LAND OF GRAFIC OTWORZYŁO NABÓR! Nawet jeśli jesteś osobą, która dopiero co zaczęła interesować się grafiką, koniecznie się zgłoś! Więcej informacji: klik!
Autor: Rzan.
Kategoria: Dramione, Teomione
5. Nie bój się cieni: Miłość matki to spracowane ręce, nieprzespane noce.
Hermiona, mała Freya. Teodor oraz Draco.
— Mamo, poczytasz nam dziś o Muminkach?
...BO MIŁOŚĆ JEST SŁABA....
Autor: lady Delphie:3
Kategoria: Tomione
Rozdział 25
— Przepraszam — odezwała się w końcu Hermiona. A nie powinnam. — Nie wiem... Znaczy... Nie powinnam była cię tak zostawiać. Powinnam... Boże, Ginny, byłam pewna, że nie żyjesz.
— Jednak stało się inaczej. Tuż po wojnie uciekliśmy z Ronem do Kanady. Łatwo było zmienić wygląd i polecieć mugolskim samolotem. Najpierw do Berlina, potem do Nowego Jorku, a w końcu do Toronto — zaczęła Ginny. — Tam staraliśmy się zacząć od nowa. Na początku było trudno, ale potem... Potem spotkaliśmy Theodore'a Notta. Pomógł nam. Ale oczywiście nie za darmo — zaśmiała się gorzko.
[..]
— Mogę? — Drzwi otworzyły się i do środka wszedł Tom. W ręce trzymał jakiś pergamin.
Hermiona potwierdzająco machnęła ręką. Nagle sobie o mnie przypomniałeś. Super, Tom, po prostu super.
— Mam dla ciebie list — powiedział.
— List? Kto do mnie mógł napisać? — zdziwiła się dziewczyna.
Tom zrobił minę w stylu "nie chcesz tego wiedzieć". Hermionę zmroziło.
— Ginny?
— Nie.
— Narcyza?
— Nie.
— Kurwa, kto?!
Tom nie odpowiedział. Podszedł do Hermiony i podał jej pergamin. Dziewczyna przebiegła po nim oczyma i osunęła się na ziemię.
— Hermiona, nie!
Rozdział 26
Dziewczyna wyjęła różdżkę i machnęła nią w powietrzu. Jeszcze trochę i zapomnę, jak jej się używa. Mała gałązka, jeszcze bezlistna, odłamała się od drzewa i przyleciała do rąk Hermiony. Dziewczyna westchnęła i złamała ją dwoma palcami, i wyrzuciła w powietrze. Odłamki chwilę wirowały w powietrzu, kiedy w końcu opadły na świeżą, wiosenną trawę.
Hermiona nagle poczuła, że ktoś dotyka jej włosów. Odwróciła się powoli i westchnęła. Odsunęła się, ale wzięła podawaną jej różdżkę. Po chwili namysłu, wycelowała ją w Toma.
— Posłuchaj mnie — wycedziła. — Jeśli ty miałeś coś wspólnego ze śmiercią moich rodziców, zabiję cię. Nie wiem jak, ale mogę ci to obiecać.
— Oszalałaś? — Tom opuścił różdżkę dziewczyny w dół. — Po co miałbym... W ogóle co ty wygadujesz, Hermiono.
— Dlaczego mam ci wierzyć? — zapytała Hermiona, ale jednak schowała różdżkę do kieszeni płaszcza.
— Jeszcze mi nie ufasz? — westchnął Tom i jeszcze raz przejechał po włosach dziewczyny. Nie odsunęła się.
— Nie wiem. Naprawdę. Przykro mi, Tom. — Hermionie zrobiło się głupio. — To chyba nie jest odpowiednia chwila na takie rozmowy.
[...]
— Za dużo pijesz — powiedziała i podeszła do męża. Wyjęła mu szklankę z ręki i odłożyła na stojący obok drewniany stolik. — Możesz mi powiedzieć, co się dzieje? A, Hermiona poprosiła nas, żebyśmy przyszli na pogrzeb. Pójdziesz ze mną?
— Co...? A, tak, jasne. Nie martw się — odpowiedział Lucjusz i usiadł na sofie.
Narcyza westchnęła ciężko i usiadła obok niego, obejmując męża ramieniem.
— Możesz mi wszystko powiedzieć — uśmiechnęła się delikatnie. — Przecież wiesz.
Lucjusz bardzo chciał jej wszystko powiedzieć. Wszytko, ale bał się, że Cyzia znajdzie się w niebezpieczeństwie. A tego by sobie nie wybaczył. Nigdy. Jeśli kiedykolwiek na komuś mu zależało, była to Narcyza. Tylko Narcyza.
— Chciałbym, Cyziu — odpowiedział. — Żadne wsparcie nie pomogłoby mi bardziej. Ale...
— Nie traktuj mnie jak dziecko, Lucjuszu. — Narcyza podniosła głos i odsunęła się od niego. — Nie jestem dziewczynką, tylko dorosłą kobietą, matką, niedługo babcią. Uwzględnij to. Ach, i nie wyjeżdżaj mi z tekstami typu "chcę, żebyś była bezpieczna". Słyszałam tę śpiewkę milion razy.— Może masz rację — westchnął Lucjusz. Czuł się pokonany. — Przeczytaj to — wcisnął Narcyzie krótką wiadomość.
Rozdział 27
— Boję się — powiedziała cicho. — Po jaką cholerę mówiłam o tym całej mojej rodzinie?! Nie widziałam się z nimi odkąd byłam dziewczynką, więc po co?! Nie chcę nikogo widzieć!
— Czego się boisz? — zapytał Tom.
— Poczucia winy?
— Poczucia winy?
— Nie wiem. — Hermiona ukryła twarz w dłoniach. — To przeze mnie rodzice zaniedbali swoje kontakty z rodziną. Ze względu na mnie. Nie wiem.
— To była ich decyzja, Hermiono. Nie możesz teraz siebie o to obwiniać. Nie teraz, nie w tej chwili — odpowiedział Tom.
— Dlaczego? — Hermiona zadała to pytanie po raz pierwszy. — Dlaczego, za co? — kontynuowała. — To nie była wina pieca, bo rodzice go nie mieli! To nie była naturalna śmierć! Wiesz, co przypomina mi coś takiego? Takie zaklęcie. Takie, które nie zostawia na ciele żadnych śladów.
Nie mogła zobaczyć, jak mina Toma gwałtownie się zmienia, bo nadal siedziała z twarzą schowaną w dłoniach. Zresztą, gdyby nawet zobaczyła, czy domyśliłaby się, jaka jest prawda? Tom w to wątpił, ale wolał uważać. Zresztą to jego przytłaczało poczucie winy. Absolutnie nie podobało mu się, że musi ukrywać coś przed Hermioną. Jednocześnie wiedział, że teraz jest za wcześnie na prawdę. Za wcześnie. Po pogrzebie, kiedy nagromadzone emocje Hermiony znajdą ujście, kiedy już się uspokoi, Tom powie jej o wiadomości. Na razie dziewczyna była w szoku, choć nie chciała się do tego przyznać. I dalej miała traumę z porwania. O tym także nie chciała nikomu mówić. Tom bardzo chciałby się dowiedzieć, co wydarzyło się naprawdę, ale widział, jak na każdą wzmiankę o tym reaguje Hermiona. Strachem. Tam wydarzyło się coś okropnego. Coś, co Hermiona zapamięta do końca życia.
Rozdział 28
— Czy pani na pewno nic nie wie, co działo się z Hermioną wcześniej? — zapytała Narcyza.
Luisa wstała. Za dużo.
— Proszę mnie posłuchać, pani Malfoy. — Niech się pani raz na zawsze ode mnie odczepi. Skoro nie umie pani uszanować żałoby i traumy przyjaciółki, jest pani najgorszą osobą, jaką w życiu spotkałam. Nie mam czasu z panią dyskutować. Żegnam...
Narcyza także wstała. Poczuła, że policzki jej płoną.
— To niech pani też mnie posłucha. Hermiona żyje. Kiedyś się z tego pozbiera. Jest młodą, energiczną, pełną optymizmu dziewczyną. Pozbiera się. Ale oprócz niej, z rąk psychopatki zginęła moja kuzynka, której nie widziałam przez wiele lat! — Pani Malfoy podniosła głos, tak, że ludzie siedzący przy okolicznych stolikach zerknęli na nią z ciekawością.
[...]
Miała dość podróży i dziwnego zachowania swojego chłopaka. Od kilku dni wiedziała, że coś jest nie tak, jednak nie drążyła tematu. Teraz była bardzo zniecierpliwiona.
— Muszę ci coś powiedzieć — odezwał się w końcu Ted.
— To nie może poczekać do jutra? — Ginny powstrzymała się od przewrócenia oczami.
— Chcę ci to powiedzieć od kilku dni.
— No mów.
— Rodzice Hermiony nie żyją.
— To jest ta ważna wiadomość? — parsknęła Ginny.
— To twoja przyjaciółka. — Ted spojrzał na nią zdziwiony.
— Już nie — odpowiedziała spokojnie dziewczyna. — Już nie.
Rozdział 29
Kiedy jednak Cygnus zobaczył, że pieniądze Malfoyów przejdą mu koło nosa, natychmiast zerwał pakt małżeński z Rosierami. Kilka dni później oznajmił siedemnastoletniej Narcyzie, że jak najszybciej wychodzi za Lucjusza. W zadośćuczynieniu Cygnus wypłacił dwukrotnie większy posag i zgodził się na podpisanie intercyzy — w razie rozwodu Narcyza miała odejść z kwitkiem.
[..]
Pani Malfoy zdecydowanym ruchem pchnęła drzwi. Zanim zdążyła się obejrzeć, ktoś przystawił jej różdżkę do szyi.
— Rusz się tylko, kuzyneczko, a rozwalę ci tę ładną główkę. — Serce Narcyzy podskoczyło do gardła.
Zatrzymała się w pół kroku i rzuciła swoją różdżkę na podłogę. Popatrzyła na swojego przeciwnika i omal się nie zrzygała.
— Jakie miłe spotkanie, Evan. Tęskniłeś za mną, czy jak?
— Pochlebiasz sobie, Cyziu — odpowiedział i chwycił ją za włosy, jednocześnie kopiąc jej różdżkę.
— Czego chcesz? — Mimo ogromnego strachu, Narcyza nie straciła zimnej krwi.
— Czegoś, co należy mi się od dawna.
Pani Malfoy wiedziała. Przypomniała sobie poranek spędzony w archiwum. Odetchnęła głęboko i ciężkimi jak ołów dłońmi zdjęła płaszcz.
Rozdział 30
Nie spodziewała się jej tutaj. Prawdę mówiąc, w ogóle o niej nie pomyślała. Nagle cała ta wycieczka wydała jej się bezsensowna. Miała jakieś nadzieje na znalezienie pamiętników, dzienników czy czego tam jeszcze, które zostały po Delfinie? Zamiast tego znalazła napalonego kuzynka i kobietę, która zabiła jej kuzynkę i torturowała przyjaciółkę.
— Nawet nie próbuj sztuczek z różdżką. — Lily uśmiechnęła się. — To nie wchodzi w grę.
Machnęła swoją różdżką i przesunęła patyk Narcyzy w lewą stronę. Po chwili wahania podniosła ją i ujęła w dwa palce. Wyraźnie zastanawiała się, co z nią zrobić. W końcu przełamała ją na pół, a odłamki wyrzuciła za siebie.
[..]
— Jaki to warunek? — zapytała ze spokojem Narcyza.
W środku cała się trzęsła.
— Tak nie ma, Narcyzo — zaśmiała się Lily. — Albo zgadzasz się na moje warunki z góry, a ja opowiadam ci całą historię albo się nie zgadzasz, a ja znajduję to, po co przyszłam i wychodzę. A ty nie żyjesz. Co wybierasz?
Narcyza intensywnie myślała. Nie miała pojęcia, jakie warunki postawi jej Lily, ale z drugiej strony zyskałaby na czasie i Lucjusz zdążyłby ją uratować. No i wreszcie dowiedziałaby się czegoś, czego szukała od dawna. A warunki...? Może nawet nie będzie musiała się na nie godzić, bo Lucjusz przyjdzie wcześniej. Tak, to było warte zgody.
— Zgadzam się.
— Rozsądna decyzja — zgodziła się Lily.
SECRETS FROM THE PAST
Autor: Lilith Lilith
Kategoria: Historie o Hermionie
Rozdział XIII
- Nie wystarczy ci ona, co? Ich też chcesz zabrać? - nikt nie podejrzewał nawet, że stać go na tak wypruty z emocji głos.
- Nikogo nie próbuję ci odebrać. Właśnie miałem odmówić... - po raz kolejny jednak, niedane mu było skończyć.
- Kłamiesz! A ja ci nie pozwolę, nie będą uczestnikami twoich gierek. Pożałujesz, że kiedykolwiek próbowałeś... - i w tym momencie stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Mała pięść wylądowała na jego twarzy z taką siłą, że aż się zachwiał.
- Jak śmiesz?! Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobił! Odzywasz się tak do człowieka, którego mieniłeś przyjacielem, w imię czego? Twojej urażonej dumy? I ty się dziwisz, że Hermiona wybrała Harry'ego zamiast ciebie? Brzydzi mnie twój widok - Ginny Weasley wyrzuciła z siebie wszystko, co ukrywała od kilku tygodni. I wyraźnie czuła się z tym lepiej. Nie przejmowała się nawet szokiem, wymalowanym na twarzach jej rodziców.
- Ginny...
- Nie waż się do mnie tak zwracać. To forma przeznaczona dla rodziny i przyjaciół. Dopóki nie przeprosisz Harry'ego i Hermiony, nie jesteś moim bratem.
Rozdział XIV
- Nie sądzę, aby było aż tak źle. May zna się na ludziach, nie zbliżyłaby się do nikogo, kogo podejrzewałaby o nieczyste zagrywki. Możesz mi wierzyć.
- Nie byłbym tego taki pewien...
Przez krótką chwilę przyglądała się mu. Nie miał pojęcia, jak powinien interpretować jej zachowanie. Szczerze mówiąc, rzadko udawało mu się to osiągnąć. W pewnym momencie jej twarz przybrała dziwny wyraz, bo po chwili pojawiło się na niej zrozumienie.
- Ty jesteś zazdrosny! - powiedziała z satysfakcją.
- Ja?
- Tak, ty. Inaczej nie przejmowałbyś się tym tak bardzo.
- Możesz mi wierzyć, że nie ma powodu, abym był zazdrosny o May.
- Dlaczego odnoszę wrażenie, że nie mówisz mi całej prawdy?
- To mylne wrażenie. Zaufaj mi.
WSCHÓD SŁOŃCA
Autor: Charlotte Petrova
Kategoria: Dramione
Rozdział 11, Istota przyjaźni
– Chyba się pomyliłam – szepcze dziewczyna. – Względem Malfoya… On, to znaczy jego matka, ona jest jakby chora… Rozmawiali o klątwie, którą na nią rzucono, a Malfoy stara się znaleźć lekarstwo na nią.
– Ginny? – Hermiona zakrywa sobie usta dłonią. – Jesteś pewna?
– Nigdy nie widziałam takiego Malfoya, on prawie płakał… Chyba jest z nią bardzo, bardzo źle, ale Malfoy wciąż wierzy, że uda mu się ją uratować…
– Ginny, dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada – pyta drżącym głosem Luna.
– Nie… Merlinie… Byłam w stosunku do niego taka okrutna…
LOVE SECRET
Autor: Layla Wheldon
Kategoria: Dramione
Rozdział 10
Hermiona stała na korytarzu i czekała aż Draco wróci z kontraktem. Mijały minuty, on nie wracał. Zacisnęła zaniepokojona dłonie w pięści i zaczęła chodzić w kółko po korytarzu. Już miała zamiar wrócić do sali, żeby pomóc z Astorią, kiedy nagle ujrzała jak zza rogu wychodzi blady Malfoy. Trzymał w dłoni zwój pergaminu.
