba by długo się zastanawiać, żeby przypisać ostre
rysy do osoby panicza Malfoya, zajmującej aktualnie miejsce przy
balustradzie na Wieży Astronomicznej. Oczy, w których płynne srebro
przelewało się, niby w rytmie morskich fal, błyszczały nieznacznie,
wolne od wszelkich masek i kpin przybieranych na użytek otoczenia. Gdyby
wtedy ktoś zanurzył się w tym srebrnym spojrzeniu, już nigdy nie byłby w
stanie całkiem się z niego wynurzyć. A że potem zostałoby ono zakryte
kolejnym z tysięcy pozorów, ułamek nieostrożnego obserwatora zachowałby
się w nim na zawsze, nie mogąc wydostać się z morza metalu.
~E.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz