Autor: Julia
Kategoria: Dramione
,, Draco Malfoy, stał przed nią z poważną miną. Posłała mu pogardliwe spojrzenie i warknęła:
– Czego chcesz, Malfoy?
Blondyn nie zraził się jej nienawistną postawą. Na jego twarzy dalej malowała się powaga.
– Słuchaj, Granger... – zaczął.
Hermiona podparła się za boki i mierzyła go przenikliwym wzrokiem.
– Nie mam czasu na kłótnie z tobą! – krzyknęła.
Kilka osób wychyliło głowy zza regałów, aby zobaczyć co się stało i kto jest źródłem takiego wrzasku. Gryfonka szybko zatkała sobie usta, karcąc się w myśli.
– Ja też nie mam czasu na kłótnie. Mam dla ciebie prośbę."
Autor: Serpensortia Avis
Kategoria: Dramione
Kategoria: Dramione
[6.] Okrutna lekcja
"- Jak śmiesz mi się sprzeciwiać?! - wrzasnął jej prosto w twarz, ale to wcale nie zrobiło wrażenia na dziewczynie. Drżące ciało, które czuła na plecach dodawało jej odwagi i determinacji. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby go teraz zostawiła. Jeżeli ona go nie obroni, to kto to zrobi? Świadomość, że jest jego jedyną nadzieją, utwierdzało ją w tym, że podjęła słuszną decyzję. Gdy wciąż siedziała na swoim miejscu, nie wytrzymał.
Zamachnął się ręką i Hermiona odruchowo zacisnęła powieki, gotowa na uderzenie w policzek."
[7.]"Szlaban w Zakazanym Lesie"
"Nie sądziła, że ta praca może ją aż tak wykończyć. Nie mogąc dłużej walczyć ze zmęczeniem, przymknęła na chwilę oczy i powoli przenosiła się do krainy snu. Wtedy jej kostkę złapała czyjaś dłoń i dziewczyna krzyknęła przeraźliwie. Zaczęła wierzgać nogami, chcąc uwolnić nogę z uchwytu, w efekcie czego spadła boleśnie na ziemię."
"- Jak śmiesz mi się sprzeciwiać?! - wrzasnął jej prosto w twarz, ale to wcale nie zrobiło wrażenia na dziewczynie. Drżące ciało, które czuła na plecach dodawało jej odwagi i determinacji. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby go teraz zostawiła. Jeżeli ona go nie obroni, to kto to zrobi? Świadomość, że jest jego jedyną nadzieją, utwierdzało ją w tym, że podjęła słuszną decyzję. Gdy wciąż siedziała na swoim miejscu, nie wytrzymał.
Zamachnął się ręką i Hermiona odruchowo zacisnęła powieki, gotowa na uderzenie w policzek."
[7.]"Szlaban w Zakazanym Lesie"
"Nie sądziła, że ta praca może ją aż tak wykończyć. Nie mogąc dłużej walczyć ze zmęczeniem, przymknęła na chwilę oczy i powoli przenosiła się do krainy snu. Wtedy jej kostkę złapała czyjaś dłoń i dziewczyna krzyknęła przeraźliwie. Zaczęła wierzgać nogami, chcąc uwolnić nogę z uchwytu, w efekcie czego spadła boleśnie na ziemię."
________________________________________________________________
"MIŁOŚCI SIĘ NIE SZUKA... ONA SAMA PRZYCHODZI"
"MIŁOŚCI SIĘ NIE SZUKA... ONA SAMA PRZYCHODZI"
Autor: Sofia Potter
Kategoria: Dramione
"Park był piękny o tej porze roku. Jesień. Delikatna jesień, która dopiero się rozpoczynała. Trzynasty października. Piękna słoneczna pogoda. Idealna na spacer z dzieckiem. Właśnie tak.
Pewna brązowowłosa kobieta szła właśnie ze swoją córeczką na spotkanie z przyjacielem i jego synkiem. Mimo, że była piękna pogoda, dwie panie nie należały do najweselszych.
Minęły dwa dni od próby porwania dziecka a szatynka dalej była w totalnym szoku. Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciel to zrobił...
-On po prostu jest chory – tłumaczyła sama sobie.
Miała wsparcie brata, przyjaciółek oraz przyjaciół, w których gronie znalazł się też jeden ślizgon. Tyle się zmieniło, a oni i tak byli z nią. Ich przyjaźń przeżyła wszystko.
-Mamo…? - Zapytała cichutko jej córeczka."
Pewna brązowowłosa kobieta szła właśnie ze swoją córeczką na spotkanie z przyjacielem i jego synkiem. Mimo, że była piękna pogoda, dwie panie nie należały do najweselszych.
Minęły dwa dni od próby porwania dziecka a szatynka dalej była w totalnym szoku. Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciel to zrobił...
-On po prostu jest chory – tłumaczyła sama sobie.
Miała wsparcie brata, przyjaciółek oraz przyjaciół, w których gronie znalazł się też jeden ślizgon. Tyle się zmieniło, a oni i tak byli z nią. Ich przyjaźń przeżyła wszystko.
-Mamo…? - Zapytała cichutko jej córeczka."
________________________________________________________________
"PASJE NAMIĘTNOŚCI - TRIO HOGWARTU"
"PASJE NAMIĘTNOŚCI - TRIO HOGWARTU"
Autor: Katerina Petrove
Kategoria: Fremione/Dramione
" – Hej, Mionka... możemy pogadać ? – zapytał Fred z nutką nadziej w głosie. Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała, nie chciała z nim na razie rozmawiać. Nieco obawiała się tej konwersacji.
– Po kolacji – odpowiedziała szybko Granger, smarując dżemem tosta.
Dopiero teraz zauważyła, że nie ma tu jej dwójki najlepszych przyjaciół. Zmarszczyła brwi. Gdzie mogli się podziać, Ron kochał jeść, więc czemu nie było go na śniadaniu? Już miała pytać się bliźniaków o chłopaków, gdy do Wielkiej Sali wpadli jak burza jej przyjaciele. Często się spóźniali, ale nigdy nie przychodzili na koniec śniadania. Obaj jak zwykle przywitali się grzecznie z Hermioną i usiedli, aby móc zjeść posiłek.
Gdy śniadanie się skończyło, paczka przyjaciół poszła pod salę. Teraz była transmutacja z Gryfonami, ku nie zadowoleniu pewnej blondynki. W końcu pojawiła się McGonagall, opiekunka Domu Lwa i nauczycielka transmutacji. Była wymagającą nauczycielką, a zwłaszcza dla podopiecznych.
Wpuściła ich do Sali, a gdy tylko wszyscy weszli, ona zrobiła to samo. Podążyła do swojego biurka i oparła się o nie, po czym zlustrowała klasę chłodnym spojrzeniem.
– Dziś to wy wybieracie, co będziemy robić na lekcji – oznajmiła kobieta. Jej już siwe włosy były związane w kok, jak zwykle miała na sobie czarną szatę. Nie wielu uczniów wiedziało, dlaczego zawsze ubiera się w ciemne barwy. Było to z powodu jej zmarłego męża, owdowiała będąc bardzo młoda.
– Możemy porozmawiać? – zaproponował jeden z Gryfonów z nutką pytania w głosie. - O nadchodzącej wojnie z nim. Wybuchnie wojna, prawda? – pytał nieśmiało szatyn. "
– Po kolacji – odpowiedziała szybko Granger, smarując dżemem tosta.
Dopiero teraz zauważyła, że nie ma tu jej dwójki najlepszych przyjaciół. Zmarszczyła brwi. Gdzie mogli się podziać, Ron kochał jeść, więc czemu nie było go na śniadaniu? Już miała pytać się bliźniaków o chłopaków, gdy do Wielkiej Sali wpadli jak burza jej przyjaciele. Często się spóźniali, ale nigdy nie przychodzili na koniec śniadania. Obaj jak zwykle przywitali się grzecznie z Hermioną i usiedli, aby móc zjeść posiłek.
Gdy śniadanie się skończyło, paczka przyjaciół poszła pod salę. Teraz była transmutacja z Gryfonami, ku nie zadowoleniu pewnej blondynki. W końcu pojawiła się McGonagall, opiekunka Domu Lwa i nauczycielka transmutacji. Była wymagającą nauczycielką, a zwłaszcza dla podopiecznych.
Wpuściła ich do Sali, a gdy tylko wszyscy weszli, ona zrobiła to samo. Podążyła do swojego biurka i oparła się o nie, po czym zlustrowała klasę chłodnym spojrzeniem.
– Dziś to wy wybieracie, co będziemy robić na lekcji – oznajmiła kobieta. Jej już siwe włosy były związane w kok, jak zwykle miała na sobie czarną szatę. Nie wielu uczniów wiedziało, dlaczego zawsze ubiera się w ciemne barwy. Było to z powodu jej zmarłego męża, owdowiała będąc bardzo młoda.
– Możemy porozmawiać? – zaproponował jeden z Gryfonów z nutką pytania w głosie. - O nadchodzącej wojnie z nim. Wybuchnie wojna, prawda? – pytał nieśmiało szatyn. "
________________________________________________________________
"WSZYSTKIM, CZEGO PRAGNĄŁEM, BYŁAŚ TY"
"WSZYSTKIM, CZEGO PRAGNĄŁEM, BYŁAŚ TY"
Autor: BlackCape
Kategoria: Dramione
"-Wejdź – powiedział cicho, otwierając szerzej drzwi. Usiadła na krześle przy biurku, obserwując jak ten kładzie się na łóżku, chowając twarz w rękach.
-Trzymasz się? – miała ochotę palnąć się w głowę za to pytanie. Oczywistym było, że nie pozbiera się po jednym dniu.
-Jak widać – wzruszył ramionami, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Jeśli potrzebowałbyś kogoś do rozmowy albo żeby chociaż pomyśleć, to pamiętaj, że zawsze jestem – powiedziała, mając nadzieję, że Draco skorzysta z jej pomocy. Widok jego cierpienia sprawiał jej ból.
-Dopóki nie ma Teodora w pobliżu – dodał zjadliwie. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. W jego słowach tkwiło ziarenko prawdy i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
-Draco, proszę, nie rób tego – powiedziała z bólem. Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
-Czego? – zapytał, nie wiedząc, o co jej chodzi.
-Nie wyżywaj się na innych. Wiem, że cierpisz, ale musisz jakoś inaczej dać temu wszystkiemu upust – obserwowała, jak jego twarz ogarnia złość. Chyba go uraziła.
-Chyba powinnaś już wyjść – powiedział, podchodząc do drzwi. Otworzył je szeroko i patrzył z wyczekiwaniem na Gryfonkę. Ta posłusznie wstała i skierowała się do wyjścia. Zatrzymała się w progu, by ostatni raz na niego spojrzeć.
-Jak będziesz chciał porozmawiać, to wiesz, gdzie mnie szukać – po tych słowach wyszła, nie czekając na odpowiedź."
________________________________________________________________
"UNIEŚMY PONAD NIEBO"
Autor: E.
Kategoria: Teomione
[8.]
"Nie spała całą noc, tak jej się przynajmniej wydawało. Po prostu czuwała, słyszała każdy odgłos, jaki tylko można było usłyszeć. Szum wiatru, gałęzie zahaczające o okna, bieg pielęgniarki do którejś z sal, krzyki.
– Jak to „nie wiemy, czy w ogóle się obudzi”?! – wykrzyknął Teodor, wybudzając ją z rozmyślań.
Nie wiedziała, która dokładnie była godzina, ale na pewno był już wieczór drugiego dnia od jej zaśnięcia. Tak to przynajmniej nazywał Teodor. „Dzień od jej zaśnięcia.” „Półtora dnia od jej zaśnięcia.” „Dwa dni od jej zaśnięcia.” Spała już prawie dwa dni, choć doskonale wiedziała, że to wcale nie jest sen. Wszystko słyszała, czuła… Ale nie mogła zrobić nic. Wiele razy próbowała otworzyć oczy, ruszyć ręką, wypuścić delikatnie powietrze, zrobić cokolwiek, aby pokazać komuś, że żyje."
________________________________________________________________
"ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI"
Autor: Beca i Olivia
Kategoria: Dramione
[3.]
"-Aa aa…- na całą kamienicę można było słyszeć wrzask młodej arystokratki. Siedzący właśnie na kanapie młody mężczyzna złapał za różdżkę, wybiegł z mieszkanie i ruszył do sąsiadki. Wszedł przez otwarte drzwi. Tego, co tam zobaczył nie można było opisać. Młoda kobieta chowała się za kanapą przed…
-Co ci zrobił czajnik?! -zapytał kruczo czarny mężczyzna. Popatrzył na przerażoną dziewczynę, która była blada jak ściana. Z przerażeniem wypatrywała, czy ten „straszny” czajnik się poruszy. Bała się, że zrobi jej krzywdę. Coś w nim bulgotało, jak w kociołku. Mogła to być jakaś niebezpieczna ciecz. A potem tak brzdąknął. Patrzyła teraz to na Pottera to na czajnik."
________________________________________________________________
"NIEWOLNICY WŁASNYCH WSPOMNIEŃ"
Autor: Mrs. M
Kategoria: Dramione
Rozdział 13
"─ Skąd wiedziałeś gdzie mieszkamy? ─ zapytałam, odchrząkując.
─ Hm, jak to było? Nie pytaj jak znalazłem twój adres, mam swoje sposoby. Ten był akurat telefonem do pracy i poproszeniem koleżanki o sprawdzenie w papierach.
Zaśmiałam się, kładąc swoje dłonie na torebce. Spojrzałam kątem oka na Mafloya, wydawał się być całkowicie rozluźniony, jakby takie chwile, kiedy idzie gdzieś indziej niż do pracy, zdarzały się naprawdę rzadko. Wesołe miasteczko było rozstawione niedaleko naszego domu, dlatego po kilku minutach jazdy mogliśmy już podziwiać ogromny, kolorowy namiot. Słyszałam jak Sophie, siedząca z tyłu, wzdycha z zachwytem. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech, u Malfoya także to zauważyłam. Sophie zarażała nas swoim dobrym humorem, dzięki niej akceptowaliśmy swoją obecność i nawet nie przeszkadzało mi, iż mój szkolny wróg siedzi tak blisko mnie. Mężczyzna zaparkował niedaleko wejścia. Jak przystało na prawdziwego arystokratę, jakim przecież był, szybko wyszedł z samochodu i otworzył drzwi, zarówno z mojej strony, jak i od strony dziewczynki. Założyła na swoje plecy plecak, z którego wystawał Rudolf. Wyciągnęła w moją stronę rączkę, aż w końcu ruszyłyśmy przed siebie. Draco szedł tuż obok nas, Sophie co chwilę upewniała się czy oby na pewno tam jest.
─ Sophie, gdzie chcesz najpierw iść? ─ zapytałam, kucając naprzeciwko dziewczynki i poprawiając jej szalik. Rozejrzała się wokół siebie i wskazała ręką na jedną z karuzeli.
─ Tam, proszę, mogę iść tam?
─ Jasne, że możesz, to twój dzień ─ odparłam, podnosząc się z ziemi. Jak na razie nie było na placu zbyt dużo ludzi, podejrzewałam, że dopiero za jakiś czas wszyscy zaczną się schodzić. ─ Mam wejść tam z tobą, skarbie?
─ Mamo, jestem już duża ─ upomniała mnie dziewczynka, a stojący obok mnie Mafloy parsknął śmiechem. ─ Widzisz, on mnie rozumie."
________________________________________________________________
"UNTIL THE VERY END ' DRAMIONE"
Autor: ClariRosie Peverell
Kategoria: Dramione
-Trzymasz się? – miała ochotę palnąć się w głowę za to pytanie. Oczywistym było, że nie pozbiera się po jednym dniu.
-Jak widać – wzruszył ramionami, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Jeśli potrzebowałbyś kogoś do rozmowy albo żeby chociaż pomyśleć, to pamiętaj, że zawsze jestem – powiedziała, mając nadzieję, że Draco skorzysta z jej pomocy. Widok jego cierpienia sprawiał jej ból.