Bez słowa podał go Hermionie, a sam usiadł obok i schował twarz w dłoniach, jakby nagle miał na ramionach zbyt ciężki do dźwigania ciężar. Hermiona była w szoku, kiedy patrzyła na Malfoya. On NIGDY nie pokazywał słabości, a w tamtej chwili tak po prostu siedział zrezygnowany, jakby załamany. Musiał kochać Astorię. Hermiona przez krótką chwilę poczuła palący ogień zazdrości płynący przez jej żyły oraz myśl, że dobrze jej tak, Astorii. Niech umiera w męczarniach, bo zabrała Granger mężczyznę, którego kochała. Jednak ta myśl zniknęła szybciej niż się pojawiła, a ona poczuła wyrzuty sumienia.
Rozdział 11
Hermiona dostała list od Malfoya, tak jak obiecał wysłał jej sowę. Pogrzeb miał odbyć się za kilka dni, w niedzielę. Panna Granger miała więc wystarczająco dużo czasu, żeby poprosić swojego przełożonego w szpitalu, żeby mieć wolną tę konkretną niedzielę. Jej szef był w szoku. Hermiona nigdy nie prosiła o wolne odkąd zaczęła pracować w świętym Mungu. Brała zawsze dyżury w weekendy i święta, żeby czarodzieje z rodzinami mogli spędzić z nimi czas. Ona była zdania, że skoro mieszkała sama i nie miała rodziny to mogła wtedy być w pracy. Zawsze mówiła, że jest jej obojętne kiedy ma wolne. Często nawet wtedy, kiedy teoretycznie miała wolne i tak przychodziła na kilka godzin do szpitala pomóc na izbie przyjęć.
Rozdział 12
W niedzielę rano Hermiona teleportowała się przed rezydencją Malfoy'ów. Spięła się mimowolnie widząc przed sobą majestatyczny dom, w którym przed laty była torturowana. Odruchowo potarła bliznę na przedramieniu przez gruby materiał jej płaszczu. Dochodziła dopiero godzina 8 rano, słońce niedawno pojawiło się na niebie, ale jego promienie miały kłopot, żeby przebić się przez grube, szare chmury. Było ponuro i zimno, pogoda idealnie odwzorowująca nastrój żałobników, przeszło jej przez myśl. Stała tak dłuższą chwilę przed bramą po prostu gapiąc się na budynek. Nie była tutaj od tamtego momentu, kiedy Bellatrix ją torturowała. Po wojnie ani razu tutaj nie zawitała. Nie miała powodu. Poza tym unikała jak ognia piekielnego wszystkiego co związane z Malfoy'em. Myślenie o nim sprawiało jej ból, a dobre wspomnienia mieszały się z tymi przykrymi.
Rozdział 13
-Chodź do mojego pokoju! Muszę najpierw dać ci róg, a potem wszystko ci wyjaśnię.
-Róg? -Powtórzyła panna Granger.- Róg jednorożca?
Scorpius kiwnął głową i uśmiechnął się jeszcze szerzej, zaczęli wchodzić po schodach na piętro, gdzie znajdowała się sypialnia małego Malfoya.
-Dokładnie! Będziesz jednorożcem! Mam taki prawdziwy róg!
Czarownica zdębiała. Malfoy dał swojemu synowi prawdziwy róg jednorożca?! Czy on nie zdawał sobie sprawy z tego, jaką moc posiadał ten przedmiot? Rogi jednorożców były bardzo rzadko spotykane i cenne. Można je było zdobyć tylko po śmierci tego pięknego zwierzęcia. Były długowieczne, więc był z tym kłopot. Oczywiście można było zabić jednorożca, ale każdy, kto tego dokonał był przeklęty na wieki. Nie można było zranić jednorożca bez konsekwencji, nie mówiąc już o zabiciu go.
-Prawdziwy? -Zapytała słabym głosem i weszła do pokoju Scorpiusa.
WSZYSTKIM, CZEGO PRAGNĄŁEM, BYŁAŚ TY
Autor: BlackCape
Kategoria: Dramione
Rozdział XXVI "Rodzinne ciepło"
- Teodor to naprawdę cudowny chłopak – powiedziała kobieta, obrzucając córkę uważnym spojrzeniem.
- Tak, jest świetny – szatynka uśmiechnęła się lekko.
- Ale nie tak świetny jak Draco, mam rację? – gdy tylko Hermiona to usłyszała, wypuściła z rąk talerze. Szybko machnęła różdżką i naczynia znów były całe, czego nie można było powiedzieć o Gryfonce. Zszokowana spojrzała na mamę.
- Ale o czym ty mówisz?
- Komu jak komu, ale mi możesz powiedzieć prawdę. Myślisz, że nie zauważyłam, że coś jest miedzy wami? Wystarczy spojrzeć na jego twarz, gdy na ciebie patrzy. Czegoś takiego nie da się udawać, widać, że za tobą szaleje – pani Granger roześmiała się, widząc niezbyt inteligentny wyraz twarzy córki.
- Jestem z Teodorem i jest nam razem bardzo dobrze – powiedziała, jednak nie zabrzmiało to zbyt pewnie.
- Ja oczywiście ci wierzę – mama Hermiony spojrzała na nią z powątpiewaniem – Tylko dlaczego gdy mówisz o Teodorze nie masz tego błysku w oku, jak wtedy, gdy mówisz o Draco? – zapytała i nie czekając na odpowiedź wyszła, zostawiając Gryfonkę z mętlikiem w głowie.
KOLORY DRAMIONE
Autor: Ashta
Kategoria: Dramione
Rozdział XI "Złoto"
Sygnał spowodował kilka rzeczy naraz: Hermiona wpadła do mieszkania, rzuciła za pomocą zaklęcia przeciwnikiem o ścianę i podbiegła do Parkinson. Ta, na wpół siedząc, na wpół leżąc, chwyciła tylko swoją różdżkę, rzucając zaklęcia na nieprzytomnego już mężczyznę.
W szale, przeplatanym krzykiem i płaczem nie zauważyła, aż ktoś trzyma ją mocno za nadgarstek, wyrywając różdżkę. I ku jej zdziwieniu nie była to Hermiona.
- To się Malfoy popisał. - Zaśmiał się chłodno Ron, patrząc na Pansy płaczącą u jego stóp.
ZIMOWA MISJA
Autor: BellatriX
Kategoria: Jamione
Zimowa misja cz.2
Glizdogon szaleńczo do nich machał, lecz dziewczyna nie zwracając na niego uwagi, usiadła przy drugim końcu stołu. Lupin został z nią, ale Syriusz poszedł do Petera, natomiast James był rozdarty. Hermiona popatrzyła na niego z sympatią i powiedziała:
- Nie musisz ze mną zostawać, obaj nie musicie- zwróciła się także do Remusa.- Jestem samowystarczalna, a wasz kumpel będzie bardzo zraniony, jeśli go zostawicie- uśmiechnęła się złośliwie.
Bez odwracania widział, jak Peterowi oklapły uszy. On zawsze szukał aprobaty u niego i Syriusza, a teraz jawnie wybierali pannę zamiast przyjaciela. Kiwnął jej głową i poszedł tam, gdzie jego miejsce.
- Ty nie idziesz?- usłyszał jeszcze, jak spytała zajadającego się Remusa.
On tylko pokręcił głową, więc Hermiona także wzięła się za jedzenie.
- James, przyszedłeś!- wdzięczność w głosie Petera była wręcz namacalna.
Potter uśmiechnął się tylko, lecz poczucie winy zjadało go od środka. Jak mógł nawet myśleć o opuszczeniu przyjaciela? Co się z nim działo...?
THE BEST THING ABOUT ME IS YOU
Autor: Galfoy tł. Irlandka
Kategoria: Dramione
Szczęśliwy trzydziesty raz część druga +18
Ich sesje zaczęły się zlewać w jedno, aż do tego tygodnia. Ponownie była przyciśnięta do ściany z nogami oplatającymi go w pasie, czekając, aż w nią wejdzie. Stykali się nosami.
— Pocałuj mnie — rozkazał.
Zagapiła się. Pomimo tego, że przeleciał ją z tuzin razy, jeszcze nigdy nie zrobili czegoś tak intymnego jak pocałunek.
— Teraz — powiedział twardo.
Miłego tygodnia!
E.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz