W kuchni panował niesamowity gwar i
ścisk. Wszyscy chcieli jakoś pomóc, ale w rzeczywistości tylko przeszkadzali
sobie nawzajem. Kotłowanie rąk i łokci przerwał głos siwej, starszej pani, w
błękitnej sukience i białym, kuchennym fartuszku.
-
Kochani, zapraszam wszystkich do salonu! - krzyknęła z wielką werwą i
zaklaskała w dłonie.
Tłum
przesunął się w stronę, którą wskazała kobieta i wszedł do obszernego pokoju.
Jego ściany miały kolor czerwonego wina, do którego doskonale pasowały ciężkie,
złote zasłony w oknach i ciemnobrązowe, mahoniowe meble. Na środku stał ogromny
stół nakryty błękitnym obrusem, z wyhaftowanymi różowymi stokrotkami. W rogu
został postawiony mały stoliczek dla dzieci. Znajdowały się na nim plastikowe
talerzyki, sztućce i kubeczki w różnych kolorach, a w ramach niespodzianki w
każdym z nich znajdował się cukierek. Kiedy wszyscy usiedli już na swoich
miejscach (każde było oznaczone bilecikiem z nazwiskiem), na stołach pojawiło
się mnóstwo przysmaków. Czego tam nie było! Pieczony kurczak, gulasz wołowy,
puddingi w różnych smakach, ryby smażone i wędzone, słowem: same pyszności! Ale
też było dla kogo gotować, bo rodzina była naprawdę olbrzymia.
U szczytu stołu siedział senior rodu
Draco Malfoy, siwy i wysoki, z dumnie podniesioną głową i nienagannie
zawiązanym krawatem, a obok niego, jego żona Hermiona – uśmiechnięta i właśnie
zajęta wycieraniem ust jednemu z wnuków. To ona była tą kobietą, która starała
się zaprowadzić porządek w kuchni. Niedaleko małżeństwa siedziała ich
najstarsza córka Scarlett wraz z mężem i dorosłą córką. Pozostała trójka jej
dzieci siedziała przy mniejszym stoliczku. Obok Dracona zasiadał Scorpius –
drugie pod względem wieku dziecko Malfoy'ów. To on właśnie omawiał jakąś sprawę
ze swoją żoną – piękną złotowłosą czarodziejką, piastującą na rękach malutkiego
synka. Ich starsza, długowłosa latorośl siedziała z innymi dziećmi. Najmłodsze
córki Hermiony i Draco – bliźniaczki Jane i Molly śmiały się teraz wesoło z
opowieści męża tej pierwszej. Przy stole nie zabrakło także najlepszych
przyjaciół Hermiony – Ginevry Potter z mężem Harrym i dziećmi oraz Ronalda
Weasleya z żoną Lavender. Najzabawniejsze było to, jak oni wszyscy różnili się
od siebie. Można powiedzieć, że stanowili swoje wzajemne przeciwieństwa, a mimo
to doskonale się dogadywali.
Niedługi czas po rozpoczęciu obiadu,
mąż Jane – Michael powstał i postukał łyżeczką w kieliszek z winem. Wszystkie
spojrzenia zwróciły się na niego.
-
Kochani! Z okazji, że spotkaliśmy się tutaj całą rodziną, chciałbym wznieść
toast za ojca naszego rodu. – tu Michael kiwnął głową w kierunku Dracona. -
Pragnę jeszcze przypomnieć, że dokładnie 5 lat temu, tu w tym pokoju,
poprosiłem o rękę Jane. Nie spotkało się to, mówiąc łagodnie, z wielkim
entuzjazmem, gdyż uważano, że powinniśmy najpierw skończyć szkołę i znaleźć
pracę, w czym małżeństwo miałoby, zdaniem niektórych, przeszkadzać. Mimo to
pobraliśmy się. Pora na mały bilansik. Jane skończyła szkołę z samymi Wybitnymi
i bez problemu znalazła pracę w Ministerstwie Magii. Chciałbym teraz usłyszeć z
ust jej ojca, że miałem rację i nie zawiodłem waszych oczekiwań.
-
Nie zawiodłeś nas, drogi Michaelu. - przyznał z godnością Draco.
-
Dziękuję. Lecz to jeszcze nie wszystko. Chciałbym powiedzieć, – tu spojrzał na
swoją żonę. - że Jane i ja w lipcu będziemy mieli dziecko.
Wybuch zbiorowego entuzjazmu upewnił
przyszłych rodziców, że ich ogłoszenie nie zostało zignorowane. Wszyscy zerwali
się z miejsca, chcąc osobiście im pogratulować. Na miejscach pozostali tylko
Dracon i Hermiona, którzy spojrzeli na siebie z uśmiechem i chwycili się za
ręce.
Trzy godziny później wszyscy zaczęli
rozchodzić się do domów. Została tylko Scarlett, żeby pomóc w posprzątaniu po
tym uroczystym obiedzie. Ona i Hermiona zawsze doskonale razem rozumiały się
bez słów. Teraz też nic nie mówiąc zaczęły zbierać talerze, sztućce, szklanki i
kieliszki. Kiedy już cały pokój był idealnie wysprzątany i wywietrzony, córka
pożegnała się z ojcem, pocałowała matkę i poszła. Draco patrzył na nią jeszcze
chwilkę przez okno, po czym westchnął ciężko.
-
Smutno się tu robi bez nich wszystkich prawda? - zapytał.
-
Prawda. Wychowało się tutaj spore stadko. - Hermiona uśmiechnęła się.
-
O czym myślisz? - zainteresował się jej mąż.
-
Teraz? O tym jak w trzeciej klasie walnęłam cię w nos. - kobieta cicho się
zaśmiała.
-
Często zastanawiam się ile razy później zdołałem wyprowadzić cię aż tak z
równowagi.
-
Oj, zdziwiłbyś się jak dużo razy. Tylko po prostu nie chciałam już nigdy więcej
dawać ci tej satysfakcji.
-
Pamiętam. Zawsze byłaś dumna i odważna jak na Gryfonkę przystało.
-
A ty zawsze byłeś sprytny jak każdy Ślizgon. A pamiętasz, - rozmarzyła się
Hermiona. - jak na wakacjach w Paryżu poprosiłeś mnie o rękę?
-
Pamiętam. Pamiętam też, że kiedy wkładałem ci pierścionek na palec machnęłaś
ręką, bo odganiałaś osę i wpadł mi do Loary. - Draco uśmiechnął się do żony.
-
Oj tam, nieistotny szczegół. - zaśmiała się.
-
A jakie jest twoje ulubione wspomnienie? - zapytał Malfoy.
-
Moje? Hmmm, chyba wtedy, jak pojechaliśmy zwiedzać Hiszpanię i pierwszy raz powiedziałeś,
że mnie kochasz. W sumie później za wiele razy też tego nie słyszałam. -
Hermiona uśmiechnęła się do męża kącikiem ust.
-
Oj Granger, Granger. Ironizujesz jak Ślizgonka.
-
Malfoy, nie Granger. - przypomniała kobieta.
-
Dla mnie zawsze pozostaniesz kujonką Granger z wielką szopą na głowie, ubraną w
workowate ciuchy. - zaśmiał się Draco.
-
A ty dla mnie, tlenioną blond fretką. - odparowała mu.
-
Oj tak… A pamiętasz jak to w ogóle się stało, że zaczęliśmy ze sobą chodzić?
-
Jak mogłabym zapomnieć. To było wtedy, jak razem dostaliśmy się na staż do
Ministerstwa i nasz szef zmusił nas do pójścia na kawę. Cały wieczór byłeś
kompletnie naburmuszony i siedzieliśmy przy stoliku w milczeniu. Do tej pory
pamiętam przestraszoną minę kelnerki, która zbierała od nas zamówienie. -
Hermiona przymknęła oczy. - I od tamtego czasu przestałeś mnie tak wrednie
traktować.
-
Racja. A wiesz dlaczego? Bo od tamtego czasu, zaczęłaś normalnie czesać włosy…
-
Głupek! - żachnęła się. - Potrafisz zniszczyć każdą romantyczną sytuację.
-
Przepraszam kochanie. Zaraz to naprawię. - powiedział Draco i namiętnie
pocałował swoją żonę.
-
Chciałabym znowu wrócić do młodości. Nie chcę, żeby to już był koniec tej
przygody. - westchnęła Hermiona.
-
To nie koniec, kochanie. To dopiero początek, a wiesz dlaczego? Bo prawdziwa
miłość nie kończy się nigdy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz