Salvio Hexia
Jak fajnie choć na chwilę oderwać się od tematu drugiego. Naprawdę. W dodatku miniaturka raczej spełnia temat trzeci, więc… jest na razie dobrze. Wcześniej nie zamierzałam oceniać tytułu, ale ten był troszkę dziwaczny, więc tą pracę odłożyłam sobie na potem. Chciałam doznać zaskoczenia i trochę się zawiodłam. Wbrew pozorom, jest dużo formatów z tym rudym kotem. Jasne, nie czytałam nigdy, żeby kot knuł intrygi, ale mimo wszystko nie jestem zaskoczona, ale też niezawiedziona. Coś pomiędzy.
Kanoniczność jest w miarę dobra, ale czegoś mi zabrakło. W pewnym momencie zaczęłam męczyć się tym tekstem. Nie mam pojęcia dlaczego, może to przez zdania, które były naprawdę pokaźnej długości i zdawały się nie mieć końca. Czasami w tych zdaniach gubił się jego sens. Skakano z jednego wtrącenia do drugiego i człowiek się budził i myślał, hej, o co tak naprawdę tu chodzi?
Miniaturka jest estetyczna, z czego bardzo się cieszę. Zdarzał się brak przecinka, ale tak było w każdej miniaturce, więc to już nie jest mankament, który tą miniaturkę pcha w przepaść. Boli mnie, że były literówki, no, ale… Mówi się trudno.
Na chwilę opuszczę obiektywne oko, dobrze? I jeśli chodzi o mój subiektywny zmysł jakiegoś smaku, to niektóre sformułowania były źle dobrane. Przynajmniej na mój gust.
Zarumieniłam się, besztając w myśli za brak przykładności, jaki serwuję na oczach tego małego człowieczka. To zdanie mnie rozłożyło. Nie mówię tego złośliwie, może to jest jakaś droga do tego, by uformować swój własny styl. Niemniej jednak brzmi on trochę na wymuszony.
Przełknęłam ślinę i pierwszy raz tego dnia pożałowałam, że nie miałam przy sobie czarodziejskiego patyczka… Proszę, nie.
3/9 pkt
Jak fajnie choć na chwilę oderwać się od tematu drugiego. Naprawdę. W dodatku miniaturka raczej spełnia temat trzeci, więc… jest na razie dobrze. Wcześniej nie zamierzałam oceniać tytułu, ale ten był troszkę dziwaczny, więc tą pracę odłożyłam sobie na potem. Chciałam doznać zaskoczenia i trochę się zawiodłam. Wbrew pozorom, jest dużo formatów z tym rudym kotem. Jasne, nie czytałam nigdy, żeby kot knuł intrygi, ale mimo wszystko nie jestem zaskoczona, ale też niezawiedziona. Coś pomiędzy.
Kanoniczność jest w miarę dobra, ale czegoś mi zabrakło. W pewnym momencie zaczęłam męczyć się tym tekstem. Nie mam pojęcia dlaczego, może to przez zdania, które były naprawdę pokaźnej długości i zdawały się nie mieć końca. Czasami w tych zdaniach gubił się jego sens. Skakano z jednego wtrącenia do drugiego i człowiek się budził i myślał, hej, o co tak naprawdę tu chodzi?
Miniaturka jest estetyczna, z czego bardzo się cieszę. Zdarzał się brak przecinka, ale tak było w każdej miniaturce, więc to już nie jest mankament, który tą miniaturkę pcha w przepaść. Boli mnie, że były literówki, no, ale… Mówi się trudno.
Na chwilę opuszczę obiektywne oko, dobrze? I jeśli chodzi o mój subiektywny zmysł jakiegoś smaku, to niektóre sformułowania były źle dobrane. Przynajmniej na mój gust.
Zarumieniłam się, besztając w myśli za brak przykładności, jaki serwuję na oczach tego małego człowieczka. To zdanie mnie rozłożyło. Nie mówię tego złośliwie, może to jest jakaś droga do tego, by uformować swój własny styl. Niemniej jednak brzmi on trochę na wymuszony.
Przełknęłam ślinę i pierwszy raz tego dnia pożałowałam, że nie miałam przy sobie czarodziejskiego patyczka… Proszę, nie.
3/9 pkt
BellatriX
Cóż na początku mi się podobało. Wersja Hermiony była naprawdę kanoniczna i wręcz nie można było jej nie współczuć. Draco też wydał mi się prawdziwy, chociaż wzmianka o bębnach mi tu kompletnie nie pasowała. Wszystko było naprawdę ciekawe, aż tu Scorpius spotyka Hermionę, zaraz zjawia się Draco, najpierw ona go nie poznaje, on jej zresztą także, a później wielkie zaskoczenie, że to ona/on. Jak nawiązałaś do tematu? Czy to był weekend rodzicami z Granger i Malfoya Seniora z Juniorem? A może to Hermiona i Draco są rodzicami Scorpiusa? I oczywiście jej kot o tym wiedział i sprowadził ich na swoją drogę, żeby tworzyli prawdziwą rodzinkę? Kurcze, spodobała mi się ta miniaturka, ale koniec masakra... daję niestety 3 punkty.
Cóż na początku mi się podobało. Wersja Hermiony była naprawdę kanoniczna i wręcz nie można było jej nie współczuć. Draco też wydał mi się prawdziwy, chociaż wzmianka o bębnach mi tu kompletnie nie pasowała. Wszystko było naprawdę ciekawe, aż tu Scorpius spotyka Hermionę, zaraz zjawia się Draco, najpierw ona go nie poznaje, on jej zresztą także, a później wielkie zaskoczenie, że to ona/on. Jak nawiązałaś do tematu? Czy to był weekend rodzicami z Granger i Malfoya Seniora z Juniorem? A może to Hermiona i Draco są rodzicami Scorpiusa? I oczywiście jej kot o tym wiedział i sprowadził ich na swoją drogę, żeby tworzyli prawdziwą rodzinkę? Kurcze, spodobała mi się ta miniaturka, ale koniec masakra... daję niestety 3 punkty.
Respesco
Zacznijmy od początku. Nieco zmylił mnie tytuł, bo szczerze powiedziawszy specjalnie nie zachęca do przeczytania tej miniaturki, ale nic bardziej mylnego! Ten krótki teks okazał się naprawdę dobry! Najbardziej lubię tematy, które wiążą się z życiem tych bohaterów już po szkole, być może dlatego ta właśnie miniaturka, mnie urzekła. Mogłabym rzec, że tak właśnie powinno wyglądać spotkanie Hermiony i Draco po latach, a nie na dworcu, kiedy odprowadzają swoje dzieci na pierwszy pociąg do Hogwartu.
Przyznaje miniaturce 6 punktów.
Zacznijmy od początku. Nieco zmylił mnie tytuł, bo szczerze powiedziawszy specjalnie nie zachęca do przeczytania tej miniaturki, ale nic bardziej mylnego! Ten krótki teks okazał się naprawdę dobry! Najbardziej lubię tematy, które wiążą się z życiem tych bohaterów już po szkole, być może dlatego ta właśnie miniaturka, mnie urzekła. Mogłabym rzec, że tak właśnie powinno wyglądać spotkanie Hermiony i Draco po latach, a nie na dworcu, kiedy odprowadzają swoje dzieci na pierwszy pociąg do Hogwartu.
Przyznaje miniaturce 6 punktów.
Aśka Potter
Ocena: 5/9 pkt
Pomysł i zarys tej miniaturki jest całkiem ciekawy, ale wykonanie pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Naliczyłam sporo błędów i powtórzeń. W niektórych momentach po prostu nie wiedziałam co się dzieje. Mimo to wyczuwam tu potencjał. Chciałabym, żeby autorka wzięła udział w następnym konkursie, bo jestem ciekawa dalszego rozwoju.
Ocena: 5/9 pkt
Pomysł i zarys tej miniaturki jest całkiem ciekawy, ale wykonanie pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Naliczyłam sporo błędów i powtórzeń. W niektórych momentach po prostu nie wiedziałam co się dzieje. Mimo to wyczuwam tu potencjał. Chciałabym, żeby autorka wzięła udział w następnym konkursie, bo jestem ciekawa dalszego rozwoju.
Caireann
Przede wszystkim, zdarza ci się oddzielać wtrącenia przecinkiem tylko z jednej strony (np.: Choć wyobrażając sobie „ciekawsze rzeczy”, nie chodziło mi o powyłamywane deski z parkanu, którego kolor mimo upływu lat, ciągle wytrwale trzymał się drewna — albo oddzielasz „mimo upływu lat” przecinkami z obu stron, albo zostawiasz bez przecinków), co oczywiście jest błędem. Odnoszę wrażenie, że część przecinków wciskasz na siłę, żeby były, przez co tekst przestaje być czytelny, bo chwilami jest ich za dużo. Warto czytać tekst na głos z uwzględnieniem wszystkich przecinków, bo dzięki temu można wyeliminować te najbardziej niepotrzebne. Zdarzają się również powtórzenia, ale je również można wyeliminować, czytając dokładnie całą pracę.
Sama interpretacja tematu mnie zachwyciła; dla Scorpiusa ten weekend na pewno był niezapomniany. Bardzo mi się spodobało to, w jaki sposób przedstawiłaś Hermionę, bo wyszła ci bardzo zgrabnie i prawdziwie. Nawet pomimo dość smutnej tematyki (poruszasz temat rodziców Hermiony), nie mogłam się nie uśmiechnąć, gdy na scenę wkroczyła Grzmotka i gdy pojawił się Krzywołap. Widać, że cały tekst miałaś przemyślany i nic nie było przypadkowe. Przyznaję Ci 9 punktów i gratuluję świetnej miniaturki.
Przede wszystkim, zdarza ci się oddzielać wtrącenia przecinkiem tylko z jednej strony (np.: Choć wyobrażając sobie „ciekawsze rzeczy”, nie chodziło mi o powyłamywane deski z parkanu, którego kolor mimo upływu lat, ciągle wytrwale trzymał się drewna — albo oddzielasz „mimo upływu lat” przecinkami z obu stron, albo zostawiasz bez przecinków), co oczywiście jest błędem. Odnoszę wrażenie, że część przecinków wciskasz na siłę, żeby były, przez co tekst przestaje być czytelny, bo chwilami jest ich za dużo. Warto czytać tekst na głos z uwzględnieniem wszystkich przecinków, bo dzięki temu można wyeliminować te najbardziej niepotrzebne. Zdarzają się również powtórzenia, ale je również można wyeliminować, czytając dokładnie całą pracę.
Sama interpretacja tematu mnie zachwyciła; dla Scorpiusa ten weekend na pewno był niezapomniany. Bardzo mi się spodobało to, w jaki sposób przedstawiłaś Hermionę, bo wyszła ci bardzo zgrabnie i prawdziwie. Nawet pomimo dość smutnej tematyki (poruszasz temat rodziców Hermiony), nie mogłam się nie uśmiechnąć, gdy na scenę wkroczyła Grzmotka i gdy pojawił się Krzywołap. Widać, że cały tekst miałaś przemyślany i nic nie było przypadkowe. Przyznaję Ci 9 punktów i gratuluję świetnej miniaturki.
Rzan
Nie lubię tekstów prowadzonych z punku widzenia pierwszej osoby. Zniosłabym, gdyby jeszcze autor tak nie skakał pomiędzy POV Draco a POV kobiety. Postaram się jednak by to nie wpłynęło na moją ocenę.
I znowu nie wiem, jak tekst ma się do wybranego tematu. Może ja jestem po prostu tak wybrednym czytelnikiem?:D Rodzice - byli, dzieci - były. Hm... ciężko mi tutaj coś powiedzieć. Osobiście czuję, że to miniaturka, jakich mase jest na blogach - typu przeczytać i zaraz zapomnieć, nawet gdzie się to czytało. Sytuacje ratuje mały Scorpius - 3 punkty.
Nie lubię tekstów prowadzonych z punku widzenia pierwszej osoby. Zniosłabym, gdyby jeszcze autor tak nie skakał pomiędzy POV Draco a POV kobiety. Postaram się jednak by to nie wpłynęło na moją ocenę.
I znowu nie wiem, jak tekst ma się do wybranego tematu. Może ja jestem po prostu tak wybrednym czytelnikiem?:D Rodzice - byli, dzieci - były. Hm... ciężko mi tutaj coś powiedzieć. Osobiście czuję, że to miniaturka, jakich mase jest na blogach - typu przeczytać i zaraz zapomnieć, nawet gdzie się to czytało. Sytuacje ratuje mały Scorpius - 3 punkty.