-Dopóki nie ma Teodora w pobliżu – dodał zjadliwie. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. W jego słowach tkwiło ziarenko prawdy i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
-Draco, proszę, nie rób tego – powiedziała z bólem. Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
-Czego? – zapytał, nie wiedząc, o co jej chodzi.
-Nie wyżywaj się na innych. Wiem, że cierpisz, ale musisz jakoś inaczej dać temu wszystkiemu upust – obserwowała, jak jego twarz ogarnia złość. Chyba go uraziła.
-Chyba powinnaś już wyjść – powiedział, podchodząc do drzwi. Otworzył je szeroko i patrzył z wyczekiwaniem na Gryfonkę. Ta posłusznie wstała i skierowała się do wyjścia. Zatrzymała się w progu, by ostatni raz na niego spojrzeć.
-Jak będziesz chciał porozmawiać, to wiesz, gdzie mnie szukać – po tych słowach wyszła, nie czekając na odpowiedź."
________________________________________________________________
"UNIEŚMY PONAD NIEBO"
Autor: E.
Kategoria: Teomione
[8.]
"Nie spała całą noc, tak jej się przynajmniej wydawało. Po prostu czuwała, słyszała każdy odgłos, jaki tylko można było usłyszeć. Szum wiatru, gałęzie zahaczające o okna, bieg pielęgniarki do którejś z sal, krzyki.
– Jak to „nie wiemy, czy w ogóle się obudzi”?! – wykrzyknął Teodor, wybudzając ją z rozmyślań.
Nie wiedziała, która dokładnie była godzina, ale na pewno był już wieczór drugiego dnia od jej zaśnięcia. Tak to przynajmniej nazywał Teodor. „Dzień od jej zaśnięcia.” „Półtora dnia od jej zaśnięcia.” „Dwa dni od jej zaśnięcia.” Spała już prawie dwa dni, choć doskonale wiedziała, że to wcale nie jest sen. Wszystko słyszała, czuła… Ale nie mogła zrobić nic. Wiele razy próbowała otworzyć oczy, ruszyć ręką, wypuścić delikatnie powietrze, zrobić cokolwiek, aby pokazać komuś, że żyje."
________________________________________________________________
"ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI"
Autor: Beca i Olivia
Kategoria: Dramione
[3.]
"-Aa aa…- na całą kamienicę można było słyszeć wrzask młodej arystokratki. Siedzący właśnie na kanapie młody mężczyzna złapał za różdżkę, wybiegł z mieszkanie i ruszył do sąsiadki. Wszedł przez otwarte drzwi. Tego, co tam zobaczył nie można było opisać. Młoda kobieta chowała się za kanapą przed…
-Co ci zrobił czajnik?! -zapytał kruczo czarny mężczyzna. Popatrzył na przerażoną dziewczynę, która była blada jak ściana. Z przerażeniem wypatrywała, czy ten „straszny” czajnik się poruszy. Bała się, że zrobi jej krzywdę. Coś w nim bulgotało, jak w kociołku. Mogła to być jakaś niebezpieczna ciecz. A potem tak brzdąknął. Patrzyła teraz to na Pottera to na czajnik."
________________________________________________________________
"NIEWOLNICY WŁASNYCH WSPOMNIEŃ"
Autor: Mrs. M
Kategoria: Dramione
Rozdział 13
"─ Skąd wiedziałeś gdzie mieszkamy? ─ zapytałam, odchrząkując.
─ Hm, jak to było? Nie pytaj jak znalazłem twój adres, mam swoje sposoby. Ten był akurat telefonem do pracy i poproszeniem koleżanki o sprawdzenie w papierach.
Zaśmiałam się, kładąc swoje dłonie na torebce. Spojrzałam kątem oka na Mafloya, wydawał się być całkowicie rozluźniony, jakby takie chwile, kiedy idzie gdzieś indziej niż do pracy, zdarzały się naprawdę rzadko. Wesołe miasteczko było rozstawione niedaleko naszego domu, dlatego po kilku minutach jazdy mogliśmy już podziwiać ogromny, kolorowy namiot. Słyszałam jak Sophie, siedząca z tyłu, wzdycha z zachwytem. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech, u Malfoya także to zauważyłam. Sophie zarażała nas swoim dobrym humorem, dzięki niej akceptowaliśmy swoją obecność i nawet nie przeszkadzało mi, iż mój szkolny wróg siedzi tak blisko mnie. Mężczyzna zaparkował niedaleko wejścia. Jak przystało na prawdziwego arystokratę, jakim przecież był, szybko wyszedł z samochodu i otworzył drzwi, zarówno z mojej strony, jak i od strony dziewczynki. Założyła na swoje plecy plecak, z którego wystawał Rudolf. Wyciągnęła w moją stronę rączkę, aż w końcu ruszyłyśmy przed siebie. Draco szedł tuż obok nas, Sophie co chwilę upewniała się czy oby na pewno tam jest.
─ Sophie, gdzie chcesz najpierw iść? ─ zapytałam, kucając naprzeciwko dziewczynki i poprawiając jej szalik. Rozejrzała się wokół siebie i wskazała ręką na jedną z karuzeli.
─ Tam, proszę, mogę iść tam?
─ Jasne, że możesz, to twój dzień ─ odparłam, podnosząc się z ziemi. Jak na razie nie było na placu zbyt dużo ludzi, podejrzewałam, że dopiero za jakiś czas wszyscy zaczną się schodzić. ─ Mam wejść tam z tobą, skarbie?
─ Mamo, jestem już duża ─ upomniała mnie dziewczynka, a stojący obok mnie Mafloy parsknął śmiechem. ─ Widzisz, on mnie rozumie."
________________________________________________________________
"UNTIL THE VERY END ' DRAMIONE"
Autor: ClariRosie Peverell
Kategoria: Dramione
"– Korepetycje zakończyły się w ostatni poniedziałek sierpnia. Pożegnałem się ze wszystkimi i nawet życzyłem im lepszych stopni z tego przedmiotu. Większość już dawno wyszła, tylko ona została. Zapytała mnie o pewien autorski eliksir. Nie pamiętam jego składu, lecz zapadły mi w pamięć skutki wypicia tego świństwa… Wiesz jaką cudowną miksturę wymyśliła czternastolatka? Wiesz jaka była dumna ze swego dzieła? – zapytał i spojrzał Hermionie prosto w oczy. Jego wzrok nie wróżył nic dobrego. – Złapała wcześniej żabę i wlała jej do ust ten eliksir. Z gada zaczęła powoli schodzić… schodzić to złe słowo… odrywać się skóra, powodując olbrzymi ból. Ten spektakl trwał piętnaście minut, jednak porównując wielkość żaby i człowieka… Z naszym przypadku tortura trwałaby grubo ponad godzinę, powodując ból, narastający z każdą minutą. Wymyśliła to mając CZTERNAŚCIE lat."
________________________________________________________________
Autor: Lianna Pie
Kategoria: Cedmione
- Ech, Hermiono - westchnął. - Jak myślisz, do czego byłoby im potrzebne te parę galeonów? Myślisz, że dzięki temu poszłyby do Trzech Mioteł na kremowe piwo lub do Madame Malkin sprawić sobie nową szatę?
- Nie... ale wiesz, że nie o to mi chodzi - powiedziałam, patrząc na niego wściekłym wzrokiem. Byłam coraz bardziej zła, bo coraz bardziej uświadamiałam sobie, że Cedrik ma trochę racji. Mimo tego, nie mogłam mu tego przyznać.
- To o co? - zapytał zaciekawiony.
- O to, że dają się zaharowywać! - odpowiedziałam. - Nie dość, że pracują za darmo, to nie mają ani jednego dnia urlopu. To jest przecież chore, żeby pracować bez żadnej przerwy.
- Miałyby go, gdyby go naprawdę potrzebowały! - zawołał. - Skrzaty służą czarodziejom od wieków, żyją parędziesiąt lat, co wcale nie jest takim złym wynikiem. Myślisz, że jakby były zaharowywane, to żyłyby aż tak długo?
- No nie... - odpowiedziałam, nie potrafiąc już wymyślić żadnych argumentów. - Ja jednak wiem swoje i nie przestanę walczyć o emancypację skrzatów zniewolonych!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz