26 sty 2016

Wywiad z Lianną Pie - zwyciężczynią konkursu na miniaturkę miesiąca #7


Witam serdecznie! Mrs M. i ja przeprowadziłyśmy wywiad ze zwyciężczynią konkursu na miniaturkę miesiąca (po tytule trudno się domyślić). Wywiad był absolutnie wyjątkowy, więc nie wiem, czemu jeszcze czytasz mój nudny wstęp... Ale skoro już tu jesteś, mam Twoją uwagę w garści, chcę wyrazić nadzieję, iż zostawisz po sobie ślad, komentarz, może być nawet zwykła emotikonka. Ja, Mrs M. i oczywiście Lianna siedziałyśmy nad tym wywiadem naprawdę długo — chcemy poznać Twoje zdanie!

Salvio Hexia
M.: Witaj, Lianno! Tutaj M., administratorka Katalogu Granger. Tak jak się wcześniej umawiałyśmy, przybyłam dzisiaj razem z Salvio Hexią, aby przeprowadzić z Tobą wywiad, który jest "nagrodą" w naszym konkursie na miniaturkę miesiąca. Wywiad wkrótce ukaże się na katalogu, ale o tym nieco później. Jesteś gotowa, możemy zaczynać?

Lianna Pie: Muszę przyznać, że trochę się denerwuję, w końcu to mój pierwszy wywiad w życiu, ale myślę, że dam radę. :D Możemy zaczynać!

Salvio Hexia: Lianno, jesteś zwyciężczynią w konkursie na miniaturkę miesiąca, spotkałaś się z wielką aprobatą u jury, i nie tylko. Skąd wzięłaś pomysł na tak dobrą miniaturkę, co Cię do niej zainspirowało?

Lianna Pie: Najpierw chciałabym podziękować wszystkim za poświęcenie czasu na ocenienie mojej pracy. Jestem naprawdę bardzo wdzięczna, ponieważ dostałam dużo cennych rad, które na pewno mi się przydadzą.
Szczerze mówiąc, już od dawna myślałam o tym, żeby wziąć udział w waszym konkursie, ale wiedziałam, że nie wystartuję bez żadnego konkretnego pomysłu, nie chciałam pisać nic na siłę. Po jakichś paru dniach od pojawienia się postu na katalogu wymyśliłam sobie, że mój one-shot będzie bez pairingu i w sumie tak to się właśnie zaczęło. Kolejnego dnia miałam już gotowy plan, który zmieniał się prawie cały czas. Swoją drogą już dawno nie miałam takiej weny jak podczas pisania tej miniaturki.
Hm, tu nie będę oryginalna, bo, przyznam szczerze, zainspirowała mnie świąteczna atmosfera, a raczej jej brak. W tym roku kompletnie nie poczułam magii świąt i ciągle nad tym ubolewam. Może właśnie dlatego chciałam, aby w moim tekście wszystko było takie idealne, sama nie wiem.

M: W sumie ja również nie poczułam w tym roku ani grama tej atmosfery, a dzięki czytaniu konkursowych miniaturek, w tym twojej, choć odrobinę je poczułam. Starasz się brać udział, zarówno w życiu blogowym, jak i prywatnym, w takich konkursach, czy raczej był to Twój debiut? Myślisz, że takie konkursy coś dają, a jeśli tak — co to było w Twoim przypadku?

Lianna Pie: W życiu prywatnym biorę udział tylko w konkursach przedmiotowych, w żadnych pisarskich, a co do blogosfery — tak, to był mój debiut. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w czymś takim, dlatego nie miałam pojęcia, jak zostanie odebrana moja pierwsza w życiu miniaturka. Trochę obawiałam się ocen jury, ale, na szczęście, wszystko poszło lepiej, niż myślałam.
Myślę, że tak, dają. Dzięki waszemu konkursowi stałam się bardziej otwarta oraz pewna swoich tekstów i pisania, co, bez wątpienia, znacznie mi pomogło. Chętniej publikuję nowe rozdziały, częściej piszę i łatwiej przyjmuję krytykę, która jest bardzo przydatna, gdyż rzadko zdaję sobie sprawę z popełnionych przeze mnie błędów. Biorąc udział w takich konkursach, dowiadujemy się właśnie o niedociągnięciach, na które nikt nam wcześniej nie zwrócił uwagi.

S. : To była twoja pierwsza miniaturka w życiu? To ciekawe! W końcu prowadzisz bloga. Tematyka opowiadania jest tak samo nietypowa jak temat miniaturki — nigdy nie czytałam Cedmione. Czym się kierowałaś przy rozpoczęciu owego bloga? Co Cię skłoniło do tak oryginalnego pairingu?

Lianna Pie: Tak, to była moja pierwsza miniaturka, z której nadal jestem całkiem zadowolona. Wcześniej nie miałam okazji, jak i pomysłu, żeby jakąś napisać, dlatego się za to nie zabierałam. Co do bloga, dwa lata temu często czytałam opowiadania o różnych, nietypowych parach (np. o Hermionie z Oliverem Woodem, Percym czy Charliem Weasleyem, a nawet z Marcusem Flintem!), aż natrafiłam na kilka Cedmione, które wyjątkowo mi się spodobały. Na początku nie miałam w planach pisania nowej historii, ponieważ wcześniejszej niestety nie dokończyłam, ale wpadłam na pomysł i musiałam go zrealizować!

M.: Szczerze powiedziawszy naprawdę mnie teraz zaskoczyłaś, bo nie słyszałam o innych opowiadaniach z Hermioną i Cedrikiem w rolach głównych, Twój blog jest jedynym, jaki znam z tą parą. Będąc już w temacie opowiadań i w ogóle blogspota — pamiętasz pierwszego bloga, którego przeczytałaś na blogspocie/oneci​e?

Lianna Pie: Czytałam je po angielsku na fanfiction.net, bo, niestety, żadnych po polsku nie znalazłam.
Oczywiście, że pamiętam! Było to opowiadanie na onecie z pairingiem Dramione, którego nie doczytałam do końca, ponieważ autorka jakoś niespecjalnie mnie do tego zachęciła. Tradycyjnie uczniowie wrócili na siódmy rok do Hogwartu, Hermiona była pyskata i najładniejsza w szkole, nosiła buty na obcasach do mundurka, a Draco, standardowo, był zachwycony jej przemianą i myślał tylko o jednym, a właściwie o dwóch rzeczach, nie pomijając Ognistej Whisky. Jestem w stu procentach pewna, że nie chcę wracać do tej historii, mimo że była moją pierwszą o tym pairingu i ogółem w blogosferze.

S.: Takie blogi najbardziej zapadają w pamięć! Z jakiegoś powodu smutne wspomnienia się jakoś odznaczają... Ale skoro już mowa o pierwszym blogu, zahaczę jeszcze o twoich pierwszych zmaganiach z pisaniem; pierwszym tekście. Jak wyglądały Twoje początki i od czego się to wszystko zaczęło?

Lianna Pie: Moja przygoda z blogosferą zaczęła się prawie trzy lata temu w lutym. W wolnym czasie do głowy przyszedł mi pomysł na opowiadanie o Fremione i, zamiast poczekać z tym trochę czasu, od razu stworzyłam bloga oraz pierwszy rozdział, wiedząc tylko, co będzie w następnych paru częściach. Nie miałam wtedy jeszcze dokładnie zarysowanej fabuły, przez co historia nie wypaliła. W pewnym momencie zatrzymałam się i nie potrafiłam pisać kolejnych notek. Myślę, że jest to też wina pairingu, który po tych paru miesiącach po prostu mi się znudził i przestałam o nim czytać.

M.: A więc z jakim pairingiem rozpoczęłaś pisanie opowiadań w blogspocie, jeśli mogę zapytać? Bardzo mnie to ciekawi! A oprócz tego — jak u Ciebie jest z tą, jednak strasznie kapryśną, weną? Masz miejsce do którego się udajesz, żeby przemyśleć wątki w swoim opowiadaniu czy raczej idziesz na "spontana"?

Lianna Pie: Rozpoczęłam właśnie z Fremione. Potem był już blog, którego prowadzę aktualnie. Z weną u mnie jest tak, że zazwyczaj jej nie ma. Raz na jakiś czas się pojawi, ale bardzo rzadko, nad czym ubolewam, ponieważ o wiele łatwiej mi się z nią pisze i nic mnie nie rozprasza. Swoją drogą, czy tylko ja, podczas tworzenia nowego tekstu, muszę zrobić sobie przerwę na pasjansa? :D
Wracając do weny, ostatnio odwiedziła mnie przed waszym konkursem. Nie mogłam wtedy oderwać się od klawiatury i mało obchodziło mnie to, że następnego dnia miałam ważny sprawdzian z biologii. Całe szczęście dostałam w miarę dobrą ocenę. Naprawdę było warto poświęcić naukę tamtego wieczoru!

S.: Moim pasjansem jest muzyka, herbata i świecące bombki — bez nich ani rusz, jeśli mowa o pisanie. Jednak cieszymy się, że nasz konkurs dostarczył Ci weny. No i że Ci się upiekło z tą biologią! Przed pasjansem wspominałaś również o konkursach przedmiotowych, więc poza pisaniem, jakie są obiekty Twoich zainteresowań?

Lianna Pie: U mnie muzyka i herbata (koniecznie z cytryną!) zajmują honorowe miejsca zaraz po pasjansie. :D Bardzo lubię oglądać seriale, na które ostatnio brakuje mi czasu, dlatego mam straszne zaległości. Poza tym gram czasami na pianinie, co jednak nie wychodzi mi najlepiej, czytam książki (najchętniej kryminały) i, podczas sezonu zimowego, jeżdżę na nartach.

M.: Jeeej, kocham dźwięk pianina! Ważne, że masz zapał do tego, a nuż coś więcej z tego wyjdzie? Zawsze warto próbować i się nie poddawać! Nawiązując do wcześniejszych pytań — co najbardziej kochasz w pisaniu, kiedy oczywiście jest wena, chęci i czas? Co Cię utrzymuje przy tej pasji, że nie zrezygnowałaś, gdy, na przykład, nie potrafiłaś ułożyć zdania w logiczną całość?

Lianna Pie: Chodziłam do szkoły muzycznej przez cztery lata, czego szczerze nienawidziłam, a powodem była moja nauczycielka, do której nadal mam żal, gdyż strasznie mnie zniechęciła do grania na pianinie. Każda spędzona z nią godzina była udręką i myślałam tylko o tym, żeby wrócić już do domu. Dopiero niedawno znowu zaczęłam, ale po tylu latach przerwy przestałam płynnie odczytywać nuty.
Najbardziej lubię czytać komentarze, które znajduję pod opublikowaną notką i świadomość, że chociaż paru osobom chce się czytać te moje wypociny. Uwielbiam także to uczucie, kiedy nowe słowa same przychodzą mi na myśl, a moim zadaniem jest tylko to, żeby je zapisać.
Przy pisaniu utrzymuje mnie na pewno to, co wymieniłam, a dodatkowo uczucie, kiedy w całości mnie to pochłania i nie myślę o niczym innym. Mam jeszcze dużą motywację, aby skończyć opowiadanie, które aktualnie piszę.

S.: Opinia innych jest budująca i chwilami pomocna, zgadzam się. Zwłaszcza, gdy z komentarza zaczyna wychodzić dyskusja, a potem rozmowa do późnej nocy. Czy w blogsferze poznałaś osoby, z którymi masz bliższych kontakt? Co sądzisz o takich internetowych przyjaźniach?

Lianna Pie: Pojawiły się osoby, z którymi kilka razy zdarzyło mi się porozmawiać, ale to wszystko. Nie poznałam nikogo, z kim nadal miałabym kontakt.
Myślę, że te internetowe przyjaźnie to właśnie jedna z zalet blogosfery. Całkiem przypadkowo spotyka się ludzi mających podobne zainteresowania,​ z którymi rozmawia się częściej niż ze spotykaną prawie codziennie koleżanką. Znajomości istniejące, tylko i wyłącznie, w internecie zaczynają znaczyć naprawdę wiele i właśnie to, według mnie, jest w tym najlepsze.

M.: No dobrze, a teraz, już trochę odchodząc od tematu blogosfery... Opowiedz nam troszkę o sobie, ponieważ jestem pewna, że nie tylko ja chciałabym coś więcej o Tobie wiedzieć! Jaka jesteś na codzień, jakie są Twoje zalety, ale też wady, jeśli uważasz, że je posiadasz?

Lianna Pie: Obawiam się, że tym razem moja wypowiedź będzie krótsza niż pozostałe, ponieważ, chyba zresztą jak każdy, nie za bardzo lubię o sobie opowiadać i nigdy tak naprawdę nie wiem, co mogłabym odpowiedzieć.
Jestem okropnie niezdecydowaną osobą, potrafię zmienić zdanie dziesięć razy, zanim coś zrobię lub na coś przystanę. Ewidentnie za szybko się denerwuję, bo nawet drobnostka potrafi mnie czasami wyprowadzić z równowagi, co próbuję zmienić. Często zadręczam się niepotrzebnymi myślami, nad czym również powoli pracuję. Mimo tych paru cech, usiłuję być pozytywną osobą i mam nadzieję, że w miarę mi to wychodzi. Poza tym wydaję mi się, iż umiem do wszystkiego podejść z dystansem. Potrafię śmiać się z własnych potyczek i nie obrażam się, gdy ktoś robi to samo, co uważam za dużą zaletę. Posiadam również bardzo dziwne poczucie humoru, uwielbiam żartować i nie przepadam za ludźmi, którzy na siłę chcą sprawiać wrażenie poważnych.

S.: Na pewno Twoja rodzina i przyjaciele mają z Tobą wesoło! Opowiedz o swoich relacjach z najbliższymi, ile oni dla Ciebie znaczą, ile ty znaczysz dla nich. 

Lianna Pie: Przechodząc do relacji z rodziną, nie wyobrażam sobie życia bez mojej mamy, która jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Kiedyś często zdarzały się między nami kłótnie, teraz, na szczęście, rzadziej, ale jeśli już, potrafimy nie odzywać się do siebie przez długi czas, co spowodowane jest tym, że mamy bardzo podobne charaktery; denerwują nas niemalże te same rzeczy, nie umiemy odpuścić i lubimy być dla siebie złośliwe. Mimo to, kocham ją bezgranicznie, mogę z nią o wszystkim porozmawiać, mam do niej zaufanie i wiem, że znaczę dla niej tyle, co ona dla mnie. Z tatą uwielbiam spędzać czas, słuchając muzyki, rozmawiając o różnych zespołach. Mam w nim ogromne wsparcie i myślę, że zaakceptuje każdą moją decyzję oraz pomoże mi w trudnych chwilach. Obydwoje są dla mnie bardzo ważni.

M.: Dla mnie również rodzina zajmuje najważniejszą część życia, więc jestem sobie w stanie wyobrazić jak ważni są dla Ciebie. Rodzina czy przyjaciele wiedzą o Twojej pasji, wspierają Cię, czy może zachowujesz to dla siebie?

Lianna Pie: Nikt z moich znajomych nie wie o tym, że piszę. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby ktoś z nich mógłby czytać mojego bloga. Gdyby tak nie było, nie posługiwałabym się fałszywym kontem tu, na Bloggerze, czy na Facebooku, udzielając się na tych wszystkich potterowskich grupach. Po prostu nie chciałabym, aby ktoś się o tym dowiedział. Można powiedzieć, że to taka moja mała tajemnica. Z rodziny mama wie, że kiedyś coś pisałam, ale wydaje mi się, że myśli, iż już dawno to porzuciłam. Przed Waszym konkursem pomogła mi tylko zdecydować, czy wysłać miniaturkę, ponieważ nie byłam pewna, czy moja praca przypadnie komuś do gustu.

S.: A wiążesz swoją przyszłość z pisaniem, czy jest to tylko zainteresowanie?​ Jakie są twoje plany na przyszłość, karierę zawodową?

Lianna Pie: Moim problemem jest to, że ja kompletnie nie wiem, co chcę robić w przyszłości, a jak już mam jakieś plany, zazwyczaj bardzo szybko z nich rezygnuję. Przyznam szczerze, że myślałam o pisaniu, ale nigdy nie chciałam, żeby to było jedyne źródło moich dochodów. Mam nadzieję, że to nie przestanie być moją pasją, że kiedyś uda mi się napisać coś swojego, a może nawet wydać.

M.: Bardzo Ci tego życzę! A co z Twoimi marzeniami? Masz marzenia, do których realizacji dążysz? I jak myślisz, jesteś raczej optymistką czy może realistką, twardo stąpającą po ziemi?

Lianna Pie: Dziękuję bardzo! Jasne, że mam. Jednym jest, na przykład, osiągnięcie sukcesu. Chciałabym mieć dobrą pracę, być zadowolona z tego, co robię i szczęśliwa. To odnosi się do dalekiej (chyba jednak nie aż tak bardzo) przyszłości, a jeśli chodzi o takie głupie, nic nieznaczące marzenia, to bardzo chciałabym odwiedzić słoneczną Kalifornię, przechadzać się ulicami LA, słuchając Red Hot Chili Peppers lub podziwiać Big Bena, podczas wsłuchiwania się w Beatlesów.
Myślę, że jestem raczej realistką, ponieważ zawsze biorę pod uwagę wszystkie opcje i staram się nie nastawiać ani na te pozytywne, ani na negatywne.

S.: Magiczne marzenia, które tylko czekają na realizację. Skoro już omówiłyśmy przyszłość, cofnijmy się w przeszłość; do momentu, w którym pojawiła się saga Harry'ego Pottera. Najpierw był film czy książka? Ile miałaś lat? Co najbardziej i najmniej podobało Ci się w tych książkach?

Lianna Pie: Zacznę od tego, że nigdy nie przepadałam za tą serią. Pamiętam, jak koleżanka namawiała mnie do przeczytania chociaż jednej książki, ale ja nie chciałam, mówiłam, że to jest głupie i nie ma sensu, a gdy dowiedziałam się, że pierwsza część jest lekturą obowiązkową na jednym z konkursów polonistycznych,​ w którym brałam udział, z niechęcią udałam się do księgarni. Zaczęłam czytać i nawet nie zauważyłam, kiedy przewróciłam na ostatnią stronę książki. Byłam zachwycona, zakochana w tej historii, a przygody całej trójki przeżywałam równie mocno jak oni. Zawsze po ukończeniu każdej części, oglądałam film.
Najbardziej podobało mi się to, że seria pokazuje, iż najważniejsza jest właśnie przyjaźń i relacje z innymi, że potrafiła mnie wciągnąć jak żadna inna i za to, że jest po prostu magiczna. Mając jedenaście lat, nie było rzeczy, na którą mogłabym narzekać, nie widziałam też żadnych nieścisłości. Teraz jestem świadoma błędów, których nie zauważyła Rowling, spiesząc się z kolejnymi częściami, ale to nie zmienia faktu, że Harry Potter dalej jest dla mnie niesamowicie wartościowy i, podejrzewam, już na zawsze zostanie książką, do której z chęcią będę wracała.

M.: A więc miałaś naprawdę ciekawy początek! Jakie książki lubisz czytać najbardziej, czym kierujesz się przy wyborze, będąc w księgarni czy bibliotece? (:

Lianna Pie: Uwielbiam kryminały. Wizyta w księgarni nie obejdzie się bez zajrzenia do działu z tym gatunkiem. Prawie zawsze wybieram te skandynawskich autorów! Zaczęłam czytać takie powieści po skończeniu pierwszej części Millenium, pt. „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” Stiega Larssona. Jest to zdecydowanie najlepsza książka, jaką miałam okazję kiedykolwiek przeczytać. :D

S.: Czego szukasz w książkach, na co zwracasz uwagę podczas szukania czegoś do przeczytania? Interesuje Cię najbardziej fabuła, bohaterowie, styl?

Lianna Pie: Największą uwagę zwracam na autora, coś na zasadzie: „znam jego książki, spodobały mi się = biorę następną”, jeśli, oczywiście, zaciekawił mnie opis. Nie wiem dlaczego, ale nie zabieram się, przynajmniej jeżeli chodzi o kryminały, za powieści, gdzie jedną z głównych bohaterek jest kobieta. Denerwują mnie i zdecydowanie bardziej wolę czytać o mężczyznach. Wyjątkiem jest tylko Lisbeth Salander z, wymienionej przeze mnie wcześniej, trylogii Larssona, której nie da się porównać do zwykłej, nudnej, żeńskiej postaci, ją uwielbiam.

M.: A czy, jeden z głównych bohaterów książek, które czytasz, umiera, łapiesz tak zwanego "doła"? Poruszyły Cię, np. w Harrym (ale też w innych książkach, o których wspominałaś), śmierci takich postaci jak Syriusza, Freda, Cedrika (który jest jednym z bohaterów Twojego opowiadania)?

Lianna Pie: Kiedy czytałam tę sagę, miałam tylko jedenaście lat i pamiętam, że wtedy wszystko przeżywałam dość intensywnie. Moment, w którym ginie Cedrik, był nagły, niespodziewany, kompletnie nie byłam na to przygotowana i bardzo mną to poruszyło. Najbardziej jednak wzruszyła mnie śmierć Syriusza, który jest jedną z moich ulubionych postaci. Co do innych książek, czytam głównie kryminały, a tam prawie wszystko kręci się wokół zwłok i umierania, więc myślę, że jestem, pod pewnym względem, nastawiona na to, że w każdej chwili ktoś może zginąć, dlatego tak tego nie przeżywam.

S.: Kto jest Twoja ulubioną i znienawidzoną postacią? Dlaczego?

Lianna Pie: Chyba nie mam jednej ulubionej postaci, ale od zawsze najbardziej lubiłam Syriusza, Lupina, Narcyzę i McGonagall, którzy wydawali mi się niezwykłymi i najciekawszymi postaciami. Nigdy nie przepadałam za Bellatrix, Lucjuszem czy Ronem.

M.: Spotkałaś się kiedyś z krytyką, jeśli chodzi o blogowy świat, dotycząca na przykład pairingu, którego się podjęłaś lub innych spraw? Jak ogólnie radzisz sobie z krytyką, jeśli masz z nią do czynienia?

Lianna Pie: Zawsze staram się przemyśleć wszystkie wytknięte błędy, a potem, ewentualnie, je poprawić. Zdarzają się czasami takie komentarze, które dają mi do myślenia, jednak dla mnie pojawiają się one za rzadko. Mam wrażenie, a raczej zdaję sobie sprawę z tego, że robię mnóstwo błędów, moje opowiadanie mogłoby być lepsze pod wieloma względami, ale nikt nie napisze mi tego ze zwykłego lenistwa, a ja, naprawdę, bardzo chciałabym przeczytać szczerą opinię o moim blogu.
Co do pairingu, nikt nie skrytykował, a nawet ostatnio zauważyłam, że jedna dziewczyna również zaczęła pisać o Cedmione!

S.: Co jest twoją motywacją?

Lianna Pie: Do pisania motywuje mnie to, że istnieje parę osób, które czytają moje opowiadanie oraz to, że bardzo chciałabym skończyć tę historię i zacząć nową (mam już prawie zarysowaną całą fabułę!). Jeśli chodzi o życie, moją motywacją są moi najbliżsi, marzenia do spełnienia czy świadomość tego, że jeszcze wiele przede mną.

M.: Teraz, już powoli zmierzając do końca... myślisz, że warto było wziąć udział w konkursie na naszym katalogu? Czy wygrana coś ci dała? (:

Lianna Pie: Byłabym głupia, gdybym odpowiedziała, że nie! I tu nie chodzi mi o samą wygraną, ale o to, że mogłam przeczytać wiele opinii o mojej pracy, błędach, które popełniam i to, że miałam okazję z wami porozmawiać, w jakimś stopniu nawet poznać was bliżej. Dodatkowo ten wywiad! Jestem wam naprawdę wdzięczna za organizowanie takich konkursów, ponieważ, jak już wcześniej wspomniałam, jestem teraz bardziej otwarta i pewna swoich tekstów. Chcę jeszcze wszystkich zachęcić do wzięcia udziału w ósmej edycji, bo warto! :)

S.: Jesteśmy wdzięczne, że odpowiedziałaś wyczerpująco na wszystkie pytania i dałaś się bliżej poznać. Dziękujemy, że poświęciłaś nam czas i oczywiście że w ogóle wzięłaś udział w naszym konkursie. Ten wywiad był czystą przyjemnością!

Lianna Pie: Dla mnie również! Ja też dziękuję, że poświęciłyście czas, bo trochę to trwało. :)
Jeszcze raz gratulujemy Liannie wygranej!

5 komentarzy:

  1. Hmm... Nauka, której mam nawał, czy poczytanie o kimś, kogo tak naprawdę nie znam?... :D
    Będzie krótko, bo naprawdę muszę się trochę pouczyć (zwłaszcza że to początek drugiego semestru). Miło się czytało o Twoich odpowiedziach, wydajesz się całkiem ciekawą osobą z wieloma zainteresowaniami i nawet podobnymi obawami do moich (u mnie nikt, nawet mama czy najlepsza przyjaciółka nie wie, że piszę). Niemniej życzę dalszych sukcesów i jeszcze raz gratuluję miniaturki, bo całkowicie zasłużyłaś. :")
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję jeszcze raz! Było bardzo miło. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wywiad świetny, czytało się go bardzo lekko dzięki świetnie zadanym pytaniom, ale także dzięki wyczerpującym wypowiedziom Lianny (dobrze odmieniłam?). Nawet nie zauważyłam, kiedy się skończyło...
    A Lianna to bardzo ciekawa osoba! :) Jeszcze raz gratuluję wygranej! ;)
    Pozdrawiam,
    Feltson

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wywiad! :P Mega fajnie mi się go czytało. Lianna (zresztą jak już Selena zauważyła) wydaje się być bardzo ciekawą i sympatyczną osobą.
    Sukcesów w dalszym pisaniu! :*

    Pozdrawiam,
    Cosima

    xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy wywiad, Lianna naprawdę napisała genialną miniaturkę.
    Pozdrawiam, Zosia

    OdpowiedzUsuń