Witam!
Przyznam, że jesień to piękna pora
roku. Liście spadają. Tony deszczu, brudnych od błota spodni i butów. Jesienna
chandra. Coś pięknego... Żartuję, świat jest piękny. Dostałam dzisiaj
naprawiony adapter i mogę ponownie słuchać Depeche Mode czy The Smiths z tymi
samymi trzaskami, tą prawdziwością i tą przyjemnością.
A co Wam przyniosła jesień? Oprócz
oczywiście tego niesamowitego wywiadu.
Salvio Hexia
Salvio: Dzień dobry wieczór, The Grey Lady! Z tej strony
jedna z administratorek Katalogu Granger — Salvio Hexia. Jako że jesteś
zwyciężczynią konkursu na miniaturkę miesiąca, ja i Mrs M. przeprowadzimy z tobą wywiad. Możemy zaczynać?
The Grey Lady: Oczywiście.
Mrs M.: Zwykle zaczynamy od pytań o
konkursie, o zainteresowaniach... ale tym razem postanowiłyśmy zacząć trochę z
drugiej strony. Na pewno każda osoba, której spodobała się twoja miniaturka,
jest ciekawa, jaka jest The Grey Lady w życiu prywatnym. Opowiesz nam coś o
sobie? Jakie masz wady, zalety? :)
The Grey Lady: Nie lubię mówić o sobie, ponieważ sama
nie wiem, jaka jestem. Raczej mało pewna siebie, chociaż powoli przestaję być
tak bardzo nieśmiała, jak kilka lat temu. Niezbyt lubiana przez klasę. Jeśli
miałabym wymienić zalety, przychodzi mi na myśl punktualność i dobra pamięć.
Szybko się uczę, z nauką nie mam problemów, nie zadzieram jednak nosa z powodu
moich sukcesów.
Nie jestem poukładaną dziewczyną, mimo
dobrych wyników w nauce, w pokoju i na biurku mam bałagan. Wszystko odkładam na
ostatnią chwilę. Bliżej mi też do pesymistki niż optymistki, wolę przygotować
się na najgorsze, niż się rozczarować.
S: Wydajesz się dużą indywidualistką. Czy
przenosisz swoje cechy charakteru na postacie, jakie opisujesz? Czy może wolisz
stworzyć bohaterów całkowicie nowych, niepowtarzalnych?
The Grey Lady: Tworzenie bohaterów to, według mnie,
najciekawsza część wymyślania opowiadania. Staram się, aby każda postać
znacznie się różniła od innych, niejednokrotnie wzoruję się na kimś, kogo znam.
Dwie bohaterki z mojego opowiadania są nieco podobne do mnie, jednak jednej
przypisałam część moich cech, drugiej kilka innych. Nigdy nie przenoszę żadnej
osoby w całości ze świata prawdziwego do fikcyjnego. Dotyczy to jednak tylko
„oryginal characters”, w postacie kanoniczne staram się wczuć i przedstawić
tak, jak w książkach. Jeśli muszę coś dodać od siebie, wymyślam to zupełnie —
boję się, że jeśli bohater będzie chociaż trochę podobny do mnie, utrudni mi to
pracę, ponieważ mogę nieświadomie przypisywać mu coraz więcej moich cech.
S: Zgadzam się z Tobą. Kreacja bohaterów
jest najciekawszym zadaniem. Sama mogłabym mówić o tym godzinami, jednak
przejdźmy dalej, pozostając w temacie pisania: jak to się stało, że zaczęłaś
pisać, tworzyć coś z niczego za sprawą swojej wyobraźni?
The Grey Lady: To się zaczęło… bardzo dawno. Miałam
może z osiem lat, gdy zaczęłam tworzyć „książkę”. Myślę, że większość osób
miała taki okres. Pisałam ją w specjalnym zeszycie i, co najważniejsze, udało
mi się ją zakończyć! Uważam to za duże osiągnięcie. „Powieść” opowiadała o
przygodach dwóch sióstr, które wyszły za mąż i w jednym dniu urodziły dzieci.
Inspirowałam się moją i siostry zabawą lalkami — bobasami.
Następnie, już na komputerze, zaczęłam
kilka innych opowiadań, wszystkie kończyłam po trzecim rozdziale, jeśli nie
wcześniej.
Aż do czasu, gdy założyłam facebooka
(prawidłowo, dzień po trzynastych urodzinach) — odkryłam grupy o tematyce
Fanfiction potterowskich i postanowiłam stworzyć coś podobnego.
Jako ciekawostkę dodam, że właściwie
pierwszą napisaną przeze mnie „książeczką” była czterostronicowa ilustrowana
historyjka o zaczarowanym kwiatku, która składała się z trzech zdań.
A dlaczego pisałam? Nie pamiętam, jednak
podejrzewam, że po prostu sprawiało mi frajdę. I nadal sprawia. :)
M.: Muszę przyznać, że zaczęcie pisania w
wieku 8 lat — i posiadanie już na koncie skończonej książki, to jest coś! Czyli w sumie można powiedzieć,
że od samego początku naprawdę interesowałaś się pisaniem. :) A
jak to się stało, że zaczęłaś publikować opowiadania na blogu? Właśnie dzięki
tej grupie czy może wiąże się z tym inna historia?
The Grey Lady: Właściwie po skończeniu szkoły
podstawowej byłam rozczarowana tym, że już nie udawało mi się niczego skończyć.
Wybrałam profil matematyczno-fizyczny (uczęszczam do profilowanego
gimnazjum), stwierdzając… „Zostaję ścisłowcem, kończę z pisaniem!” Jednak nie
na długo. Właśnie dzięki tej grupie trafiłam na kilka fajnych opowiadań i sama
postanowiłam zacząć pisać. Zmotywowana licznymi komentarzami znowu napisałam
coś do końca.
M.: Chyba każda osoba, która publikuje
swoje teksty w internecie, miewa czasem takie momenty, w których mówi sobie, że
kończy z pisaniem. :D Ach, sama nie potrafię nawet takich sytuacji zliczyć.
Napisałaś, że dzięki grupie trafiłaś na kilka fajnych opowiadań... a pamiętasz
to pierwsze przeczytane opowiadanie w blogosferze?
The Grey Lady: Nie jestem pewna, ale chyba
http://za-czasow-huncwotow.blogspot.com/, być może wcześniej przeczytałam też
Dramione: http://dramione-i-think-i-love-you.blogspot.com/
Oba opowiadania bardzo mi się spodobały.
S: Oba opowiadania obejmują inne okresy
czasu. Czasy Harry'ego i te za czasów Huncwotów. Jakie więc opowiadania czytasz
najchętniej i dlaczego?
The Grey Lady: Czytam wszystko. Kiedyś gustowałam
tylko w czasach Huncwotów lub Nowego Pokolenia, ale kiedy polubiłam pairing
Dramione, zaczęłam chętnie czytać o tej parze w czasach szkolnych. Pairing lub
czasy nie są dla mnie najważniejsze, zwracam uwagę na bohaterów i fabułę.
Najbardziej lubię czytać o postaciach z kanonu, mniej o OC. Opowiadania z
wymyślonymi bohaterami są tylko z pozoru oryginalne, w rzeczywistości są bardzo
podobne, różnią się tylko mocą/obiektem westchnień bohaterki.
S: W blogosferze przeważa damska
publiczność, więc bardzo dużo opowiadań skupia się głównie na pairingach, czyli
miłości. Jaki jest twój ulubiony pairing?
The Grey Lady: Trudno mówić o ulubionym pairingu.
Jeśli chodzi o opowiadania, to Dramione, ponieważ jest to świetny materiał na
historię, poza tym o tej parze powstają naprawdę świetne fanfiki. Natomiast
gdybym miała stworzyć alternatywny świat Harry'ego Pottera, byłyby w nim takie
pairingi jak: Charry (Cho+Harry), Fremione (Fred+Hermiona), Runa (Ron+Luna), Ninny
(Neville+Ginny).
Fremione dlatego, że lubię te dwie
postacie, Runa — uważam, że do siebie pasują, byliby ciekawą parą. Charry
lubię, ponieważ jest to przykład zwykłej szkolnej miłości — Harry się zakochuje, próbuje zagadać, krępuje
się… bardzo mi się ten wątek spodobał, mimo że jest dość nielubiany w fandomie.
Neville i Ginny są również ciekawą parą, razem walczyli w szkole w siódmej
części, razem byli na balu. Jeśli zaś chodzi o kanoniczne pairingi to Victoire
i Ted oraz Harry i Ginny. :)
M.: Pozwoliłam zerknąć sobie na Twojego
bloga i zauważyłam, że Twoje opowiadanie to opowiadanie należących do nowego
pokolenia — co Cię „pociągnęło” do napisania opowiadania właśnie o tych
czasach? W końcu nie spotyka się takich opowiadań w blogosferze zbyt wiele.
The Grey Lady: Przede wszystkim pewna dowolność, nie
ogranicza mnie kanon. Nie zgadzam się jednak ze stwierdzeniem, że takich
opowiadań jest mało, ja napotkałam ich całkiem sporo. Większość jednak opowiada
o Scorpiusie, Rose i Albusie, ja postanowiłam napisać coś o Victoire. Właściwie
nie pamiętam, dlaczego postanowiłam o niej napisać, być może znalazłam drzewo
genealogiczne Weasleyów i zaciekawiła mnie córka Fleur. Opowiadań o niej
znalazłam ze dwa, z czego jedno porzucone. Postanowiłam sama stworzyć coś na
ten temat. Chcę trzymać się kanonu, więc wiedziałam, że zakończyć musi się
związkiem Victoire i Teda. Ale co działo się wcześniej? Jak już mówiłam, pełna
dowolność, mogę wymyślać, co chcę. A co ciekawsze, akcja zaczyna się we wrześniu
2015 roku, wtedy też zaczęłam pisać.
M.: A więc chyba po prostu nie jestem zbyt
dobrze obeznana w tym temacie, skoro mówisz, że wcale tych opowiadań nie jest
tak mało. A jak to jest z zakończeniami Twoich tekstów, jak i czytaniem —
wolisz szczęśliwe zakończenia czy te smutne też nie są według Ciebie złym
rozwiązaniem?
The Grey Lady: W trakcie opowiadania może być mnóstwo
rozstań, kłótni, problemów. Jednak jestem zdecydowanie zwolenniczką happy
endów. Smutne zakończenie? Jeśli jest naprawdę dobrze napisane opowiadanie, to
przeżyję.
M.: A ty w swoich tekstach również
preferujesz szczęśliwe zakończenia?
The Grey Lady: Oczywiście. Nie wszystko musi się
dobrze ułożyć, ale para musi być razem. Chyba że piszę smutną miniaturkę, wtedy
nie trzymam się tego tak bardzo.
S: Pisanie to bardzo ważny punkt w naszym
wywiadzie. Wróćmy jednak stricte do Ciebie. Skąd wziął się pomysł na nazwę
nicku, The Grey Lady?
The Grey Lady: Wymyśliłam go, zanim jeszcze wzięłam
się za pisanie. Adminowałam na stronkach fandomowych i potrzebowałam podpisu.
Jako że czuję się związana z Ravenclawem, wymyśliłam podpis „Szara Dama”. Po
jakimś czasie przeszłam na angielski. Zanim jednak zdecydowałam się na taką
nazwę, w blogosferze miałam jeszcze kilka innych nicków.
M.: Pozostając w temacie blogosfery, bo
nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała, jak wpadasz na pomysły na swoje
opowiadania/miniaturki? Dzieje się to zupełnie spontanicznie czy może wręcz
przeciwnie: długo rozmyślasz przed snem, snując pomysły, jakie możesz wdrożyć w
swoją historię?
The Grey Lady: Na samym początku mam już zaplanowanych
parę zdarzeń, które stanowią podstawę fabuły. Wpadłam na nie wcześniej lub
wymyślam w trakcie pisania planu. Co z resztą? Właściwie wpadają mi do głowy w
najróżniejszym momentach — w szkole, na treningu, na wycieczce, przed snem.
Muszę tylko pamiętać, żeby je zapisać! Zmuszam siebie do myślenia tylko, gdy
siedzę nad klawiaturą i piszę, a brakuje mi jakiejś sceny.
M.: A masz jakieś miejsce, w którym
wyjątkowo dobrze myśli Ci się o opowiadaniu i w ogóle o tym, co piszesz;
miejsce, które wpływa na Ciebie tak, że po prostu od razu chce Ci się pisać?
Zdradź nam co to za miejsce, i, o ile je masz, na jakie pomysły w nim wpadłaś.
The Grey Lady: Raczej nie mam takiego miejsca. Chyba
że łazienka — tam mam chwile, kiedy nie ciągnie mnie do komputera, nie
sprawdzam co chwilę facebooka. Mogę oczyścić umysł i najczęściej tam myślę, jak
napisać nowy rozdział, a nierzadko wpadam również na jakieś nowe pomysły. Być
może dlatego tak długo stoję pod prysznicem. :)
M.: A będąc pod prysznicem wpadłaś na
jakieś szalone, albo i nie, pomysły, które później wcieliłaś w życie?
The Grey Lady: Właściwie dużo ich było, ale na
najbardziej szalony wpadłam raczej ostatnio. Trochę wywrócił do góry nogami
jeden z wątków mojego opowiadania, ale, niestety, nie zdradzę, co to było.
Jeszcze go nie wykorzystałam.
M.: A więc Twoi czytelnicy mogą już się
bać! Właśnie — wchodząc na Twojego bloga, zerknęłam na komentarze i zauważyłam,
że zebrałaś grono czytelników: masz z nimi jakiś kontakt, że prowadzisz rozmowy
w komentarzach, czy raczej na nie nie odpowiadasz?
The Grey Lady: Na początku nie odpowiadałam, ale już
po pierwszym rozdziale zmieniłam nastawienie. Staram się odpowiadać na każdy
komentarz dotyczący treści rozdziału, chociaż nie jestem pewna, czy ludzie te
odpowiedzi czytają. Dlatego rzadko wynikają jakieś rozmowy — ja dostaję
powiadomienia o komentarzach, czytelnicy niekoniecznie.
Ale ze stałymi bywalcami bardzo się zżyłam
i z uśmiechem czytam każdy komentarz. I oczywiście odwdzięczam przy ich
opowiadaniach.
M.: Kontakt z czytelnikami jest bardzo
ważny i tak naprawdę jest ogromną przyjemnością dla chyba obu stron. :) A
spotkałaś się z krytyką (zarówno tą uzasadnioną jak i nie)? Czy ktoś
skrytykował Cię za pomysł na opowiadanie czy inne rzeczy?
The Grey Lady: W komentarzach raczej nie. Owszem,
ktoś pokazał błąd, inny zauważył jakieś
niedopatrzenie w kreowaniu bohaterów. Porządnie jednak oceniła (z dużą dawką
krytyki, uzasadnionej oczywiście) mnie jedna z ocenialni. Dużo się wtedy
dowiedziałam, ale i straciłam troszkę chęci do pisania (tego opowiadania, a nie
w ogóle). Czuję jednak, że mimo wszystko powinnam je dokończyć.
M.: Krytyka, ta uzasadniona dobrymi
argumentami, może naprawdę pomóc w dalszym rozwijaniu się, a przecież o to
właśnie w tym wszystkim chodzi. Napisałaś, że czujesz, że powinnaś swoje
opowiadanie dokończyć, więc co jest Twoją motywacją, żeby dalej pisać, dalej
się rozwijać w tym kierunku?
The Grey Lady: Przed porzuceniem opowiadania chroni
mnie kilka faktów. Po pierwsze, myślę, że byłoby to w jakiś sposób
niesprawiedliwe dla czytelników. Po drugie, wiem, że ja bym tego żałowała. Mam
jeszcze tyle pomysłów… żal by mi było to zaprzepaścić. Po za tym chcę to skończyć,
aby udowodnić sobie, że dam radę.
M.: Wcześniej pytałam o Twoją reakcję na
krytykę — a w prywatnym życiu jak sobie
z nią radzisz/jak na nią reagujesz? Tak samo jak w tym blogowym?
The Grey Lady: No cóż, przejmuję się. Szczególnie,
jeśli osoba krytykująca ma rację. Czasami trochę za bardzo. Ale staram się
podejść na chłodno do sprawy i przemyśleć, o co chodziło i jak mogę to
poprawić.
S: Czy ktoś wie o twojej pasji do pisania,
o twoich opowiadaniach? Wolisz trzymać to w tajemnicy, czy chętnie dzielisz się
swoją twórczością poza Internetem?
The Grey Lady: Wie moja przyjaciółka, jednak nie mam
pojęcia, czy przeczytała, bo tylko zdradziłam jej tytuł. Rodzice wiedzą, że coś
piszę, ale nie orientują się co, natomiast wszystko czyta i doradza mi moja
młodsza siostra.
M.: I jak siostra reaguje na Twoje
opowiadanie, chwali Cię, pospiesza, żebyś szybciej pisała kolejne rozdziały?
The Grey Lady: Poprzednie jej się bardzo podobało, to
uważa za nieco nudne. Może ma trochę racji? Natomiast tak — pośpiesza mnie
często, pilnuje terminów, często słyszę „rozdział miał być tydzień temu!”.
Podsuwa pomysły i rozwiązania, znajduje literówki, kiedy już dodam tekst na
bloga. Niezastąpiony pomocnik z niej. :)
S.: Zazdroszczę takiej asystentki! Siostra
wie, że wygrałaś konkurs na Katalogu Granger? Czy w życiu prywatnym także
bierzesz udział w tego typu konkursach, a może ta wygrana była tą pierwszą?
The Grey Lady: Wie, oczywiście. Raz jeszcze wygrałam
konkurs literacki na potterowskim fanpage'u. Poza internetem brałam udział w
jednym konkursie, który polegał na pracy w dwójkach — ja napisałam zabawny
tekst o dziewczynie, która przeniosła się w czasie, a przyjaciółka zrobiła do
tego ilustracje. Jednak nic nie wygrałyśmy.
M.: Fajnie, że poza blogiem, dzielisz się
swoim talentem też w tym prywatnym życiu! Skoro jesteśmy nadal w temacie
konkursów — co dał Ci nasz konkurs? Nauczyłaś się czegoś, dowiedziałaś czegoś
nowego?
The Grey Lady: Poczułam się dowartościowana. I
dowiedziałam się dużo na temat mojej pracy, dzięki wyczerpującym opiniom jury,
za które bardzo dziękuję.
S: Wywiad powoli dobiega końca, a my przy
ostatnich pytaniach chcemy zahaczyć o coś najważniejszego: początek. Jaki był
Twój pierwszy kontakt z sagą Harry'ego Pottera?
The Grey Lady: Pierwszą część dostałam na dziesiąte
urodziny. Nie chciałam jej czytać, wolałam najpierw dokończyć serię „Opowieści
z Narnii”, którą również wtedy dostałam. Ogólnie byłam źle nastawiona do tej
książki, ale z braku czegoś innego do czytania zaczęłam. Kolejną część dostałam ponad miesiąc później i dopiero wtedy
się wciągnęłam i wypożyczyłam resztę z biblioteki.
M.: A jakie książki najbardziej lubisz
czytać? Wolisz romanse czy może dramaty i horrory częściej goszczą na Twojej
półce? Masz swoich ulubionych autorów?
The Grey Lady: Czytam głównie obyczajowe, najchętniej
Ewy Nowak lub Ewy Barańskiej. Natomiast czytam też fantastyczne, ale to
rzadziej — raczej, gdy jest jakaś naprawdę polecana książka.
M.: Czym w takim razie kierujesz się przy
wyborze książek w bibliotece/księgarni? Okładka, opis z tyłu książki czy może
kilka zdań przeczytanych na pierwszej stronie?
The Grey Lady: Muszę przyznać, że szczególnie okładką,
chociaż nie odrzucam jakieś tylko dlatego, że się brzydko prezentuje. Po prostu
ładna okładka przykuwa mój wzrok i zachęca do przeczytania. Następnym krokiem
jest czytanie opisu i wolę, żeby był to opis fabuły niż fragment tekstu. Czasem
też zaczynam czytać — żeby wiedzieć, jakim językiem interesująca mnie lektura
została napisana. Oczywiście zwracam też uwagę na autora i opinię znajomych — jeśli
lubię tego pisarza, czy wiem, że książka jest polecana, biorę ją od razu.
M.: A zdradzisz nam, jakie masz marzenia?
Jesteś ogólnie osobą, która lubi sobie pomarzyć czy raczej twardo stąpasz po
ziemi?
The Grey Lady: Lubię marzyć, na najróżniejsze tematy.
Robię to bardzo często, zamyślając się w różnych miejscach. A marzę o wielu
rzeczach, realistycznych i nie, ważnych i mniej ważnych. Ale jest to
przyjemne.:)
Na przykład moim wielkim marzeniem jest
pojechanie na Igrzyska Olimpijskie (heh, może jak nie uda się jako zawodnik, to
jako kibic). To jedno z tych długoterminowych.
M.: A więc tym bardziej życzę Ci
spełnienia tego też marzenia i, oczywiście, wszystkich innych też. Lubisz
czytać książki, pisać — a inne zainteresowania? Jest coś, czym pasjonujesz się
tak samo mocno, jak pisaniem?
The Grey Lady: Może być czytanie? Zawsze to podaję
jako główne hobby, bo naprawdę to uwielbiam. Oprócz tego od ponad dwóch lat
trenuję lekkoatletykę i odnoszę już jakie takie sukcesy. Skupiłam się głównie
na trójskoku.
Następnie muszę wspomnieć o matematyce! Tak, jestem osobą, która dla przyjemności
potrafi siąść i rozwiązywać zadanka.
M.: Jeśli interesujesz się lekkoatletyką,
to może rzeczywiście uda Ci się spełnić marzenie związane z Igrzyskami
Olimpijskimi, ale może jako zawodniczka? Trzymam za to mocno kciuki! Masz duży
zakres zainteresowań, bo matematyka, sport i książki, więc muszę o to
zapytać — masz jakieś plany na
przyszłość, wiesz co chciałabyś robić za kilka lat?
The Grey Lady: Pewnie najbardziej skupię się na nauce
i pójdę na Politechnikę. Sport będę traktowała jako hobby, natomiast lubię
sobie myśleć, że uda mi się napisać książkę. Jeśli tak, to wiem, że obyczajową,
bo z fantastyczną czy przygodową mogę mieć problemy.
M.: A więc bardzo życzę Ci spełnienia tych
planów. Tym samym doszłyśmy do końca wywiadu. Bardzo Ci dziękuję, że zgodziłaś
się go nam udzielić! I życzę, oczywiście, dalszych sukcesów w pisaniu.
Ja też zazdroszczę siostry! :D Chciałabym mieć w domu takiego pomocnika, który przysłowiowo trzepnie mnie przez głowę i powie, żebym wreszcie coś napisała, przedyskutuje pomysł i wskaże literówki! :)
OdpowiedzUsuńCo do odpisywania na komentarze czytelników: jeśli masz czas, to odpisuj. Nie wiem jak inni, ale ja zawsze patrzę, czy autor mi odpisał (zaznaczam sobie opcję powiadomień na maila), i przyznam szczerze, że gdy nie widzę odzewu, to odechciewa mi się czytać dalej.
Trzymam kciuki, żeby marzenia o IO się spełniły. I powodzenia w dalszym pisaniu, nie poddawaj się. :)
Dziękuję za miłe słowa :)
Usuń