INFORMACYJNIE:
Na początek chciałybyśmy ogłosić, że przedłużamy termin zgłoszeń do jury na miniaturkę miesiąca. Brakuje nam jeszcze trzech osób, więc prosimy o przesyłanie zgłoszeń! Bez tego konkurs nie może się odbyć, więc to Wasza decyzja czy odbędzie się on czy nie. Bez Was niczego same nie zrobimy, potrzebujemy Waszej obecności... Dajcie o sobie wreszcie znać. ;)
Zachęcamy również do przesyłania miniaturek na konkurs!
Zakładka URODZINY przypomina o swoim istnieniu!
Oraz jak Wam mijają ostatnie dni wakacji? Podręczniki i zeszyty kupione? U mnie kiepsko, właśnie zaczęło padać, ale to nic, w końcu od dawna nie widziałam deszczu. No i z dnia na dzień to ja mam bardziej pochmurny humor, nie mogę uwierzyć, że tak szybko zleciały te dwa miesiące...
_______________________________________________
Cześć, kochani!
Dziś razem z Mrs M. przybyłyśmy tu, aby opublikować wywiad z Martą, zwyciężczynią konkursu na miniaturkę miesiąca #4 i autorką bloga tworcakremowki-namieszlgranger.blogspot.com. Wywiad odbyłby się o wiele wcześniej, ale jak wiadomo są wakacje, co równa się z wyjazdami. Mamy nadzieję, że każdy kto przeczyta wywiad, pozostawi po sobie ślad w postaci komentarza - jak wam się owy wywiad podobał... może jakichś pytań zabrakło?
______________________________________________
Mrs M: Spotkałyśmy się dzisiaj, by przeprowadzić w Tobą wywiad, jako że wygrałaś
konkurs na miniaturkę miesiąca na naszym katalogu. Razem ze mną wywiad będzie
przeprowadzała również E., więc pytania będziemy zadawać na zmianę. Możemy
zaczynać, jesteś gotowa?
Marta: Oczywiście, zaczynajmy!
Mrs M:
Okey, super. Jako że w poprzednich konkursach na początku zawsze zaczynałyśmy
tym samym pytaniem, w tym postanowiłyśmy zmienić trochę kolejność, więc
pierwszym pytaniem, od którego zaczniemy naszą rozmowę będzie pytanie o
konkurs, w którym brałaś udział. Co pociągnęło Cię do wzięcia udziału? Uważasz,
że ważne jest, aby brać udział w takich przedsięwzięciach, pisząc własne
opowiadania?
Marta: Na konkurs wpadłam dzień przed terminem
wysyłania prac, więc nie myślałam, że uda mi się wyrobić z napisaniem
czegokolwiek na niego. Jednak podczas czytania tematów prac wpadł mi do głowy
pomysł i stwierdziłam,że czemu by nie. Miałam chwilę wolnego czasu, więc dałam
się ponieść wyobraźni i jak widać opłaciło się. Jeśli chodzi o drugą część
Waszego pytania to uważam, że nie zaszkodzi się sprawdzić. Ja od zawsze byłam
osobą raczej niepewną swoich zdolności, a takie konkursy pozwalają udowodnić
sobie, że jednak coś się potrafi i oczywiście, co bardzo ważne, można
dowiedzieć się co powinno się jeszcze poprawić. :) Także ja osobiście polecam
branie udziału w konkursach i sama na pewno pokuszę się na udział w kolejnych
edycjach.
Mrs M:
Jak widać – opłaciło się wysłać pracę na dzień przed konkursem, zajęłaś
pierwsze miejsce! Twoja praca była naprawdę niesamowita, każdego czymś urzekła,
a mnie? Mnie wyjątkowo poruszyła. Konkurs na naszym katalogu był pierwszym
konkursem w jakim wzięłaś udział?
Marta: Bardzo miło mi to słyszeć. :) Mnie za to
poruszyły opinię jury, bo nie spodziewałam się tak wielu miłych słów. Jeśli
chodzi o konkursy to tak, był to pierwszy konkurs w którym wzięłam udział i
bardzo się cieszę, że zdecydowałam się w końcu przełamać i wysłałam swoją pracę.
Mrs M:
Warto przełamywać te pierwsze bariery, a nuż uśmiechnie się szczęście! (: Czy
ten konkurs coś Ci dał? Wykorzystałaś rady naszego jury, jakieś wskazówki co do
pisania czy może jeszcze nie miałaś okazji? (:
Marta: Oczywiście, że dał mi wiele cennych rad
i wskazówek. Obecnie piszę epilog na swój blog i przy tworzeniu go, staram się
zmienić to, na co uwagę zwróciło mi jury, więc myślę, że to będzie moja pierwsza
„praca” w wersji z poprawkami według komisji. :)
A oprócz tego, udział w
konkursie pobudował mi trochę wiarę we własne siły, pozwolił mi udowodnić sobie
samej, że jeśli tylko zechcę, to potrafię stworzyć coś wartego uwagi. :)
E: Najważniejsze,
że dzięki konkursowi zyskałaś coś takiego! Miniaturkę zakończyłaś
nostalgicznie. Czy takie właśnie
zakończenie planujesz u siebie? I czy bardziej realistyczne jest dla ciebie
szczęśliwe czy smutne zakończenie? I dlaczego właśnie to zakończenie jest dla
ciebie bardziej realistyczne?
Marta: Jak wiadomo, w książkach/filmach
zazwyczaj mamy happy end, ale w życiu nie zawsze wszystko układa się po naszej
myśli, dlatego uważam, że niestety częściej to te smutne zakończenia są
bardziej prawdopodobne. Jeśli mowa o moim blogu to mam dwa pomysły i nadal
walczę ze sobą co ostatecznie wybrać, ale nic nie mogę więcej zdradzić :)
Mrs M:
No tak, chyba nikt nie chce zdradzać końcówki swojego opowiadania, tym
bardziej, że przed Tobą został epilog! Podziwiam każdą osobę, która wytrwała do
końca, to naprawdę wielki wyczyn, według mnie. W swoim opowiadaniu wykorzystujesz
paring Fremione... Kiedy i w jakich okolicznościach spotkałaś się z nim po raz
pierwszy? :)
Marta: Od początku mówiłam, że jeśli coś
zaczęłam, to doprowadzę to do końca i słowa dotrzymałam. Jeśli chodzi o
Fremione to zaczęło się od tego, że jestem adminką na fp o Potterze i tam
dziewczyna podesłała nam link do swojego bloga o Fremione, z ciekawości weszłam
i... zakochałam się! Czytałam z zapartym tchem i sama zapragnęłam coś napisać.
No i tak się zaczęło. Teraz jest wielki bum na Dramione, jednak ja uważałam, że
Hermiona nigdy nie pozwoliłaby sobie na taką miłość i chciałam napisać coś co
będzie wpasowywało się w kanon, a właśnie Fremione pasowało mi tu najbardziej.
:)
E:
A jeśli chodzi o inne paringi... to jest jeszcze jakiś, oczywiście oprócz Fremione,
który lubisz czytać? I czy jest paring, który cię odrzuca?
Marta: Ogólnie to jestem bardzo wybredna jeśli
chodzi o paringi. Jednak jestem w stanie czytać parring za którym nie przepadam
jeśli napisany jest w ciekawy i pomysłowy sposób, a przede wszystkim jeśli
oddaje charaktery bohaterów, bo to jest dla mnie w blogach najważniejsze.
Odrzucają mnie głównie połączenia podchodzące pod pedofilię czyli np. Sevmione,
a także Drrary (ale to akurat ze względu na to, że trafiałam tylko i wyłącznie
na bardzo obleśne blogi jeśli chodzi o ten paring). Do blogów, które czytam
oprócz Fremione to różne opowiadania o Huncwotach, czyli głównie paring Lily i
James, a także Cedrik i Hermiona oraz Teodor i Hermiona. :)
Mrs M:
Widzę, że Dramione w Twoich „ulubionych” pairingach nie gości, więc musze przyznać,
że jestem pod wrażeniem, oczywiście pozytywnym. No właśnie, a czemu nie
przepadasz za Dramione? Nie trafiłaś na tyle dobrego bloga czy połączenie
Hermiony i Draco po prostu Cię odrzuca?
Marta: Fred byłby zazdrosny o blondaska. :) A
tak serio to zawsze staram się wczuć w bohatera książki/opowiadania/filmu i
przeżywać wszystko razem z nim, starać się go zrozumieć, poznać. Hermiona jest
mi bardzo bliską postacią, w pewnym sensie odnajduję w niej siebie i dlatego
uważam, że nigdy nie związałaby się z Malfoy'em, jej honor by jej na to nie
pozwolił. To samo działa w drugą stronę, wydaję mi się, że Draco, mimo tego, że
się zmienił to i tak nie związałby się ze szlamą. Dlatego właśnie Dramione do
mnie nie przemawia, nigdy nie byłam fanatyczką zakazanej miłości. :)
Mrs M:
A jak już jesteśmy przy temacie opowiadań – pamiętasz jakie było pierwsze
opowiadanie, które przeczytałaś w blogosferze? Wiążesz z nim miłe wspomnienia,
zmieniło w Tobie podejście do czegoś?
Marta: Oczywiście! Mole książkowe nie
zapominają takich rzeczy. :) Pierwsza rzecz przeczytana przeze mnie w
blogosferze to był właśnie blog, który zainspirował mnie do napisania czegoś
swojego. Niby brzmi to trochę komicznie, bo jak można po przeczytaniu jednego
opowiadania zapragnąć pisać, prawda? A no, jak widać, można. Wcześniej
słyszałam tylko same złe opinie o blogosferze. Narzekanie, że pęka od błędów
ortograficznych wypalających oczy, że większość opowiadań jest emocjonująca
niczym obieranie ziemniaków i oczywiście, że wszystkie są na jedno kopyto. Ja,
jak ta biedna, zbłąkana owieczka, ślepo im wierzyłam, bo przecież po co
sprawdzać jakieś blogi, kiedy można obmacywać swoje ukochane, papierowe wersje,
czyli książki. Jednak nadeszła chwila buntu i przełomu, a mianowicie moment,
gdy trafiłam na bloga Clar (który niestety od dawna jest zawieszony nad czym bardzo
ubolewam) i zrozumiałam, że to, co do tej pory słyszałam o blogosferze to stek
bzdur. Zakochałam się w tym półświatku, pragnęłam wbić się w niego, stać się
częścią tej społeczności, dodać do niej trochę swojej wyobraźni, więc zaczęłam
czytać jak szalona. Zarywałam całe wieczory na czytanie blogów, (nie tylko
Fremione oczywiście ;)) i w końca sama zaczęłam tworzyć, więc mogę powiedzieć,
że po moim pierwszym spotkaniu z blogosferą zmieniło się wszystko.
E:
Gdy jesteśmy przy pisaniu – czy pisałaś, publikowałaś coś przed stworzeniem
aktualnego opowiadania? I skąd bierzesz pomysły, inspiracje do pisania?
Marta: Od dzieciaka pisałam miniaturki, jak to
się mówi, do szuflady, ale pierwsze swoje opowiadanie napisałam jako totalny
dzieciuch jeszcze na Słodkim Flircie (tak, tak wiem – nic chwalebnego grać w
takie gry :)). Strasznie żałuję, że po formacie komputera straciłam kopie tego
opowiadania, bo niby było pełne błędów i różnych niedociągnięć, ale
jednocześnie było pierwszą pracą, którą zdecydowałam się opublikować i
podchodziłam do niego bardzo sentymentalnie. Ale wracając do pytania – pomysły
biorę z życia codziennego. Czasami bywa tak, że nie mam weny i przez dłuższy
czas nic nie piszę, aż tu nagle jestem świadkiem jakiejś sytuacji/coś się
dzieje w moim życiu i BAM! olśnienie. Wtedy siadam i piszę, a akcja sama
przychodzi mi pod wpływem chwili. :P Mogę nawet zdradzić, że jedna postać z
mojego bloga jest również oparta na kimś z mojego otoczenia. :)
E:
Pewnie ta osoba, którą wcieliłaś w swojego bohatera, jest dla Ciebie bardzo
ważna. Ja również w swoje postacie tchnę trochę życia z moich przyjaciół, a
nawet rodziny, ale to nie o mnie wywiad, wiec powróćmy do Twojej osoby... a dokładnie
czytelnicy? Czy są osoby czytające twoje opowiadanie od początku, które zostały
do tej pory, kiedy przed tobą epilog? Co dają ci komentarze, sprawiają ci
radość, wzruszasz się czasem, czytając je?
Marta: Była bardzo ważna, ale już nie jest,
dlatego ostatecznie w opowiadaniu skończył jako Śmierciożerca (o ja złaaa hah
:P). Przechodząc do następnego pytania, to czytelnicy są silnikiem napędzającym
całość. Do istnienia blogosfery są potrzebne obie strony – autor i czytelnicy,
jeśli którejś z nich by zabrakło to całość przestałaby mieć sens. Komentarze,
ciągle rosnąca ilość osób odwiedzających bloga, świadomość, że jest ktoś, kto
czeka na kolejny rozdział – to wszystko składa się w jedną bardzo ważną rzecz –
motywację. Przez cały okres blogowania to właśnie czytelnicy na bieżąco mnie
nakręcali. I muszę przyznać, że są osoby z których opinią nawet bardzo się
związałam i za każdym razem niecierpliwie czekałam na ich komentarze. A jeśli
chodzi o stałych czytelników... hmmm… myślę, że każdego czytelnika czytającego obecnie
mojego bloga mogę nazwać stałym, bo, jak wiadomo, żeby zrozumieć o co chodzi w
ostatnich rozdziałach, trzeba przeczytać pierwsze ;)
E:
Bardzo mądrze napisane! A jeszcze nawiązując do czytelników – czy dzięki blogom
poznałaś kogoś, zawiązałaś jakieś przyjaźnie?
Marta: Przyjaźnie to za dużo powiedziane, ale
owszem – zakolegowałam się z paroma osobami i często ze sobą piszemy, doradzamy
się też wzajemnie w sprawie swoich blogów itp. Miło jest pogadać z kimś ze
sfery bloggera, bo tacy ludzie zazwyczaj mają podobne odczucia do pisania i
rozumieją jak wiele ono daje przyjemności :)
Mrs M:
A jak się czujesz z myślą, że przed Tobą epilog, ostatni post na Twoim blogu,
jak się czujesz z tym, że to koniec „Jak twórca kanarkowej...”? :)
Marta: Z jednej strony czuję się bardzo
usatysfakcjonowana, że udało mi się doprowadzić blog do końca, ale z drugiej
strony hmm… czuję jakąś dziwną pustkę. Od kilku lat nieustannie w mojej głowie
gościł ten blog. Często na nudniejszych lekcjach (dobrze, że pan od PP nie
potrafił czytać w myślach) zdarzało mi się układać w głowię cały rozdział,
który później na szybko zapisywałam w telefonie wracając autobusem do domu.
Teraz w mojej głowie siedzi już tylko myśl, że pora na epilog, który jakoś
ciężko mi dokończyć. Bardzo się związałam z tą historią, z czytelnikami… Ale
jak wiadomo, nic na siłę, nie można przeciągać, bo zrobiłabym z tego bloga
drugą Modę na Sukces, także trzeba po prostu powiedzieć pass i zacząć coś nowego,
także do ,,Jak twórca kanarkowej kremówki namieszał w głowie Granger"
nadal pozostaje na pierwszym miejscu w moim serduchu, ale nie można stać w
miejscu i niedługo chciałabym ruszyć z kolejnym blogiem, tak żeby zapełnić tą
lukę w głowię po moim kochanym Fremione. :)
Mrs M:
Kończysz swoje opowiadanie – masz już zaplanowane nowe? Pojawiasz się z nowa
historia czy musisz trochę odpocząć? No i o czym będzie opowiadać nowa
historia, jeśli zdecydujesz się ją pisać? (:
Marta: Nie ma po czym odpoczywać, prowadzenie
bloga to sama przyjemność. Jak już wcześniej mówiłam – pisanie daje mi bardzo
wiele przyjemności, dlatego nie wyobrażam już sobie czasu bez blogowania.
Problem zaczyna się jednak w momencie, gdy zastanawiam się o czym miałby być
kolejny blog, ponieważ całkowicie nie mogę się zdecydować.
Mrs M:
Zazwyczaj pomysły przychodzą nieoczekiwanie, więc pewnie będzie tak również z
Tobą – zanim się obejrzysz wpadnie Ci do głowy jakiś genialny pomysł. A
wracając na właściwy tor rozmowy, bo te pytania zostały tak naprawdę „wtrącone”
– czy są osoby z Twojego bliskiego otoczenia, które wiedzą, że prowadzisz
bloga, że piszesz?
Marta: Mam nadzieję, że w końcu nadejdzie
olśnienie haha. :) Tak, o tym że prowadzę bloga wie moja mamuśka – często prosi
mnie nawet, żebym przeczytała jej jakiś fragment opowiadania. Oczywiście wie
też moja przyjaciółka, z której komputera często korzystałam, gdy nie miałam
internetu lub gdy mój komputer był popsuty i nie mogłam wstawić rozdziału od
siebie. :)
Mrs M:
No właśnie, jeśli już mowa o przyjaciołach – jak bardzo ważni są oni w Twoim
życiu? Jaki, według Ciebie, powinien być idealny przyjaciel, jeśli w ogóle
ideały istnieją?
Marta: Gdyby nie moja paczka, to nic ciekawego
w moim życiu by się nie działo. Przyjaźnimy się od 9 lat i teraz już nie
wyobrażam sobie życia bez nich. Są dla mnie jak rodzeństwo, którego niestety
nie mam. A jeśli chodzi o ideały – według mnie nie istnieją, bo każda osoba ma
prawo do gorszego humoru, jakichś chwil słabości, które mogą spowodować wiele
kłótni. Jednak wydaje mi się, że mimo wszystko jest kilka cech, które
sprawiają, że ktoś potencjalnie nadaje się na najlepszego przyjaciela– przede
wszystkim osoba ta musi być godna zaufania, mieć poczucie humoru, a reszta
jakoś się ułoży ;)
E:
Skoro jesteśmy w temacie rodziny – jak ważna stanowią dla ciebie część życia?
Wspierają Cię, kiedy trzeba, możesz na nich zawsze liczyć, niezależnie od sytuacji?
Wspierają Cię, kiedy trzeba, możesz na nich zawsze liczyć, niezależnie od sytuacji?
Marta: Oczywiście! Najlepszy kontakt mam z
mamuśką, bardzo dużo ze sobą rozmawiamy i spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu,
ale oczywiście córeczką tatusia również jestem haha. Moi bliscy są dla mnie
bardzo ważni, dlatego zawsze w ,,Harrym.." zazdrościłam Weasley'om, że ich
rodzina jest tak liczna, bo niestety moja nie jest za duża.
E:
A co do Harry'ego, to kiedy spotkałaś się z nim po raz pierwszy? Przeczytałaś
książkę, czy obejrzałaś ekranizacje? Myślisz, że zmienił coś w twoim życiu?
Marta: Mój kuzyn był fanem Harry'ego. Jest
starszy o 9 lat, więc po pewnym czasie jego kolekcja książek zmieniła się i
seria HP przypadła mi (nie pytajcie, jak można oddać serię tak wspaniałych
książek!). Oczywiście ja, jako początkujący mol książkowy, nie mogłam
przepuścić żadnej książki i od razu przygarnęłam pierwszą część w swoje łapki
iii... nie mogłam się oderwać! Jak najszybciej przeczytałam wszystkie części
(oczywiście ostatnią czytałam z ogromnym bólem serduszka) i ta seria od razu
stała się moją ulubioną. Później obejrzałam ekranizację i ponownie przeczytałam
książki. I tak w kółko. Nie mogłam się oderwać, bo wszystkie te książki bardzo
pobudzały moją wyobraźnię. Zmieniły na pewno wiele. Wszczepiły mi miłość do
fantastyki i tak jak już wyżej napisałam – rozbudowały moją wyobraźnię. I
oczywiście zaszczepiły we mnie jeszcze większą miłość do czytania. :)
Mrs M:
A jakie książki lubisz czytać? Czym kierujesz się, wybierając książki w
księgarni, bądź bibliotece?
Marta: Głównie fantastyka przygodowa, ale
zdarzają mi się też jakieś romanisidła czy po prostu zwykle książki, jednak
głównie stawiam na SF. Mam w zwyczaju, że jeśli już zaczęłam czytać jakąś
książkę, to nawet jeśli mi się nie spodobała to i tak ją kończę i powiem
szczerze, wiele razy dobrze na tym wyszłam, bo niektóre książki stają się
świetne dopiero po połowie. Ale wracając do pytania – wybierając książki
zazwyczaj kieruje się opisem znajdującym się z tyłu książki. Jeśli opis fabuły
mnie zainteresuje to czemu by jej nie przeczytać? :)
Mrs M:
No jasne, że tak! Ja również zwykle najpierw zwracam uwagę na opisy, a potem, jeśli
zaciekawią, patrzę jakie jest wykonanie w środku. Jeśli już było pytanie jakie książki
lubisz czytać, musi pojawić się pytanie odwrotne – a jakich książek nie lubisz
czytać?
Marta: Nie ma takich książek, których bym jakoś
strasznie nie lubiła, ale jak ktoś kiedyś powiedział (i to bardzo
inteligentnie) – najgorsze co można zrobić książce, to uczynić ją lekturą.
Wybredna nie jestem, ale lektury w liceum nie należą do moich ulubionych.
Klasyka jakoś do mnie nie przemawia – Król Edyp, Makbet, Dziady – to nie moja
bajka. Jednak jak wiadomo, jeśli trzeba, to trzeba i wszystko da się
przeczytać. :)
E:
Gdy jesteśmy już przy książkach – czy masz w planach wydać książkę? Jeśli tak,
masz już na nią pomysł lub jesteś w trakcie jej pisania, czy jest to dopiero
zalążek pomysłu?
Marta: Myślę, że większości osób, które blogują
gdzieś w głowie siedzi pomysł wydania książki. Mi również, ale na razie jest to
etap tworzenia w mojej głowie. Układam sobie wszystko, myślę co i jak
wyglądałoby najlepiej i mam nadzieję, że w końcu znajdę w sobie siłę by zacząć
przelewać to na papier/worda.
Mrs M:
Właśnie tego jak najbardziej Ci życzę! A co jest Twoim „hobby” oprócz pisania? Jest
jakaś czynność, która sprawia Ci przyjemność i oddajesz się jej w całości,
zapominając wówczas o całym świecie?
Marta: Dzięki. Jeśli chodzi o pasję to należę
do ZHP. Jest to świetne odcięcie się od codzienności i możliwość poznania
wspaniałych ludzi. Oprócz harcerstwa to oczywiście czytanie i pisanie. O, i
zapomniałabym– strasznie lubię zwiedzać, poznawać nowe miejsca. :)
Mrs M:
Jeju, harcerstwo! To było kiedyś moje marzenie należeć do tej grupy. (: Masz
marzenia? Jakie masz plany na przyszłość?
Marta:
Harcerstwo to jest
prawdziwa magia. Taki mój własny Hogwart. Nie można tego opisać słowami. :)
Obecnie chce napisać dobrze maturkę, to na razie ten najbliższy plan. A jeśli
chodzi o późniejsze plany to chciałabym iść na studia (chociaż nie wiem jeszcze
na jaki kierunek, co cały czas mnie nurtuje, bo niestety dla humanistów obecny
rynek pracy nie jest zbyt przychylny), najlepiej do Wrocławia, bo naprawdę
kocham to miasto. To raczej takie normalne, przyziemne marzenia – studia, dobra
praca, szczęśliwa rodzina i spokojne życie. A z tych takich bardziej wymyślnych
to właśnie napisanie książki, zwiedzenie jak największej ilości miejsc (z
Ameryką Północną na czele), a później to się zobaczy. Nie lubię planować życia
zbyt daleko w przód, bo nigdy nie wiadomo ile jeszcze niespodzianek szykuje
życie. :)
Mrs M:
Dokładnie... Harcerstwo jest dla Ciebie takim szczęściem? W ogóle czym jest dla
Ciebie szczęście, w czym go widzisz i jaką dla Ciebie definicję posiada szczęście?
Marta: Harcerstwo samo w sobie jest zwykłą
organizacją, to ludzie czynią je wyjątkowym. Nie jest moim szczęściem, ale daje
mi wiele radości i często sprawia, że poprawia mi się humor. Ale wracając do
szczęścia hmm... to bardzo trudne pytanie. Wydaje mi się, że szczęścia nie da
się zdefiniować i to w nim jest takie niezwykłe. Gdyby ludzie wiedzieli czym
jest szczęście, gdzie je znaleźć i jak sprawić, żeby utrzymać je na stałe to
odnalezienie szczęścia nie byłoby żadnym wyczynem i stałoby się czymś
ogólnodostępnym, codziennym, więc wszyscy ludzie przestaliby je doceniać.
Dlatego sądzę, że szczęścia nie da się zdefiniować, ale jeśli miałabym już
podjąć próbę zrobienia tego, to powiedziałbym, że jest to pewien przejściowy
stan, który sprawia, że ludzie odnajdują wewnętrzny spokój i zaczynają się
szczerze uśmiechać. I w czym to szczęście można znaleźć... nie wiem jak inne
osoby, ale mi szczęście dają znajomi, spotkania z nimi, ale przede wszystkim
spełnianie się. W pełni szczęśliwa czuje się, gdy mogę rozwijać swoje
zainteresowania, stawać się w czym coraz lepsza, pokonywać samą siebie, swoje
wewnętrzne bariery. :)
Mrs M:
Pięknie napisane. (: A jaka jest Marta w życiu realnym? Jakie są Twoje zalety,
ale także, bo każdy człowiek je posiada, wady?
Marta: Ludziom zawsze ciężko mówić o sobie,
jeśli chodzi o pozytywy, ja również tak mam. Zazwyczaj widzę w sobie tylko i
wyłącznie wady, więc może zacznę od nich. Jestem bardzo humorzasta, często
jestem wesoła, a za chwilę zaliczam doła (ale z tego co widzę to syndrom
nastolatków, więc nie martwię się tym ;P), jestem też trochę takim generałem,
bo lubię mieć rację i dyrygować wszystkim i wszystkimi, no i największa wada
(wkurzająca głównie moją mamę)- jestem strasznym leniem, przez co mam problemy
ze zorganizowaniem swojego czasu, bo wszystko robię na ostatnią chwilę. A jeśli
chodzi o zalety hmm... jestem odpowiedzialna, jeśli czegoś się podejmuję, to
zawsze staram się to wykonać na 100%; znajomi też mówią mi, że jestem godna
zaufania; zaliczam się też do osób bardzo towarzyskich, łatwo nawiązuje nowe
znajomości. To by było chyba na tyle. Po prostu – i w Internecie i na co dzień
staram się być sobą. :)
Mrs M:
Opłacało się wziąć udział w konkursie na naszym Katalogu? Co powiedziałabyś
osobom, które boją się napisać tekst z obawy przed opiniami jury itd.? Masz dla
nich jakieś rady?
Marta: Jasne, że się opłacało! Każda opinia
jest przydatna – ta dobra i również ta
krytyczna. Jeśli chce się rozwijać, to trzeba próbować dopracowywać wszystko,
starać się zmieniać, a oceny jury są w tym bardzo przydatne. Jeśli miałabym dąć
jakąś radę to warto zaryzykować, ale tylko wtedy, gdy czujecie się dobrze w
jakimś temacie, jeśli od razu wam on przypasuje. Jeśli nie ma pasującego tematu,
nie męczcie się, poczekajcie spokojnie na temat, który pozwoli wam się w pełni
wykazać, a wtedy nic już nie stoi na przeszkodzie! Nie jestem dobra w dawaniu
rad, więc tylko zacytuje ulubione przysłowie mojej babci: Kto nie ryzykuje, ten
nie zyskuje. :)
Mrs M:
Masz bardzo mądra babcię! Dziękuję Ci, że zechciałaś odpowiedzieć na nasze
pytania, poświęcając przy tym swój wolny czas – mam nadzieję, że ten czas nie
okazał się straconym! Bardzo miło nam się z Tobą rozmawiało, dziękujemy. :)
Marta: To był bardzo miło spędzony czas, więc
również dziękuję. :)
O! Ja też należałam kiedyś do harcerstwa! ;) Takie miłe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńWywiad naprawdę ciekawy, A odpowiedzi Marty mega trafione. Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa :*
U mnie też niestety pada :/
Pozdrawiam
Kurcze, Mrs M, powinnaś zostać dziennikarką :D
OdpowiedzUsuńHaha, dziękuję, Anastazjo, to bardzo miłe. :D
UsuńM.