- Panno Granger! - męski głos przerwał pracę Hermiony. Siedziała właśnie przy biurku, nad stosem papierów i układała je w odpowiednich segregatorach.
- Tak? - dziewczyna wstała od stołu i ruszyła do innego biurka.
- Gdzie są te dokumenty, które dałem pani do wydrukowania?
- W komputerze – warknęła zapytana. - Drukarka się popsuła.
Mężczyzna uniósł brwi.
- To trzeba je było wydrukować na innej drukarce. Czy to aż takie skomplikowane?
- Nie, skąd. Byłam zajęta układaniem faktur, które mi pan dał dziś rano.
- To może trzeba by to robić trochę szybciej?
- Nie jestem robotem! Nie mam dziesięciu rąk! Ja pan chce to niech sam sobie wydrukuje te pieprzone dokumenty! - Hermiona straciła nad sobą panowanie.
- Będziesz tu siedzieć tak długo, aż wszystkiego nie dokończysz – syknął jej szef.
- Nie wyjdę przed północą!
- Trudno, to nie moja sprawa.
Hermiona miała ochotę walnąć tego człowieka w twarz i pójść do domu. Lucjusz Malfoy. Jak słyszała to nazwisko, to zbierało jej się na wymioty. Odkąd zaczęła pracę w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów dwa miesiące temu, ciągle musiała to znosić. Upokarzające odzywki, idiotyczne komentarze, niesprawiedliwe traktowanie. Gdyby nie ta praca, już dawno pożegnałaby tego faceta. Teraz znowu ma siedzieć do nocy przy papierkowej robocie. A przecież są wakacje! Uch, jak ona go nie znosi!
Trzy godziny później
- Oddaję dokumenty – powiedziała Hermiona zimno, kładąc Malfoyowi na biurko stertę papierzysk.
- Świetnie – Lucjusz spojrzała na nią dziwnym wzrokiem. Nagle wstał, podszedł do niej i... pocałował ją.
Brunetka na początku była tak tym zdziwiona, że nawet nic nie zrobiła. Dopiero chwilę później, odepchnęła od siebie mężczyznę.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała zdezorientowana.
- Podobasz mi się. Od dawna. Myślisz, że po co zatrzymywałem cię dłużej w pracy. Chciałem na ciebie patrzeć.
- Nic nie rozumiem. To jakiś żart?
- Proszę cię, powiedz, czy nic do mnie nie czujesz?
- Czuję – odparła dziewczyna, sama zaskoczona swoimi słowami.
Po tych słowach Malfoy porwał ją w ramiona i zaczął namiętnie całować. Brunetka nie pozostawała bierna.
- Co powiedzą ludzie? - zapytał Lucjusz, ściągając jej koszulę.
- Nic mnie to nie obchodzi - odpowiedziała Hermiona. - Przecież są wakacje, nieprawdaż?