INFORMACYJNIE:
Zapraszamy do oceniania miniaturek konkursowych! (link do konkursu)
Przypominamy o istnieniu zakładek Urodziny oraz Jakieś pytanka?
________________________________________________________________
"ZŁO POTRAFI BYĆ ZARAŹLIWE."
Autor: Omfale
Kategoria: Dramione
[…] Mimo to setki razy usilnie starała się go zrozumieć. Nie wybaczyć
czy usprawiedliwiać, ale po prostu, najzwyczajniej w świecie, zrozumieć.
[…] Z czasem gdy Malfoy sam zaczął dostarczać jej coraz więcej powodów
do nienawiści, pogardy i nieufności, pragnąc udowodnić nie tylko
wszystkim wokół, ale także sobie, iż idealnie nadaje się na stanowisko
śmierciożercy, zaczęła zastanawiać się, czy stwierdzenie "nikt nie rodzi
się zły" dotyczyło również niego. Szczerze mówiąc — bardzo w to
wątpiła.
[…] Gdy spoglądała na Ginny — zamyśloną i smutną, co było tak nienaturalnym widokiem — wiedziała, że myśli o swoim udziale w historii Toma Riddle’a. Najczęściej właśnie wtedy próbowała wmówić sobie, iż Draco jest jedynie marionetką; pełni tę samą rolę, co Ginny przed laty. Myślała, że jego kroki to tylko całkowicie ludzkie odruchy, zapewniające kolejne dni życia. Jednak jednocześnie całą swoją osobą reprezentował zakres rzeczy, których Hermiona za żadne skarby, w swym siedemnastoletnim życiu, nie objęłaby słowami "ludzkie".
[…] nawet jeśli zagubiony i zastraszony wizją jutra, był zbyt ograniczony i słaby, by móc się przeciwstawić i okazać wartościowym człowiekiem. Już dawno przestała wierzyć w możliwość ewentualnego nawrócenia. Brakowało mu sumienia. Kiedyś zastanawiała się, co skłania ludzi do przyłączenia się do Sami-Wiecie-Kogo, jednak przy obserwacji Ślizgona szybko zdała sobie sprawę, że wykluczając moralność, wybór strony podczas wojny wydawał się prosty. Stawało się za plecami zwycięzcy. Wychowankowie Slytherina nie mieli uczuć, oni mieli instynkty.
_______________________________________________________________
[…] Gdy spoglądała na Ginny — zamyśloną i smutną, co było tak nienaturalnym widokiem — wiedziała, że myśli o swoim udziale w historii Toma Riddle’a. Najczęściej właśnie wtedy próbowała wmówić sobie, iż Draco jest jedynie marionetką; pełni tę samą rolę, co Ginny przed laty. Myślała, że jego kroki to tylko całkowicie ludzkie odruchy, zapewniające kolejne dni życia. Jednak jednocześnie całą swoją osobą reprezentował zakres rzeczy, których Hermiona za żadne skarby, w swym siedemnastoletnim życiu, nie objęłaby słowami "ludzkie".
[…] nawet jeśli zagubiony i zastraszony wizją jutra, był zbyt ograniczony i słaby, by móc się przeciwstawić i okazać wartościowym człowiekiem. Już dawno przestała wierzyć w możliwość ewentualnego nawrócenia. Brakowało mu sumienia. Kiedyś zastanawiała się, co skłania ludzi do przyłączenia się do Sami-Wiecie-Kogo, jednak przy obserwacji Ślizgona szybko zdała sobie sprawę, że wykluczając moralność, wybór strony podczas wojny wydawał się prosty. Stawało się za plecami zwycięzcy. Wychowankowie Slytherina nie mieli uczuć, oni mieli instynkty.
_______________________________________________________________
"DZIEŃ BEZ CIEBIE JEST JAK ROK BEZ DESZCZU"
Autor: Selena Felston
Kategoria: Dramione
– Cześć – przywitała się Ginny, która przyszła trochę spóźniona na
śniadanie. Widać było, że zaspała, gdyż wyraz jej twarzy wskazywał, że
niedawno wstała. Zresztą, roztrzepane włosy i pogniecione ubrania mówiły
same za siebie. – Znowu zapomniałam ustawić budzik.
– Wiedziałem – mruknął Ron, no co jego siostra zareagowała zmrużonym spojrzeniem.
Jednak Hermiona nie zwracała na nich uwagi. Miała wrażenie, że coś się zmieniło. Nie takie, jak początku roku, gdy zwyczajnie brakowało jej McLaggena przy stole, a zupełnie inne. Odpowiedź uzyskała chwilę później, gdy dyrektor McGonagall wstała, pukając łyżeczką w szklankę.
– Kochani – zaczęła. – Jak dobrze wiecie, zostając dyrektorem nie zrezygnowałam z posady nauczyciela transmutacji. Jednak ilość obowiązków przerosła moje możliwości. Dlatego też chciałabym przedstawić wam nową nauczycielkę. A zostanie nią…
– Ja ją znam – szepnęła panna Granger, zwracając na siebie uwagę przyjaciół.
– … pani Elizabeth Levis. ________________________________________________________________
– Wiedziałem – mruknął Ron, no co jego siostra zareagowała zmrużonym spojrzeniem.
Jednak Hermiona nie zwracała na nich uwagi. Miała wrażenie, że coś się zmieniło. Nie takie, jak początku roku, gdy zwyczajnie brakowało jej McLaggena przy stole, a zupełnie inne. Odpowiedź uzyskała chwilę później, gdy dyrektor McGonagall wstała, pukając łyżeczką w szklankę.
– Kochani – zaczęła. – Jak dobrze wiecie, zostając dyrektorem nie zrezygnowałam z posady nauczyciela transmutacji. Jednak ilość obowiązków przerosła moje możliwości. Dlatego też chciałabym przedstawić wam nową nauczycielkę. A zostanie nią…
– Ja ją znam – szepnęła panna Granger, zwracając na siebie uwagę przyjaciół.
– … pani Elizabeth Levis. ________________________________________________________________
"DRAMIONE - WIĘŹNIOWIE CZASU"
Autor: Anna-medium
Kategoria: Dramione
-Bu- powiedział głos tuż za moim uchem.
Podskoczyłam nerwowo i odwróciłam się gwałtownie. Teraz usłyszałam wybuch śmiechu. Zabini i Malfoy śledzili mnie całą drogę. Wciąż nie rozumiałam co tu się odprawia.
-Blaise co ty tu do cholery robisz?- spytałam, ignorując obecność blondyna.
-Trzeba było sprawdzić, dlaczego idealna Panna- Wiem- To- Wszystko ryzykuję utratą punktów, by trochę pospacerować- odparła Fretka.
-Jakbyś nie zauważył to pytałam Diabła- warknęłam- Nie powinno was tu w ogóle być- oznajmiłam poddenerwowana.
-Widzisz Smoku, zero kultury... Nie wcinaj się w rozmo...
Blaise nie zdążył dokończyć. Pochłonęła nas kula światła bijąca z kręgu świec.
_______________________________________________________________
- Kocham cię, synku - powiedział słabym głosem, a rękę zdjęła z jego twarzy.
Blondyn przypatrzył się uważnie, jednak nic nie powiedział. Nie uśmiechnął się, nie powiedział tego samego, tylko wstał. Pocałował matkę w policzek i wyszedł.
To była jej kara. Tylko, czemu to tak bolało? Czemu bolało to, że własny syn potrafił nie powiedzieć do niej „kocham cię”? Każdy płaci za swoje czyny. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i przez najbliższy czas to się nie zmieni. Trzeba się na to przygotować.
Narcyzie Malfoy w oczach pojawiły się łzy. Po chwili zamienił się one w histeryczny płacz. Taki sam, jak kiedyś płakał jej syn. Płaciła za to, co zrobiła i za to jak go wychowała. ________________________________________________________________
Podskoczyłam nerwowo i odwróciłam się gwałtownie. Teraz usłyszałam wybuch śmiechu. Zabini i Malfoy śledzili mnie całą drogę. Wciąż nie rozumiałam co tu się odprawia.
-Blaise co ty tu do cholery robisz?- spytałam, ignorując obecność blondyna.
-Trzeba było sprawdzić, dlaczego idealna Panna- Wiem- To- Wszystko ryzykuję utratą punktów, by trochę pospacerować- odparła Fretka.
-Jakbyś nie zauważył to pytałam Diabła- warknęłam- Nie powinno was tu w ogóle być- oznajmiłam poddenerwowana.
-Widzisz Smoku, zero kultury... Nie wcinaj się w rozmo...
Blaise nie zdążył dokończyć. Pochłonęła nas kula światła bijąca z kręgu świec.
_______________________________________________________________
"DRAMIONE - NIENAWIŚĆ TO "DZIECKO" ZRANIONEJ MIŁOŚCI...PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI"
Autor: Beca
Kategoria: Dramione
Wtedy popatrzył w jej oczy. Byłe pełne bólu.
-Granger? Powiesz mi, co się dzieje? Obiecuje, że nikomu nic nie powiem- nie wiedział, dlaczego to powiedział, ale to chyba przez alkohol. Była taka bezbronna. Potrzebowała czułości. Nikt jej tego nie dał. Słyszał o jej rodzicach i było mu przykro, ale nic nie mógł zrobić. Zawsze mu się podobała. Była taka nie zależna. Taka walcząca w słusznej sprawie. Nie wstydziła się tego, kim jest. Jest taka mądra. To dzięki niej ten blond włosy chłopak walczył po dobrej stronie.
-Malfoy? Mam Ci zaufać? Tobie ślizgonowi z krwi i kości? Nie dzięki-wstała. Za gwałtownie. Upadła by na zimną posadkę gdyby nie potężny szarooki chłopak. Wziął ją w ramiona a ona nawet nie protestowała była zbyt słaba. Postanowił, że nie dziś jest pora na taką rozmowę. Zaniósł ją do swojej sypialni i położył na łożu. Postanowił, że się nią zajmie. Ona weszła mu na ambicje. A nie mógł tego znieść. Dziewczyna po chwili zasnęła a mężczyzna przykrył ją aksamitnym materiałem. Wziął drugą poduszkę i koc. Położył się na kanapie myśląc jak przekonać gryfonkę, że może mu zaufać.
__________________________________________________________
-Granger? Powiesz mi, co się dzieje? Obiecuje, że nikomu nic nie powiem- nie wiedział, dlaczego to powiedział, ale to chyba przez alkohol. Była taka bezbronna. Potrzebowała czułości. Nikt jej tego nie dał. Słyszał o jej rodzicach i było mu przykro, ale nic nie mógł zrobić. Zawsze mu się podobała. Była taka nie zależna. Taka walcząca w słusznej sprawie. Nie wstydziła się tego, kim jest. Jest taka mądra. To dzięki niej ten blond włosy chłopak walczył po dobrej stronie.
-Malfoy? Mam Ci zaufać? Tobie ślizgonowi z krwi i kości? Nie dzięki-wstała. Za gwałtownie. Upadła by na zimną posadkę gdyby nie potężny szarooki chłopak. Wziął ją w ramiona a ona nawet nie protestowała była zbyt słaba. Postanowił, że nie dziś jest pora na taką rozmowę. Zaniósł ją do swojej sypialni i położył na łożu. Postanowił, że się nią zajmie. Ona weszła mu na ambicje. A nie mógł tego znieść. Dziewczyna po chwili zasnęła a mężczyzna przykrył ją aksamitnym materiałem. Wziął drugą poduszkę i koc. Położył się na kanapie myśląc jak przekonać gryfonkę, że może mu zaufać.
__________________________________________________________
"NOWE SZANSE"
Autor: Irlandka
Kategoria: Dramione
— Prawda jest taka, że nie można ich porównywać. Zrobiłbym wszystko dla
nich obu. Skoczył w ogień, oddał wszystko, co mam, włącznie z nerkami,
co do ostatniego knuta. (...)
— Obiecuję, że nie wyrzucam twojej mamy ze swojego życia, wciąż w nim będzie. Zawsze była moją przyjaciółką, a dzięki temu, że nie pałaliśmy do siebie romantycznym uczuciem, ta przyjaźń zostanie, tylko stokroć silniejsza. I mamy ciebie, Scorpius, do końca życia będziesz już nas łączył.
_______________________________________________________________
— Obiecuję, że nie wyrzucam twojej mamy ze swojego życia, wciąż w nim będzie. Zawsze była moją przyjaciółką, a dzięki temu, że nie pałaliśmy do siebie romantycznym uczuciem, ta przyjaźń zostanie, tylko stokroć silniejsza. I mamy ciebie, Scorpius, do końca życia będziesz już nas łączył.
_______________________________________________________________
"MIŁOŚCI SIĘ NIE SZUKA... ONA SAMA PRZYCHODZI"
Autor: Beca
Kategoria: Dramione
Blondyn przypatrzył się uważnie, jednak nic nie powiedział. Nie uśmiechnął się, nie powiedział tego samego, tylko wstał. Pocałował matkę w policzek i wyszedł.
To była jej kara. Tylko, czemu to tak bolało? Czemu bolało to, że własny syn potrafił nie powiedzieć do niej „kocham cię”? Każdy płaci za swoje czyny. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i przez najbliższy czas to się nie zmieni. Trzeba się na to przygotować.
Narcyzie Malfoy w oczach pojawiły się łzy. Po chwili zamienił się one w histeryczny płacz. Taki sam, jak kiedyś płakał jej syn. Płaciła za to, co zrobiła i za to jak go wychowała. ________________________________________________________________
"NIE MA LEPSZEGO CZASU OD TERAŹNIEJSZOŚCI"
Autor: M.
Kategoria: Dramione
- Hermiono Jean Granger, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - zapytał. Błysnęły flesze aparatów, które nie wiadomo skąd na powrót pojawiły się w dłoniach dziennikarzy.
- No nie, moje drugie imię też znasz? - zirytowała się, bo na początku nie dotarło do niej, o co zapytał. Wszyscy obecni śledzili całą sytuację z zapartym tchem, ciekawi, co będzie dalej i, na dobrą sprawę, bojąc się odezwać. - Zaraz, co? Jaka żoną? Po moim trupie.
_______________________________________________________________
"NIE MA LEPSZEGO CZASU OD TERAŹNIEJSZOŚCI"
Autor: M.
Kategoria: Dramione
6. List, Teddy i wspólne wyjście
- Już się na mnie pogapiłaś? - Do jej świadomości przedarł się jego rozbawiony głos.
- Wejdź - powiedziała, siląc się na poważny ton i odwracając od niego spojrzenie.
- Salazarze, Granger, jak możesz mieszkać w takiej klitce? - zapytał, gdy stali już w jej sypialni. - Tu można dostać klaustrofobii.
- Widać mogę, a co więcej, klaustrofobii nie dostałam - odpowiedziała, nie dając się sprowokować. - Poza tym, niedługo się wyprowadzam, jeśli już musisz wiedzieć.
- Gdzie? - spytał z ciekawością.
- Jak najdalej od ciebie. W miejsce, którego adresu nie poznasz na pewno - zirytowała się. - A teraz wyjdź, chciałabym się ubrać.
- Ach, czyli jednak idziesz ze mną na tę kolację? - zakpił jeszcze, uśmiechając się z zadowoleniem. - Zresztą, przebrać się możesz przy mnie. Chętnie popatrzę.
- Nie mam innego wyjścia - burknęła niechętnie. - A teraz wynocha. - Nawet się nie zorientował, kiedy chwyciła różdżkę i machnęła nią, a on znalazł się przed jej pokojem, który aktualnie był zamknięty. Miała temperament, musiał to przyznać, nawet jeśli bardzo mu się to nie podobało.
________________________________________________________________- Już się na mnie pogapiłaś? - Do jej świadomości przedarł się jego rozbawiony głos.
- Wejdź - powiedziała, siląc się na poważny ton i odwracając od niego spojrzenie.
- Salazarze, Granger, jak możesz mieszkać w takiej klitce? - zapytał, gdy stali już w jej sypialni. - Tu można dostać klaustrofobii.
- Widać mogę, a co więcej, klaustrofobii nie dostałam - odpowiedziała, nie dając się sprowokować. - Poza tym, niedługo się wyprowadzam, jeśli już musisz wiedzieć.
- Gdzie? - spytał z ciekawością.
- Jak najdalej od ciebie. W miejsce, którego adresu nie poznasz na pewno - zirytowała się. - A teraz wyjdź, chciałabym się ubrać.
- Ach, czyli jednak idziesz ze mną na tę kolację? - zakpił jeszcze, uśmiechając się z zadowoleniem. - Zresztą, przebrać się możesz przy mnie. Chętnie popatrzę.
- Nie mam innego wyjścia - burknęła niechętnie. - A teraz wynocha. - Nawet się nie zorientował, kiedy chwyciła różdżkę i machnęła nią, a on znalazł się przed jej pokojem, który aktualnie był zamknięty. Miała temperament, musiał to przyznać, nawet jeśli bardzo mu się to nie podobało.
"UNIEŚMY PONAD NIEBO"
Autor: E.
Kategoria: Teomione
ROZDZIAŁ 14
Rozdział 14
─ Sophie dobrze przyjęła tę chemię, nawet nie wymiotowała w porównaniu z wcześniejszą.
─ To dobrze, nie wiesz, jak się cieszę, że nie musi się męczyć ─ powiedziałam, nawet nie odwracając się do mężczyzny. Usłyszałam, że wstaje z krzesła i staje niedaleko mnie. Zastanawiał się, co powinien mi odpowiedzieć, każda nasza rozmowa tak wyglądała. Dokładnie przemyślane i wyważone słowa, jak w teatrze, gdzie aktorzy grający na scenie nie mogą się pomylić, bo stanie się coś okropnego. Coś równie okropnego jak pomyślenie o naszej dwójce jako osobach tak samo samotnych i tak samo szukających tego c z e g o ś.
─ Przy leczeniu mojego poprzedniego pacjenta było podobnie, był czas kiedy przyjmował chemioterapię bez problemu, a później zaczęły się komplikacje… Po prostu, Granger, musisz być przygotowana na każdą możliwość, bo taka jest ta choroba ─ nieprzewidywalna, atakuje w niespodziewanych momentach.
Przełknęłam głośniej ślinę, która zgromadziła się w moim gardle. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, iż wstrzymałam oddech, a oczy mimowolnie zacisnęłam, nie chcąc tego słuchać. Przecież wszystko musiało być dobrze, nie było innego wyjścia. Chemioterapia musiała pomóc, w końcu właśnie po to jest to leczenie, ma pomagać ratować życie ludziom. A jeśli chemioterapia nie mogła pomóc, były przecież inne sposoby leczenia, jak chociażby przeszczep szpiku… Musiało się udać, nie przyjmowałam do siebie innej wiadomości. A Malfoy miał uratować moją córkę, był dobrym lekarzem i wiedziałam, że może to zrobić.
Została
objęta przez Teodora już jakiś czas temu, stał za nią, wyczuwała każdy jego
oddech. Pochyliła głowę do tyłu i oparła ją o jego ramię. Zaczął kołysać nimi w
rytm muzyki, która trwała nieprzerwanie od kilku godzin. Kiedy zamknęła oczy,
westchnął.
– Jesteś już zmęczona – stwierdził.
Mruknęła
w odpowiedzi. Szczerze powiedziawszy nie musiała nic mówić, bo on to wiedział.
– Jeśli chcesz, możemy iść na górę.
– Nie – szepnęła. – Chcę się jeszcze… pobawić.
Właściwie
to na urodzinach Harry’ego nie robiła nic. Bolały ją nogi i kręgosłup, była
cała opuchnięta, przyszła, co najbardziej ją zdenerwowało, w dresie, bo nic
innego nie było tak wygodne. Siedziała albo, gdy jeszcze dawała radę, stała,
patrząc na bawiących się znajomych. A Teodor obok niej. Wiele razy mówiła mu,
że jeśli ma ochotę, może pójść zatańczyć z Pansy czy kimkolwiek innym lub
pogadać z Draco lub Blaisem, napić się… Ale on mówił nie i nie miała tak naprawdę nic do gadania.
– Jak chcesz – mruknął.
________________________________________________________________
"NIEWOLNICY WŁASNYCH WSPOMNIEŃ"
Autor: Mrs M.
Kategoria: Dramione
─ Sophie dobrze przyjęła tę chemię, nawet nie wymiotowała w porównaniu z wcześniejszą.
─ To dobrze, nie wiesz, jak się cieszę, że nie musi się męczyć ─ powiedziałam, nawet nie odwracając się do mężczyzny. Usłyszałam, że wstaje z krzesła i staje niedaleko mnie. Zastanawiał się, co powinien mi odpowiedzieć, każda nasza rozmowa tak wyglądała. Dokładnie przemyślane i wyważone słowa, jak w teatrze, gdzie aktorzy grający na scenie nie mogą się pomylić, bo stanie się coś okropnego. Coś równie okropnego jak pomyślenie o naszej dwójce jako osobach tak samo samotnych i tak samo szukających tego c z e g o ś.
─ Przy leczeniu mojego poprzedniego pacjenta było podobnie, był czas kiedy przyjmował chemioterapię bez problemu, a później zaczęły się komplikacje… Po prostu, Granger, musisz być przygotowana na każdą możliwość, bo taka jest ta choroba ─ nieprzewidywalna, atakuje w niespodziewanych momentach.
Przełknęłam głośniej ślinę, która zgromadziła się w moim gardle. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, iż wstrzymałam oddech, a oczy mimowolnie zacisnęłam, nie chcąc tego słuchać. Przecież wszystko musiało być dobrze, nie było innego wyjścia. Chemioterapia musiała pomóc, w końcu właśnie po to jest to leczenie, ma pomagać ratować życie ludziom. A jeśli chemioterapia nie mogła pomóc, były przecież inne sposoby leczenia, jak chociażby przeszczep szpiku… Musiało się udać, nie przyjmowałam do siebie innej wiadomości. A Malfoy miał uratować moją córkę, był dobrym lekarzem i wiedziałam, że może to zrobić.
________________________________________________________________
12: RONALD
– Ginny?!
– Cześć, Hermiono. Proszę cię, nie stój tam tak, jakbyś zobaczyła ducha – powiedziała. Zastanowiła się nad swoimi słowami i potrząsnęła głową, zdając sobie sprawę z tego, że mugolskie wyrażenie, którym posługiwałam się nagminnie w pierwszych latach nauki, zupełnie nie pasuje, do magicznego świata, w którym duchy nie należą do nadzwyczajnych widoków... – Wiesz o co mi chodzi – dodała.
– Cześć! – odparłam, mimo wszystko zaskoczona jej obecnością. – Co tu robisz? Coś się stało?
– Cholipka! Muszę wyjść, mam taką tam sprawę. Porozmawiajcie sobie chwilę, kiedy mnie nie będzie. Woda na herbatę jest już wstawiona! – Hagrid powiedział i znowu umknął, udając się „gdzieś”, by pilnie „coś” załatwić. Pokręciłam głową, na myśl o marnych zdolnościach aktorskich przyjaciela.
– Skoro jesteśmy same, mogę cię w spokoju o to zapytać. – Ginny chodziła wokół, zaglądając w przymglone szyby w niedużych okienkach chaty i patrząc, czy w okolicy nie ma nikogo, kto ewentualnie mógłby podsłuchać.
"KOLOR WSTYDU"
Autor: tpiapiac
Kategoria: Hermiona i... (własna postać)
– Ginny?!
– Cześć, Hermiono. Proszę cię, nie stój tam tak, jakbyś zobaczyła ducha – powiedziała. Zastanowiła się nad swoimi słowami i potrząsnęła głową, zdając sobie sprawę z tego, że mugolskie wyrażenie, którym posługiwałam się nagminnie w pierwszych latach nauki, zupełnie nie pasuje, do magicznego świata, w którym duchy nie należą do nadzwyczajnych widoków... – Wiesz o co mi chodzi – dodała.
– Cześć! – odparłam, mimo wszystko zaskoczona jej obecnością. – Co tu robisz? Coś się stało?
– Cholipka! Muszę wyjść, mam taką tam sprawę. Porozmawiajcie sobie chwilę, kiedy mnie nie będzie. Woda na herbatę jest już wstawiona! – Hagrid powiedział i znowu umknął, udając się „gdzieś”, by pilnie „coś” załatwić. Pokręciłam głową, na myśl o marnych zdolnościach aktorskich przyjaciela.
– Skoro jesteśmy same, mogę cię w spokoju o to zapytać. – Ginny chodziła wokół, zaglądając w przymglone szyby w niedużych okienkach chaty i patrząc, czy w okolicy nie ma nikogo, kto ewentualnie mógłby podsłuchać.
Cześć. Przy informacji o moim blogu Nie ma lepszego czasu od teraźniejszości dwa razy wrzuciłyście ten sam fragment, mimo iż ja podałam w rozdziałach dwa inne. Czy mogłybyście to poprawić?
OdpowiedzUsuńZ góry dzięki :)
Z całego serca Cię przepraszam, koleżanka najwyraźniej się pomyliła. Już poprawione, oczywiście. :)
UsuńM.
Nie ma sprawy :) i dziękuję za szybką reakcję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Również M. :)