Ariana dla WS | Blogger | X X

1 wrz 2015

"Już po ślubie" - miniaturka konkursowa #5

Ron Weasley spał. Pogrążony we śnie mruczał niewyraźne słowa, przewracał się z boku na bok, aż w końcu krzyknął głośno:
— Nie!
Miał przerażający sen…
Hermiona-jeszcze-Granger kręciła się z zachwytem w sypialni, która mieściła się we wschodniej wieży dworku, wpatrując się w swe lustrzane odbicie. Biała suknia do ziemi, zdobiona koronką na długości całych ramion i przedramion, a także małymi, ledwie zauważalnymi, srebrnymi diamentami, którymi obsypany był dół, wirowała wokół niej, gdy co chwilę obracała głowę przez ramię, aby zobaczyć efekty pracy poczciwej Madame Malkin. Znana projektantka uszyła dla niej strój na specjalną okazję, mimo tego, że —według plotek — niedługo miała skończyć siedemdziesiąt lat, a sklep na Pokątnej przejęła inna uzdolniona pani. Oczywiście nie obyło się bez wpłaty pięciocyfrowej sumki galeonów do jej skrytki w Banku Gringotta, ale przy takich okolicznościach nikt nie brał pod uwagę kosztów. Ślub brało się raz w życiu.
Jednak nie w przypadku wybranka Grangerówny. Człowiek, którego pokochała całym swoim sercem, był wdowcem. Gdy spotkała go niespełna dwa lata temu w — wówczas — najnowszej firmie produkującej miotły wyścigowe podczas poszukiwań prezentu dla pierworodnego Harry’ego, była pewna, że zmienił się on nie do poznania. Włosy miał jakby dłuższe, twarz nabrała bardziej poważnego wyrazu, stał się prawdziwym mężczyzną. Z jego oczu zniknęły charakterystyczne iskry szczęścia, które Hermiona widziała zawsze, gdy tylko mijała go na korytarzu w Hogwarcie. Tak bardzo pragnęła się dowiedzieć, dlaczego, że zaczęła spotykać go coraz częściej, aż w końcu otworzył przed nią kawałek siebie.
Jego żona zmarła przy porodzie małej Jade. Pobrali się podczas spontanicznego wypadu do Argentyny, gdy po Wielkiej Bitwie każdy chciał odetchnąć i odpocząć. Mieli siedemnaście lat, nie myśleli o skutkach swoich czynów, więc mieli zostać rodzicami w młodym wieku, bez grama doświadczenia, w czasach naprawy magicznego świata. Jade miała matkę tylko przez chwilę; przez trzy minuty, podczas których kołysała ją w ramionach i szeptała, by dbała o swojego tatę.
I zadbała. Bo to Jade zainicjowała pierwszy pocałunek Hermiony i swojego tatusia, a później prosiła ją, by zostawała u nich na noc, by najpierw, wieczorem czytała jej bajki, a później, rano budziła ją. Namówiła ją też, aby przyniosła do dworku swoje rzeczy, bo chciała ubierać się w nie i udawać, że jest księżniczką, choć Granger i tak zawsze mówiła jej, że nią jest. A gdy jej tatuś zapytał, czy Hermiona Granger zechciałaby zostać jego żoną, Jade pomogła mu znaleźć pierścionek, bo zdenerwowany nawet nie zauważył, jak wypadł mu z małego pudełeczka. A przede wszystkim pokochała wybrankę ojca jak własną mamę. Dziś rano nazwała ją nią.
To bystre, niespełna sześcioletnie stworzenie dobrze wiedziało, co się kroi, więc gdy tylko babcia Grace zniknęła z komnaty, gdzie ojciec przygotowywał się do ceremonii, dziecię pojawiło się tam i spojrzało na swojego tatę zielonymi oczyma.
— Tatusiu, nie stresuj się. Mamusia cię kocha.
Mężczyźnie wypadł krawat z rąk, gdy usłyszał wypowiedź córki. Kucnął przy niej i pogłaskał po ciemnych włosach.
— Księżniczko, przecież wiesz, że mama jest tam, u góry — wskazał palcem.
— Ale ja mówię o mojej nowej-drugiej mamie, tato.
Teraz ojciec Jade aż usiadł z wrażenia.
— No, to szykuj się tato, bo mama mamy mówiła mi, że to już za dziesięć minut.
— Dobrze, Jade. Zmykaj do ogrodu.
Dziecina zniknęła za drzwiami, gdy upewniła się, że tatuś już zawiązał krawat, a on myślał tylko, że spotkanie po latach Hermiony i narodziny córki, były najcudowniejszymi wydarzeniami w jego życiu. Teraz przyszedł czas na kolejne takie wydarzenie — ślub.
Wszystko zostało przygotowane w cudowny sposób, orkiestra grała pięknie, a ojciec Grangerówny prowadził ją do ołtarza przygotowanego w ogrodzie sąsiadującym z posiadłością. Ludzie wpatrywali się jakby zaczarowani w Hermionę i jej kreację, a mała Jade rozsypywała dookoła kolorowe płatki róż.
W końcu stanęli naprzeciw siebie. Ona i on. Gryfonka i Ślizgon. Ogień i woda, choć kiedyś było na odwrót. Zakochani, emanując miłością i szczerością, wsłuchiwali się w słowa człowieka, który miał połączyć na zawsze ich los, duszę i serca.
— (…) więc jeśli jest ktoś, kto wyraża sprzeciw dla zawarcia związku małżeńskiego tych dwojga, niech powie to teraz.
— Nie! To nie może być prawda — burknął pod nosem Ronald. Dopiero, gdy zauważył pomięty numer ,,Proroka’’, wydanie wczorajsze, zrozumiał, że jego sen stał się rzeczywistością.

Nagłówek gazety głosił: ,,Hermiona Zabini (Granger) i Blaise Zabini już po ślubie!”