Ariana dla WS | Blogger | X X

18 paź 2015

"Młoda dama i książę" - miniaturka konkursowa #6

-Babciu, opowiesz jeszcze jedną bajkę? Prosimy!
-Nie jestem przekonana co do tego pomysłu – westchnęła babcia Hermiona
-Oj babciu, nie daj się prosić!
-Jest późno. – upierała się.
-Ostatnia! – powiedziała jej wnuczka Alice.
-Dokładnie! – dodał Alan, brat Alice.
-No dobrze – zgodziła się babcia ze zrezygnowaniem wymalowanym na twarzy. Dobrze wiedziała, jak to się skończy, lecz mimo wszystko uwielbiała opowiadać bajki na dobranoc tym dwóm łobuzom.
-Zaczęło się tak. Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami istniało pewne królestwo. Władał tam król potężny, że okoliczne wioski również jego władzy podlegały.
-A co to znaczy? – zapytała Alice.
-To znaczy, że król także rządził wioskami w pobliżu królestwa. Ale już nie przerywajcie. Pytanie na końcu.
-Zachowujesz się jak nauczyciel na lekcji – mruknęła wnuczka
Alan trącił ją łokciem.
-Au! – oburzyła się
-Siedź cicho, bo nie będzie bajki!
-Nie będziesz mi mówił, co mam robić!
-Spokój! – skarciła dzieciaki babcia – Chcecie tą bajkę czy nie?
-Chcemy! – krzyknęły chórem
-No to słuchajcie. Więc jak wspomniała, władał tam król potężny. Ów władca nazywał się Granger. Jego żona, a zarazem królowa, Helen Granger pomagała mu czasem w rozwiązywaniu sporów podwładnych. Mieli piękną córkę: Hermionę Granger. Razem mieszkali w cudownym pałacu: diamentowe wrota, marmurowe podłogi, około trzysta sal, w tym co najmniej dziesięć służących do urządzania wytwornych balów.
-Co to marmur? – spytał, nie mogąc się powstrzymać, Alan.
-No nie! Najpierw wali mnie łokciem, a teraz co? Hipokryta! – powiedziała Alice
Babcia spojrzała na wnuczkę z zainteresowaniem.
-Złotko, skąd znasz takie trudne słowa?
-Oglądałam telewizję i tam tłumaczyli to słowo takiemu starszemu panu – wymamrotała zawstydzona
-Alice! Zabroniłam ruszać telewizora!
-Ja ją do tego namówiłem – wtrącił Alan, stając w obronie siostry.
Słysząc to, złość babci nieco zmalała. Postanowiła już nie poruszać tematu, bo te urwisy kierują się chyba zasadą, że „zasady są po to, aby je łamać”.
-Dzieci, przestańcie już. Nie gniewam się, spokojnie. Wracając do twojego pytania, Alanie, marmur to kamień, z którego często robi się ładne kafelki. Mam takie w jadalni, wiecie? – powiedziała z uśmiechem babcia.
-Lecz, nie przedłużajmy. Bajka na dobranoc, skoro zaczęta, skończona musi być. Więc teraz mi nie przerywacie, a jeśli, to zignoruję to.
-Więc pałac był fantastyczny. Mieszkańcom w królestwie żyło się dobrze – do czasu, bo pojawił się smok, zły i okrutny. Łuski miał pomarańczowo-czerwone, a ślepia duże, brązowe patrzące z obłędem na każdego. Nazwano go od straszliwego księcia, który zabił wielu ludzi – nazwano go Ronem Weasley. Hermiona, gdy wyszła na spacer została przez niego porwana i zawleczona do pieczary smoka.
Król ogłosił straszliwe wieści. Po całym mieście widać było żałobę – ludzie chodzili ubrani na czarno i mieli smutne miny, a czasem ukradkiem wycierali łzę, bowiem tak się złożyło, że bardzo lubili księżniczkę,  ponieważ była miłą i sympatyczną osobą. Królowa jednak wpadła na pomysł, aby ten, kto uratuje pannę Granger przed straszliwym losem, jakim jest śmierć, poślubi jej córkę. Jak się szybko kazało, chętnych było wielu, bo w królestwie księżniczka miała wiele adoratorów.
Wielu śmiałków poległo, walcząc ze smokiem. Coraz mniej osób zgłaszało się na zgładzenie potwora, a rodzice porwanej byli zrozpaczeni, pewni, że nigdy nie zdołają odzyskać swojej córki.
Jednak nastąpił przełom – zgłosił się wielki Harry Potter, książę z hrabstwa powszechnie szanowanego. Od wielu lat bezskutecznie starał się wzbudzić zainteresowanie wybranki, lecz ta nie zwracała na niego uwagi. Teraz nadarzyła się idealna okazji, aby uratować damę z opresji!
Książę Potter wyruszył do pieczary smoka. Miał plan – był odważny i waleczny, więc myślał, że pozbycie się smoka przyjdzie mu z łatwością. Dosłownie wpadł do pieczary i zaczął strzelać z łuku. Posypał się grad strzał, lecz raptem kilka trafiło w pożądany cel. Rozwścieczony smok machnął ogonem, odrzucając Harry’ego kilkanaście metrów w tył. Zranił Pottera, lecz ten nie chciał wracać i walczyć, okryty hańbą, ponieważ nie udało mu się zgładzić za pierwszym razem smoka. Zrozpaczony porażką nie wrócił do królestwa, i udał się przed siebie, a nikt go potem nie widział.
Jednak w królestwie zawrzało, bowiem myśleli wszyscy, że książę Potter nie żyje. Ten waleczny, odważny, szlachetny syn Potterów nie żyje! Przekonani o utracie córki na zawsze rodzice pogrążyli się w smutku.
Jednak nie docenili pewnego mało znanego szlachcica – Dracona Lucjusza Malfoya. Ten ostatnimi dniami przygotowywał się do walki. Poszerzał swoją wiedzę na temat słabych  punktów smoka  i odpowiednią do ich zgładzenia broni. Gdy był gotowy, powiedział królowi, że wyrusza na ratunek Hermionie. Ten tylko, wielce zasmucony, życzył mu szczęścia.
Draco wyruszył i po dniu wędrówki był u swego celu. Czytał, że słabym punktem smoka są oczy – wystarczy mu je uszkodzić, aby zginął. Jednakże broń musi zawierać w sobie truciznę z skrzypu – rzadkiej rośliny, dziś jednak uznajemy ją za chwast. Młody Malfoy zakradł się do smoka, używając mikstury z konwalii i koniczyn, która powodowała, że stawałeś się niewidzialny. Ugodził smoka w oczy, a ten, wyjąc z bólu, w końcu skonał w męczarniach. Niewzruszony Draco szukał Hermiony w jaskini. Znalazł ją – siedziała na głazie, szlochając i ubolewając nad swym losem. Podszedł do niej Dracon i powiedział:
-Nic ci już nie grozi.
-Dziękuję za twą pomoc. Jestem ci dozgonnie wdzięczna. – rzekła, trochę uspokojona – Chodźmy do zamku.
Doszli w dwadzieścia cztery godziny do zamku, gdzie powitano ich  bardzo wesoło i hucznie. Bal z okazji odzyskania córki Grangerów odbył się w najbardziej wytwornej sali. Niedługo potem Hermiona i Draco zostali małżeństwem i żyli długo i szczęśliwie.
Zakończyła swą opowieść babcia, uśmiechając się. Wzorowała się na pewnej mugolskiej bajce, tylko bohaterów pozmieniała. Faktycznie  Ron było nią zazdrosny. Potem chodziła z Harrym, ale zerwała z nim, stwierdzając, że to nie jest dla niej. Mimo to pozostali przyjaciółmi. A Dracon? Cóż, poślubiła go i mają troje dzieci – Scorpiusa, Rose i Mary. A ich dzieci pozakładali rodziny i teraz jest babcią.
Spojrzała na śpiące maluchy. Cudowne istotki. Kochała je ponad życie i zrobiłaby dla nich wszystko.

Wyszła z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Draco już czeka, a on jest bardzo niecierpliwy.