Ariana dla WS | Blogger | X X

21 cze 2015

"Prawdziwa miłość nie kończy się nigdy..." - miniaturka konkursowa III

            W kuchni panował niesamowity gwar i ścisk. Wszyscy chcieli jakoś pomóc, ale w rzeczywistości tylko przeszkadzali sobie nawzajem. Kotłowanie rąk i łokci przerwał głos siwej, starszej pani, w błękitnej sukience i białym, kuchennym fartuszku.
- Kochani, zapraszam wszystkich do salonu! - krzyknęła z wielką werwą i zaklaskała w dłonie.
Tłum przesunął się w stronę, którą wskazała kobieta i wszedł do obszernego pokoju. Jego ściany miały kolor czerwonego wina, do którego doskonale pasowały ciężkie, złote zasłony w oknach i ciemnobrązowe, mahoniowe meble. Na środku stał ogromny stół nakryty błękitnym obrusem, z wyhaftowanymi różowymi stokrotkami. W rogu został postawiony mały stoliczek dla dzieci. Znajdowały się na nim plastikowe talerzyki, sztućce i kubeczki w różnych kolorach, a w ramach niespodzianki w każdym z nich znajdował się cukierek. Kiedy wszyscy usiedli już na swoich miejscach (każde było oznaczone bilecikiem z nazwiskiem), na stołach pojawiło się mnóstwo przysmaków. Czego tam nie było! Pieczony kurczak, gulasz wołowy, puddingi w różnych smakach, ryby smażone i wędzone, słowem: same pyszności! Ale też było dla kogo gotować, bo rodzina była naprawdę olbrzymia.
            U szczytu stołu siedział senior rodu Draco Malfoy, siwy i wysoki, z dumnie podniesioną głową i nienagannie zawiązanym krawatem, a obok niego, jego żona Hermiona – uśmiechnięta i właśnie zajęta wycieraniem ust jednemu z wnuków. To ona była tą kobietą, która starała się zaprowadzić porządek w kuchni. Niedaleko małżeństwa siedziała ich najstarsza córka Scarlett wraz z mężem i dorosłą córką. Pozostała trójka jej dzieci siedziała przy mniejszym stoliczku. Obok Dracona zasiadał Scorpius – drugie pod względem wieku dziecko Malfoy'ów. To on właśnie omawiał jakąś sprawę ze swoją żoną – piękną złotowłosą czarodziejką, piastującą na rękach malutkiego synka. Ich starsza, długowłosa latorośl siedziała z innymi dziećmi. Najmłodsze córki Hermiony i Draco – bliźniaczki Jane i Molly śmiały się teraz wesoło z opowieści męża tej pierwszej. Przy stole nie zabrakło także najlepszych przyjaciół Hermiony – Ginevry Potter z mężem Harrym i dziećmi oraz Ronalda Weasleya z żoną Lavender. Najzabawniejsze było to, jak oni wszyscy różnili się od siebie. Można powiedzieć, że stanowili swoje wzajemne przeciwieństwa, a mimo to doskonale się dogadywali.
            Niedługi czas po rozpoczęciu obiadu, mąż Jane – Michael powstał i postukał łyżeczką w kieliszek z winem. Wszystkie spojrzenia zwróciły się na niego.
- Kochani! Z okazji, że spotkaliśmy się tutaj całą rodziną, chciałbym wznieść toast za ojca naszego rodu. – tu Michael kiwnął głową w kierunku Dracona. - Pragnę jeszcze przypomnieć, że dokładnie 5 lat temu, tu w tym pokoju, poprosiłem o rękę Jane. Nie spotkało się to, mówiąc łagodnie, z wielkim entuzjazmem, gdyż uważano, że powinniśmy najpierw skończyć szkołę i znaleźć pracę, w czym małżeństwo miałoby, zdaniem niektórych, przeszkadzać. Mimo to pobraliśmy się. Pora na mały bilansik. Jane skończyła szkołę z samymi Wybitnymi i bez problemu znalazła pracę w Ministerstwie Magii. Chciałbym teraz usłyszeć z ust jej ojca, że miałem rację i nie zawiodłem waszych oczekiwań.
- Nie zawiodłeś nas, drogi Michaelu. - przyznał z godnością Draco.
- Dziękuję. Lecz to jeszcze nie wszystko. Chciałbym powiedzieć, – tu spojrzał na swoją żonę. - że Jane i ja w lipcu będziemy mieli dziecko.
            Wybuch zbiorowego entuzjazmu upewnił przyszłych rodziców, że ich ogłoszenie nie zostało zignorowane. Wszyscy zerwali się z miejsca, chcąc osobiście im pogratulować. Na miejscach pozostali tylko Dracon i Hermiona, którzy spojrzeli na siebie z uśmiechem i chwycili się za ręce.
           
            Trzy godziny później wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów. Została tylko Scarlett, żeby pomóc w posprzątaniu po tym uroczystym obiedzie. Ona i Hermiona zawsze doskonale razem rozumiały się bez słów. Teraz też nic nie mówiąc zaczęły zbierać talerze, sztućce, szklanki i kieliszki. Kiedy już cały pokój był idealnie wysprzątany i wywietrzony, córka pożegnała się z ojcem, pocałowała matkę i poszła. Draco patrzył na nią jeszcze chwilkę przez okno, po czym westchnął ciężko.
- Smutno się tu robi bez nich wszystkich prawda? - zapytał.
- Prawda. Wychowało się tutaj spore stadko. - Hermiona uśmiechnęła się.
- O czym myślisz? - zainteresował się jej mąż.
- Teraz? O tym jak w trzeciej klasie walnęłam cię w nos. - kobieta cicho się zaśmiała.
- Często zastanawiam się ile razy później zdołałem wyprowadzić cię aż tak z równowagi.
- Oj, zdziwiłbyś się jak dużo razy. Tylko po prostu nie chciałam już nigdy więcej dawać ci tej satysfakcji.
- Pamiętam. Zawsze byłaś dumna i odważna jak na Gryfonkę przystało.
- A ty zawsze byłeś sprytny jak każdy Ślizgon. A pamiętasz, - rozmarzyła się Hermiona. - jak na wakacjach w Paryżu poprosiłeś mnie o rękę?
- Pamiętam. Pamiętam też, że kiedy wkładałem ci pierścionek na palec machnęłaś ręką, bo odganiałaś osę i wpadł mi do Loary. - Draco uśmiechnął się do żony.
- Oj tam, nieistotny szczegół. - zaśmiała się.
- A jakie jest twoje ulubione wspomnienie? - zapytał Malfoy.
- Moje? Hmmm, chyba wtedy, jak pojechaliśmy zwiedzać Hiszpanię i pierwszy raz powiedziałeś, że mnie kochasz. W sumie później za wiele razy też tego nie słyszałam. - Hermiona uśmiechnęła się do męża kącikiem ust.
- Oj Granger, Granger. Ironizujesz jak Ślizgonka.
- Malfoy, nie Granger. - przypomniała kobieta.
- Dla mnie zawsze pozostaniesz kujonką Granger z wielką szopą na głowie, ubraną w workowate ciuchy. - zaśmiał się Draco.
- A ty dla mnie, tlenioną blond fretką. - odparowała mu.
- Oj tak… A pamiętasz jak to w ogóle się stało, że zaczęliśmy ze sobą chodzić?
- Jak mogłabym zapomnieć. To było wtedy, jak razem dostaliśmy się na staż do Ministerstwa i nasz szef zmusił nas do pójścia na kawę. Cały wieczór byłeś kompletnie naburmuszony i siedzieliśmy przy stoliku w milczeniu. Do tej pory pamiętam przestraszoną minę kelnerki, która zbierała od nas zamówienie. - Hermiona przymknęła oczy. - I od tamtego czasu przestałeś mnie tak wrednie traktować.
- Racja. A wiesz dlaczego? Bo od tamtego czasu, zaczęłaś normalnie czesać włosy…
- Głupek! - żachnęła się. - Potrafisz zniszczyć każdą romantyczną sytuację.
- Przepraszam kochanie. Zaraz to naprawię. - powiedział Draco i namiętnie pocałował swoją żonę.
- Chciałabym znowu wrócić do młodości. Nie chcę, żeby to już był koniec tej przygody. - westchnęła Hermiona.

- To nie koniec, kochanie. To dopiero początek, a wiesz dlaczego? Bo prawdziwa miłość nie kończy się nigdy... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz