Największy koszmar każdego ucznia w Hogwarcie, bez względu na to czy był na pierwszym czy też siódmym roku.
Już sam widok nauczyciela tego przedmiotu, Severusa Snape’a budził paniczny strach, a niejednokrotnie również niestrawność tak silną, iż w toaletach znajdujących się w lochach dawało się odczuć deficyt rolek papieru toaletowego.
Hermiona, Harry i Ron stali przed klasą eliksirów wraz z resztą Gryfonów i Ślizgonów ze swojego rocznika i czekali w napięciu na Mistrza Eliksirów i na najgorsze w tym dniu czterdzieści pięć minut lekcji.
W duchu każdy z nich liczył na to, że być może Snape się rozchoruje..., będzie miał coś ważnego do załatwienia..., zapomni..., umrze.... O TAK, UMRZE!!!
Niestety ich nadzieje rozwiał powiew czarnej szaty Mistrza Eliksirów, który w tym momencie szybkim krokiem przemierzał korytarz.
Nie zadając sobie trudu, by odpowiedzieć na grupowe, skierowane do niego „dzień dobry“, wyciągnął z kieszeni klucze, otworzył klasę i warknął:
- Wchodzić szybko!
Uczniowie bez ociągania zajęli swoje miejsca i w klasie zapanowała grobowa cisza.
Severus Snape podszedł do swojego biurka, wyciągnął pergamin, pióro i zaczął coś skrzętnie notować. Kiedy skończył, wstał i wyszedł na środek klasy.
- No i gdzie wasze kociołki? - wrzasnął - Potrzebujecie specjalnego zaproszenia? Gryffindor traci dziesięć punktów za nieprzygotowanie do zajęć!
Wszyscy szybko wyciągnęli swoje kociołki i nikt nawet nie miał odwagi żeby zwrócić uwagę na fakt, iż uczniowie ze Slytherinu też wcześniej nie wyciągnęli kociołków. I tak nie miałoby to sensu.
- Dzisiaj przygotujecie eliksir pieprzowy. Recepturę macie na tablicy. - machnął różdżką i w momencie tablica zapełniła się rzędami eleganckiego wyraźnego pisma - A teraz przynieście ze składziku wszystko co będzie potrzebne. Tylko nie naróbcie tam bajzlu! - warknął.
W klasie zrobiło się małe zamieszanie, kiedy uczniowie zaopatrywali się w potrzebne składniki.
Ron położył obok swojego kociołka kilka fiolek i zaczął im się uważnie przyglądać. W końcu odkorkował jedną z nich i zbliżył do nosa.
- Nie wąchaj tego! - krzyknęła Hermiona, ale było już za późno.
Ron zrobił się czerwony na twarzy i próbował zaczerpnąć powietrza.
Mistrz Eliksirów, usłyszał krzyk Hermiony i zorientował się, że coś jest nie tak. Podszedł do Weasley’a w momencie kiedy on przeraźliwie kichnął. Wielki gil z jego nosa wylądował na surducie Snape’a. Ron znów kichnął z podobnym skutkiem.
Mistrz Eliksirów zagotował się, a w jego czarnych oczach malowała się żądza mordu.
- Weasley, ja cię.....! - wrzasnął
***
- Spróbuję, ale nie wiem czy się uda. - dziewczyna wyciągnęła różdżkę skierowała w plecy nauczyciela i powiedziała:
- Obliviate!
Severus usłyszał zaklęcie i w tym momencie wszystko się zmieniło.
***
Harry spojrzał na Hermionę z uznaniem i konspiracyjnie mrugnął okiem.
- Jak to co się dzieje Severusie? - odezwał się Harry - Mieliśmy przygotowywać eliksir.
- Severusie? - zdziwił się Snape - Czy to normalne, że uczniowie zwracają się do mnie po imieniu?
- Oczywiście Severusie. Jesteśmy w bardzo przyjacielskich stosunkach. - przytaknęła Hermiona - Oj biedaczysko, troszkę się tu pobrudziłeś. - machnęła różdżka i oczyściła jego surdut.
W tam czasie Ron kichał w najlepsze, z tą jednak różnicą, że robił to w chusteczkę, którą podsunęła mu Hermiona, zaś reszta uczniów patrzyła z niedowierzaniem na rozmawiającą trójkę.
- Więc jaki eliksir mieliśmy dzisiaj robić? - Snape zwrócił się do Harrego.
Hermiona spojrzała na tablicę i szybko wyczyściła ją machnięciem różdżki. Nie dając Harremu szans na odpowiedź, rzuciła bez zastanowienia:
- Kompot z truskawek!
Nauczyciel popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami.
- Na lekcji eliksirów? - zdziwił się.
- Od czasu do czasu pozwalasz nam przygotować coś, co wszystkim sprawiłoby przyjemność. - pokiwała głową. - A nie ma nic lepszego niż kompot z truskawek!
- Truskawki w pierwszym dniu kwietnia? - Severus w dalszym ciągu nie przestawał się dziwić.
-Eee... w szklarni u pani Sprout, jest mnóstwo doniczek z truskawkami, które już dojrzały po zastosowaniu magicznego nawozu. - Hermiona nie dała się zbić z tropu. - Może ktoś by po nie skoczył?
- Dobry pomysł... Hermiono. - zgodził się Snape - Może... Neville?
Longbottom nie czekając wybiegł z klasy.
- Jak widzicie ostatnio mam jakieś problemy z pamięcią, więc musicie mi to i owo przypomnieć. Co możecie o mnie powiedzieć? - zapytał Severus.
- Jesteś świetnym nauczycielem, przyjacielskim, wyrozumiałym, sprawiedliwym... - wyliczał Harry z nadzieją że od tej pory Snape taki właśnie będzie i skończą się ich problemy.
- W przeciwieństwie do innych nauczycieli, nigdy nie odejmujesz punktów. - dodała Hermiona.
Do wychwalania Snape’a dołączyła się reszta klasy, łącznie ze Ślizgonami. Mimo iż był opiekunem ich domu i zawsze ich nieco faworyzował, też mieli go serdecznie dość.
W tym czasie wrócił Neville z dwoma ogromnymi koszami truskawek i kilkoma torebkami cukru, które przy okazji zabrał z kuchni.
- No to zaczynamy robić ten „truskawkowy eliksir“ - zarządził Mistrz Eliksirów i uczniowie zabrali się do pracy.
W klasie unosił się cudowny aromat owoców, który w połączeniu z zachowaniem „nowego Snape’a“ działał na wszystkich lepiej niż eliksir euforii.
- Myślisz, że on już taki zostanie. - Harry zwrócił się do Hermiony - Czy to nie byłoby zbyt proste?
- Sama dokładnie nie wiem jak to jest z tym zaklęciem, ale myślę że tak.
- No to jest okazja, żeby go „przerobić“ a przy okazji trochę się z niego ponapieprzać! - zaśmiał się.
- Harry przestań!
- Przez tyle lat nas gnębił, więc teraz my możemy pognębić jego!
Mimo, iż Hermiona nie pałała sympatią do Mistrza Eliksirów, wizja gnębienia nauczyciela wydała jej się niestosowna. Pomyślała nawet, że gdyby miała pod ręką patelnię, przyłożyłaby Harry'emu w głowę, żeby wybić mu z niej te kretyńskie pomysły.
- To jest nauczyciel! - dodała z naciskiem.
- Nauczyciel? - prychnął Harry i zamieszał truskawki w swoim kociołku - Przecież to postrach Hogwartu! To wredny, niesprawiedliwy, odrażający, nietoperzowaty dupek!
Wyliczając te i kolejne epitety Harry nie zauważył, że ich adresat uważnie mu się przysłuchuje. Dopiero Hermiona zauważyła, że Snape stoi obok ze wzrokiem utkwionym w jej przyjacielu.
- Severusie...! - zaczęła
- Słuchaj Granger, - warknął Snape, swym zwykłym nieprzyjemnym głosem - żeby poprawnie rzucić Obliviate, trzeba być naprawdę zdolnym i wykwalifikowanym czarodziejem.
Harry i Hermiona wpatrywali się w swojego nauczyciela z niedowierzaniem.
- Co się tak gapicie? - skrzywił się Snape - Zabawa skończona! Prima aprilis! - rzucił z wrednym uśmiechem - A tak przy okazji Gryffindor traci dzisiaj sto punktów i macie przesrane!!!